Złoto i platyna. O ile pacjent u dentysty wytrzyma

Od wieków mistrzów dentystostwa zajmowało opracowywanie technik i specyfików leczących zęby. Opisy XIX‑wiecznych metod stomatologicznych zrobią wrażenie na każdym. Trudno nie wczuć się w rolę pacjenta czytając o znieczulaniu zębów przed plombowaniem przy użyciu… rozpalonego platynowego drutu.

W marcowym wydaniu zaglądaliśmy do publikacji „Kalotechnika, czyli sztuki zachowania piękności”, w której doktor Teodor Stilichon „Teuttold” Tripplin zebrał i ułożył wskazówki znanych wówczas autorytetów. Za pierwszym rozdziałem książki, która ukazała się w 1856 roku, stoi wiedza i doświadczenie francuskiego stomatologa Antoine Malagou Desirabode, który żył między 1771 a 1852 rokiem.
Wracamy do „Kalotechniki…”, by skupić się jedynie na zaleceniach tego znanego w kręgach dworskich paryskiego dentysty, który był autorem dwutomowego podręcznika dla ówczesnych stomatologów. Pisał w nim między innymi o zaletach miękkiego ołowiu, preferowanego wówczas do wypełniania ubytków w zębach.
W „Kalotechnice…” znajdziemy rozdział poświęcony dbaniu o zęby, skierowany do szerokiego grona odbiorców. Wynalazca wody antyskorbutycznej i pionier zastosowania związków fluoru w profilaktyce próchnicy radzi tam przede wszystkim higienę!
Już wtedy uważano, że płukanie ust po każdym jedzeniu wywiera wpływ niezmiernie zbawienny na utrzymanie zębów. Zwłaszcza że usta cuchnące są obrzydliwością, która „nader często stała się powodem rozłączenia pomiędzy małżeństwem”.
Zepsute i bolące zęby uznawano wówczas za przyczynę poważnych przypadłości: długotrwałej bezsenności, wściekłości, epilepsji a nawet wiecznego stępienia władz umysłowych.

Szałwia i masło kakaowe

Na miałko utarta szałwia zmieszana w różnych proporcjach ze sproszkowanym korzeniem fiołka i paloną magnezją – to przepis na rozprowadzany palcem środek do czyszczenia zębów dla osób do 15. roku życia. Gdyby młodzi mieli zęby „żółte i jak dziurkowate” ostatecznie mogli stosować do czyszczenia i nakładania mieszanki miękkiej szczoteczki. Tłumaczono to faktem, że szkliwo na zębach młodych osób i dzieci jest miękkie i łatwo je uszkodzić. Ale dbać o nie należało bez względu na wiek. Jak wskazywał autor, nie tylko o zęby przednie, czyli widziane, ale wszystkie i ze wszystkich stron.

Dla starszych był drobno zmielony proszek z węgla lipowego, zmieszany z mielonym korzeniem fiołka, liśćmi szałwii i magnezją paloną. Środek zawierał także olejek szałwiowy.

Powszechnie znany „Proszek Karabellego przeciw zębom” miał w składzie jednakowe proporcje sproszkowanych płytek wapnistych z grzbietu czernika albo mątwy, kory cynamonowej, korzenia fiołka, węgla lipowego oraz odrobinę wanilii.
Czy twórca proszku to osoba, od której nazwiska nazwano guzek Carabellego, szczątkową strukturę na koronie trzonowca – trudno stwierdzić, choć dziedzina by na to wskazywała.
Ale twórcą środka do czyszczenia zębów, który wówczas uznawano za najprzyjemniejszy i najlepszy był profesor chemii. Mowa o „Odotine” naukowca z Uniwersytetu Paryskiego, pana Lepelletiera. Wymieszał on masło kakaowe z magnezją i dodał kilka aromatycznych esencji.

Szkodzi mięsnemu pokryciu

Tworzenie się osadu nazębnego, zwanego wówczas kamiennym, tłumaczono sobie złą higieną jamy ustnej. Miał się tworzyć u każdego, kto rano się budził z zębami pokrytymi lepkim śluzem. Jeśli ich nie czyścił „sumiennie letnią wodą i szczotką” śluz zasychał pokrywając zęby skorupą obrzydliwej woni i barwy. Autor za opinią stomatologa Desirabode wyliczał, jakie spustoszenie robi osad kamienny: wysadza zęby, „przyciska ich mięsne pokrycie i oddziela je od kostnych części”.
Rady? Gdy osad miękki trzeba użyć oczyszczającego proszku do zębów, twardego pozbywać się należy u dentysty. Autor przestrzegał przed szarlatanami i kuglarzami, których należy unikać.

