Relacje wzajemne między lekarzami (cz. 2)

Przedstawiamy drugą część nieopublikowanego wcześniej artykułu śp. prof. Krzysztofa Marczewskiego, wieloletniego kierownika Zakładu Etyki i Filozofii Człowieka UM w Lublinie, który przygotował kilka miesięcy przed śmiercią. Prof. Marczewski zmarł 3 lata temu, 31 grudnia 2019 roku, pogrzeb odbył się 4 stycznia 2020 roku.

Część pierwsza ukazała się w Medicusie 12/2023.

Tekst miał być częścią przystępnego komentarza do wybranych artykułów Kodeksu etyki lekarskiej.

Kształcenie lekarzy

Nie wszyscy mają dar uczenia, nie wszyscy też chcą uczyć. Pozycja najsprawniejszego lekarza, a szczególnie jedynego specjalisty jest bardzo atrakcyjna i zrozumiałe jest, że nie wszyscy chcą się jej pozbywać. Tymczasem KEL mówi jednoznacznie o obowiązku pomocy mniej doświadczonym lekarzom przez bardziej doświadczonych. KEL dostrzegł też szczególne obowiązki lekarzy pełniących funkcje kierownicze, dobrze, żeby i oni to dostrzegali. Tyle władzy, ile odpowiedzialności.

Współcześnie model lekarza wspinającego się po szczeblach kariery, jak po drabinie ulega zmianie i jest powoli zastępowany/uzupełniany przez model sieci neuronalnej, gdzie wszyscy są ważni i czasami trudno jest nawet wskazać najważniejszą osobę w zespole. Do tego zespołu wchodzą także coraz częściej kontakty internetowe czy to w postaci asynchronicznej, czy też nawet bezpośredniej transmisji, bezpośredniego kontaktu. Dla lekarza, który chce się uczyć w większym stopniu niż jego otoczenie, jest to znakomita okazja. Oczywiście obowiązują, a przynajmniej powinny, ogólne zasady szacunku wobec innych lekarzy i zachowania ewangelicznej zasady darmo otrzymaliście, darmo dawajcie. Niestety wykształcenie, zwłaszcza odnoszące się do umiejętności manualnych, wymaga praktyki. Obowiązki lekarzy kierujących słusznie obejmują stworzenie możliwości kształcenia się chętnym do tego lekarzom (ograniczenie takiego prawa do młodych wydaje się słabo uzasadnione), z jednoczesnym nałożeniem obowiązku kształcenia następców. Oczywiście najprostszym, ale nie najbardziej etycznym sposobem bycia najlepszym specjalistą jest ograniczenie innym możliwości kształcenia się.

Sztuczne ograniczenia możliwości uczenia się podwładnym uważam za poważne wykroczenie etyczne, skierowane tak przeciwko młodszym kolegom, jak i pacjentom. Wielka jest odpowiedzialność lekarzy decydujących o rozdziale pieniędzy, ale także o możliwości lub zakazie leczenia. Przykład trwałego połączenia anestezjologii i intensywnej terapii w Polsce na drodze decyzji administracyjnej jest tego przykładem, podczas gdy w innych krajach Unii Europejskiej jest to odrębna specjalność, dostępna oczywiście także, ale nie wyłącznie, anestezjologom. Monopole na leczenie, jak wszelkie monopole, muszą mieć poważne uzasadnienie. Tworzenie wielkiej liczby specjalizacji sprawdza się może w dużych ośrodkach, ale sztucznie ogranicza możliwość wyboru lekarza w mniejszych.

Jednym z trudnych obowiązków etycznych doświadczonego lekarza jest nauczenie innych lekarzy przez osobisty przykład. Dlatego od nauczycieli akademickich można oczekiwać poddawania się wszelkim zaleceniom i badaniom profilaktycznym, zdrowego stylu życia, samodyscypliny podczas leczenia i… zdrowia. Podobno w starochińskiej tradycji nie można było zostać profesorem przed ukończeniem 60 roku życia, bo „co to za profesor, który nawet 60 lat nie dożył”… Kontrowersyjne, ale coś w tym jest.

