Pół wieku opieki najbardziej intensywnej

z dr med. Beatą Rybojad,
kierującą Oddziałem Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie,
rozmawia Anna Augustowska

  • Pół wieku temu w Lublinie zaczął działać pierwszy oddział intensywnej opieki dla dzieci, dzisiaj to już zdecydowanie całkiem inny świat?

– Oddział Anestezjologii i Reanimacji (bo taka była pierwsza oficjalna nazwa naszego oddziału) formalnie powstał 1 lutego 1973 roku decyzją dyrekcji Instytutu Pediatrii i władz Akademii Medycznej w Lublinie. Był to pierwszy tego typu oddział nie tylko w województwie lubelskim wg starego (do 1975 roku) podziału administracyjnego, ale jeden z pierwszych pięciu w Polsce. Organizatorem i pierwszym kierownikiem była dr Zofia Winiarczyk, wówczas jedyny specjalista anestezjologii i reanimacji (ówczesna nazwa naszej specjalizacji lekarskiej), która pracowała wyłącznie z pacjentami pediatrycznymi.

Początki oddziału były bardzo skromne, zarówno pod względem kadrowym, lokalowym, jak i sprzętowym, ale bogate w entuzjazm i pełną poświęcenia pracę. Dr Zofia Winiarczyk tworzyła wzorce lekarskiej i koleżeńskiej postawy dla swych czworga asystentów: śp. dr. Krzysztofa Barszczewskiego, dr Haliny Kaniorowej i dr. Witolda Lesiuka – kolejnego, wieloletniego ordynatora naszego oddziału oraz dr Krystyny Kotlińskiej i dr Danuty Bąblewskiej (znanej mi już jako dr Danuta Stołecka) i całego środowiska. Dodam, że wtedy w Instytucie Pediatrii zatrudnione były wyłącznie 3 pielęgniarki anestezjologiczne.

Rok po uruchomieniu oddziału, w 1974 roku, UNICEF podarował szpitalowi aparaturę do intensywnej terapii, zatrudniono 12 pielęgniarek i pielęgniarkę oddziałową. Kolejne lata przynosiły postęp medycyny i rozwój specjalizacji lekarskiej anestezjologii i intensywnej terapii, ograniczeniem natomiast były warunki lokalowe i niedostatek nowoczesnej aparatury. Z niecierpliwością oczekiwano na wybudowanie nowego Dziecięcego Szpitala Klinicznego i w listopadzie 1994 roku uruchomiono stanowiska intensywnej terapii dla noworodków w nowym szpitalu i rozpoczęto całodobowe dyżury. W 1997 roku połączono cały Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii w nowym szpitalu w pomieszczeniach docelowych. Od 1 stycznia 1998 roku, po przejściu na emeryturę dr Zofii Winiarczyk, jej następcą został dr Witold Lesiuk. Zgodnie z jego planem, przyjęto organizację oddziału w 3 podjednostki: Oddział Anstezjologii i Opieki Okołoanestetycznej; Oddział Intensywnej Terapii Ogólnopediatryczny i Oddział Intensywnej Terapii Noworodka – współtworzący wówczas rozwijające się Regionalne Centrum Perinatalno‑Neonatologiczne.

  • A dzisiaj – jak wygląda oddział, czym dysponuje?

– Obecnie oddział formalnie dysponuje 17 stanowiskami intensywnej terapii, doskonale wyszkoloną kadrą lekarsko‑pielęgniarską oraz nowoczesnym, stale pozyskiwanym sprzętem do ratowania życia chorych dzieci. W oddziale nieustannie szkolą się „nasi” rezydenci (12 osób) oraz odbywają staże specjalizacyjne lekarze i pielęgniarki z innych ośrodków. Rocznie hospitalizujemy około 250 pacjentów, blisko połowę stanowią noworodki. Coraz rzadziej, ale przyjmujemy też dzieci z województw ościennych, jeśli jest taka konieczność.

Okres pandemii dotknął nas szczególnie. Straciliśmy emerytowanego szefa, doktora Witolda Lesiuka i pielęgniarkę oddziałową, Teresę Barańską. Umawiałam się z szefem, że napisze historię naszego oddziału, gdyż był w nim zatrudniony praktycznie od początku, ale… nie zdążył. Kiedy w 2018 roku dr Lesiuk przeszedł na emeryturę, ówczesny dyrektor szpitala, dr Jerzy Szarecki, mianował mnie tzw. lekarzem kierującym oddziałem. Dziś pracuje u nas doskonale wyszkolona kadra, stale podnosząca swoje kwalifikacje: 17 lekarzy specjalistów anestezjologii i intensywnej terapii (w tym trzech ze specjalizacją z pediatrii i dwóch w trakcie szkolenia w neonatologii); 12 rezydentów; 20 pielęgniarek pracujących w OIT i 20 w zespole opieki okołoanestetycznej – to specjalistki w dziedzinie anestezjologii i intensywnej opieki. Znieczulamy do operacji dzieci w wieku od 23 tygodnia od poczęcia (z masą ciała ok. 500 gramów) do 18 roku życia (czasem też dorosłych dawców szpiku dla naszych pacjentów) i o masie ciała nawet 140 kg!

