Sprawa dotyczy wystawiania recept i zwolnień poprzez platformy internetowe, oczywiście za opłatą. Za skorzystanie po raz drugi, promocja. Kilkudziesięciu kolegów w kraju rzuciło się na ten sposób zarabiania pieniędzy, dając swoje nazwiska i uprawnienia właścicielom serwisów internetowych, biegnących za szybkim, i na granicy prawa, zyskiem.
Za nic mając przysięgę lekarską i Kodeks etyki oraz zwykłą ludzką uczciwość. Cała działalność jest poniekąd zgodna z literą obowiązującego prawa. Ale jakie prawo mamy, każdy widzi. Jeden z przedstawicieli władzy powiedział nawet, że jest to ułatwienie dostępu dla potrzebujących. A za propozycję krótkiego L‑4 na żądanie zostaliśmy obrzuceni błotem. Ciekawe, kto wspiera ten typ działalności?
Za zwolnienia płaci pracodawca, bo są zbyt krótkie, aby zainteresował się nimi ZUS, recepty są na sto procent. Nieistotne jest to, że jeden lekarz wypisuje kilkaset recept w tygodniu na psychotropy na siebie, realizowane przez różne osoby. Uzależniony? Niestety, nie możemy się dowiedzieć, kto to taki, ponieważ obowiązuje RODO.
Dlaczego o tym piszę? Bo to nasi koledzy z Lubelszczyzny biorą w tym udział. Spróbujemy powalczyć zgodnie z Kodeksem etyki, ale obawiam się, że zaraz narobią krzyku wszelkiej maści antyszczepionkowcy, zasiadający w ławach sejmowych i narazimy się ludziom z Ministerstwa Sprawiedliwości, którzy uważają, że lekarzy, przeciwko którym toczy się postępowanie w sądach lekarskich, powinni bronić prokuratorzy. Tak, to nie pomyłka, prokuratorzy. Co mają robić adwokaci, nie powiedziano.
Leszek Buk
prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Lublinie
lbuk@oil.lublin.pl