Sytuacje szczególne w relacjach pomiędzy lekarzami

Bardzo ciekawym i ważnym, ale stosunkowo rzadko analizowanym modelem relacji międzylekarskich jest małżeństwo lekarskie. Często zawierane już w okresie studiów lub niedługo potem. Niestety niewiele jest opracowań na ten temat. Wiadomo, że nie jest łatwo. Niewątpliwą zaletą jest zrozumienie obowiązków wobec chorego, które nie pozwalają, np. na wspólną wigilijną kolację, z drugiej strony jest równoległość karier, co często oznacza równoległość przemęczenia. Małżeństwa lekarskie są małżeństwami zwiększonego ryzyka, a umiejętność wczesnego rozpoznawania sygnałów ostrzegawczych trudna do przecenienia. Lekarze amerykańscy zawierają małżeństwa później niż nielekarze, odsetek rozwodów jest większy u kobiet, ale i odsetek małżeństw lekarskich jest wyższy u kobiet. Są kraje, w których około połowa lekarek wychodzi za mąż za lekarza1. Nie wiem, jakie są polskie dane, ale małżeństwo lekarskie jest chyba jedyną sytuacją, w której lekarze mogą, a nawet powinni, wchodzić w relacje seksualne ze swoimi pacjentami (nawiązując do zakazu takich relacji w Międzynarodowym Kodeksie etyki lekarskiej)2. Aczkolwiek wiele osób uważa, że lekarze nie powinni leczyć swoich rodzin3 (ja do nich nie należę). Rzecz jasna małżeństwo nie jest jedyną formą relacji między lekarzami. Piękną formą jest przyjaźń. Niektórzy twierdzą, że lekarz powinien mieć co najmniej 2 przyjaciół, lekarza i nielekarza4.

Kobiety lekarze wniosły nową jakość do medycyny, w niektórych specjalnościach stanowią zdecydowaną większość, aczkolwiek ich miejsce w zespołach zapewne nie jest jeszcze ostatecznie ustabilizowane5. Obecność lekarzy różnych płci (i orientacji seksualnych) w hierarchicznym zespole stwarza ryzyko niedobrowolnych kontaktów seksualnych między lekarzami określanych zwykle jako molestowanie seksualne. Problem nie jest nowy, często dość trudny do precyzyjnego wyjaśnienia wobec takiego zwykle niedookreślonego charakteru relacji seksualnych i ukrywania go przed otoczeniem lub wyolbrzymiania6. Częściej dotyczy kobiet i występuje w wielu specjalnościach, w których raczej bym się go nie spodziewał7.

Kolejna trudna relacja między lekarzami to sytuacja, kiedy jeden z nich występuje jako biegły lub kontroler, oceniający pracę innego lekarza (innych lekarzy). Oczywiście nie ma w tym nic trudnego, kiedy ocena jest pozytywna a postępowanie prawidłowe. W przeciwnym wypadku zasada szacunku nabiera szczególnego znaczenia. Różnica zdań lub negatywna ocena mogą się zdarzyć. Minimum przyzwoitości jednak to ocena postępowania lub opinii, a nie osoby lekarza.

Podsumowanie

Reasumując, wydaje się, że wzajemne relacje między lekarzami są dość skąpo opisane w KEL, ale najważniejsze zostało w nich zawarte. Wzajemny szacunek, mądrze rozumiana solidarność zawodowa, to bezdyskusyjne podstawy, ale te jakże potrzebne artykuły zasługują na rozbudowanie i uszczegółowienie w obecnym dość szybko zmieniającym się świecie. Tu jestem zdecydowanym utylitarystą i uważam, że dobrze byłoby je oprzeć na faktach, tj. badać realne konsekwencje wprowadzonych rozwiązań. Oczywiście nie rezygnując z normatywnego charakteru KEL.

Prof. Krzysztof Marczewski


  1. M. Lypson, R. Perlman, P. Ross: So you married a doctor? Preparing trainees for medical marriages. Can. Med. Educ. J., 2013; 4: e111–e112.
  2. A PHYSICIAN SHALL not enter into a sexual relationship with his/her current patient or into any other abusive or exploitative relationship. https://www.wma.net/policies‑post/wma‑international‑code‑of‑medical‑ethics/ [dostęp: 29.04.2019].
  3. C. Hutchison, P.C. McConnell: The ethics of treating family members. Curr. Opin. Anaesthesiol., 2019; 32: 169–173.
  4. Family Physician akces 2019.05.03.
  5. M. Sharma: Applying feminist theory to medical education. Lancet, 2019; 393: 570–578.
  6. M. Komaromy, A.B. Bindman, R.J. Haber, M.A. Sande: Sexual harassment in medical training. N. Engl. J. Med., 1993; 328: 322–326.
  7. A. Camargo, L. Liu, D.M. Yousem: Sexual harassment in radiology. J. Am. Coll. Radiol., 2017; 14: 1094–1099.