Jeśli złe wybuchnie

Wypełnianie otworu massą cementową a jeszcze lepiej złotem w listkach, cementem Wtirtha czy nawet tylko rozczynem bawełny strzelniczej w eterze to sposób na suchą gangrenę, gdy już ząb zacznie boleć.
Królewski dentysta przestrzega przed plombowaniem, gdy otwór w zębie jest wilgotny, o nieprzyjemnej woni i bolesny. Wówczas żadne plombowanie na długo nie pomoże. Trzeba by je często powtarzać, więc „najlepiej ząb wyjąć, żeby innych nie zaraził”.
Dwieście lat temu wiedza o próchnicy nakazywała piłowanie korony, by ocalić punktowo zaatakowany ząb.
– Jeśli jamka już się otworzyła, wtedy taki ząb ocalony być nie może, bo jeszcze roznosi zarazę po całych ustach. Wyjąć go jak najprędzej, gdyż operacja wyjęcia staje się z każdym dniem trudniejsza – tłumaczą ówcześni specjaliści podkreślając, że jeśli się ktoś zbytnio obawia operacji usunięcia zęba nie doradzają mu uśpienia za pomocą chloroformu.
Zalecają za to przyłożenie chloroformu na bolące miejsce. Można zastosować też rozczyn wyciągu szalejowego w wodzie laurowej albo paratynkturę opracowaną przez samego Desirabode.
Tu w książce następowało lokowanie produktu, czyli informacja, że paratynkturą handluje warszawska Apteka Jego Cesarsko‑Królewskiej Mości Szteynera przy Krakowskim Przedmieściu 19.
Specyfik należało wprowadzać w otwór w zębie za pomocą pędzelka lub na odrobinie bawełny. W składzie opracowanym przez królewskiego stomatologa była: morfina, chloroform, ekstrakt mentolowy i olejek goździkowy.

Coś na ząb

Opium, belladonna, szalej to składniki pigułek, jakie w XIX wieku kładziono pacjentom na bolące zęby. Środki uspokajające miały też formę rozczynu, do którego dodawano kamforę lub chloroform. Chloroform był też używany razem ze specyfikami niszczącymi, które aplikowano w dziurawy ząb za pomocą nasączonej bawełny. Te niszczące substancje to kwas solny, kwas fosforyczny, amoniak kaustyczny, kreozot i do tego olejki cynamonowy i goździkowy.
W kuracji chodziło o to, by mikstury przeciwbólowe dotarły do nerwu. Leczono więc jedynie zęby dolne i z otworem takiego kształtu i położenia, by nie dotykał zębów sąsiednich.
Zabieg plombowania przeprowadzano w czymś na kształt znieczulenia. Cytowany przez doktora Tripplina Desirabode kategorycznie stwierdzał, że „dopóki najmniejsze czucie trwa w zębie, dopóty operacja plombowania nie powinna być przedsiębraną”. Jeśli dentysta musi zapełnić ząb bolesny, musi go najpierw znieczulić. Do wyboru miał mocny olejek eteryczny lub wersję mechaniczną: przypalenie rozpalonym drutem platynowym.
Taki ząb bez czucia plombowano listkami złota, listkami srebra lub specjalnego metalu będącego stopem cynku, bismutu, ołowiu i rtęci. Paryski dentysta opowiadał się też za cementem wiedeńskim, czy najlepszą jego zdaniem żywicą do zębów, będącą roztworem żywicy pozyskiwanej z balsamu wyciekającego z drzewa pistacji kleistej w eterze siarczanym.

Mistrz z synami

167 lat minęło od wydania „Kalotechniki, czyli sztuki zachowania piękności”, 171 lat upłynęło od śmierci lekarza Antoine Malagou Desirabode, a jeszcze więcej bo 180 od ukazania się jego podręcznika „Nouveaux èlemènts complets de la science et de l’art. du dentiste”. Blisko 800‑stronicowe dzieło napisane wspólnie z synami Édouardo i Alphonse obejmuje wiele stanów chorobowych zębów pacjentów w różnym wieku oraz pielęgnację dziąseł i zębów zarówno w zdrowiu, jak i w chorobie. Zawiera rysunki protez zębowych, operacji ortodontycznych, instrumentów chirurgicznych wymyślonych przez autora. Znaleźć tam też można zalecenia odnośnie stosowania pijawek (jak najbliżej bolącego zęba), czy uśmierzania bólu przy zapaleniu okostnej moczeniem nóg i rąk w gorącej wodzie i kładzeniem na łydki i ramiona ciasta ze sproszkowanej gorczycy.

Publikacja ma dziś walory bibliofilskie, pierwsze wydanie z autografem i adnotacją Antoine Malagou Desirabode bywa na aukcjach antykwarycznych, cena około 1200 euro.

Janka Kowalska