Mimo posiadania bardzo nowoczesnego sprzętu, nasze potrzeby stale są ogromne, więc nieustannie piszemy prośby o uzupełnienie sprzętu i wielu darczyńców nas wspomaga (obecnie najbardziej brakuje nam nowego urządzenia do ciągłej terapii nerkozastępczej oraz tzw. platform do monitorowania hemodynamicznego – mamy tylko jedną, którą „wytańczyliśmy” podczas spektaklu charytatywnego Lubelskiej Akcji Charytatywnej „Znani a nieznani” w 2019 roku.

  • Jacy pacjenci i z jakimi schorzeniami trafiają tu na leczenie?

– Na przestrzeni lat zmienił się przekrój pacjentów intensywnej terapii. Kiedyś były to dzieci głównie z wypadków, we wstrząsie septycznym, z niewydolnością oddechową spowodowaną np. zapaleniem nagłośni. W latach 90. XX wieku, wraz z rozwojem neonatologii, ale jednocześnie początkiem rozwoju intensywnej terapii noworodka w województwie, leczyliśmy ogromną liczbę noworodków, a zwłaszcza wcześniaków (liczba wszystkich hospitalizowanych pacjentów w OIT Dziecięcego Szpitala Klinicznego – ówczesna nazwa naszego szpitala), która sięgała ok. 450 rocznie.

Obecnie do naszego oddziału trafiają niewydolne oddechowo i/lub krążeniowo noworodki, wymagające operacji (również kardiochirurgicznych – ze względu na zaplecze kardiologiczne, ostateczna decyzja do transferu do ośrodka kardiochirurgicznego najczęściej odbywa się u nas); dzieci kwalifikowane do hipotermii terapeutycznej – jesteśmy jedynym ośrodkiem w województwie, a jednocześnie jednym z pierwszych w Polsce (od 2011 roku) leczących tą metodą; dzieci z podejrzeniem nadciśnienia płucnego – do terapii wziewnym tlenkiem azotu oraz inne, z którymi nawet oddziały III stopnia referencyjności mają problem. Starsze dzieci przyjmowane do OIT są po części naszymi „wychowankami”– to byłe wcześniaki, dzieci z wieloma wadami, ciężkim porażeniem mózgowym, które udało nam się wypisać do domu, ale wskutek różnych okoliczności ponownie wymagają naszej pomocy. Czasem jest to poprawa jakości życia poprzez umożliwianie założenia rurki tracheostomijnej czy gastrostomii i przekazanie dziecka pod opiekę Lubelskiego Hospicjum im. Małego Księcia – duży ukłon dla zespołów hospicjum, które odciążają nasz oddział. Dzięki wprowadzeniu kolejnych obowiązkowych szczepień, w ostatnich latach nie trafiają dzieci z ostrym zapaleniem nagłośni. Okres pandemii ograniczył liczbę wypadków komunikacyjnych z udziałem dzieci, natomiast spowodował wzrost… prób samobójczych. Najmłodsze dziecko hospitalizowane w OIT z tego powodu miało 11 lat!

  • Czy wyobraża sobie Pani Doktor podróż w czasie do np. lat 70. i pracę na tamtejszym na OIO‑mie?

– Zawsze mnie fascynowała historia medycyny (Science Museum w Londynie jest moim ulubionym, szczególnie piętro „medyczne”). Gdybym miała możliwość, chciałabym przenieść się w czasie i zobaczyć początki naszego oddziału na żywo. Ale teraz żyjemy współczesnością, od połowy stycznia, w związku z remontem zostaliśmy przeniesieni tymczasowo na inne piętro. Mamy nadzieję, że wrócimy do przestrzeni nie tylko nowo wyremontowanej, ale też funkcjonalnej, co w połączeniu ze świetną kadrą, nowoczesnym sprzętem (mam nadzieję, że w międzyczasie uzupełnionym o kolejne urządzenia), tchnie nowe życie w jedyny taki oddział. Ktoś kiedyś powiedział, że „życie zaczyna się po pięćdziesiątce”, więc na pewno będzie tylko lepiej.