Pamiętnik znaleziony w szpitalnej szafce

(serial prawie codzienny) 

Wtorek

Od ponad dwóch miesięcy leczyłem się w domu, bowiem o miejscu w szpitalu nie było co marzyć. Ale od wczoraj już jest inaczej – jestem pacjentem szpitalnym na oddziale gastroenterologii. Doczekałem się miejsca i jest dobrze. Salę mam bardzo przytulną, tylko sześć łóżek i dwie dostawki. Mnie na szczęście przypadło łóżko. Na wstępie miałem zrobioną gastroskopię i nie było to miłe, bo okazało się, że wrzód mam dwa razy większy. Tak to czułem, ale mam nadzieję, że w szpitalu coś na to poradzą. Mam nadzieję.

Środa

Rzeczywiście sala jest bardzo przytulna. Między łóżkami swobodnie przejść trudno, ale za to jest z kim pogadać i kogo posłuchać.

Czwartek

Martwię się tym swoim wrzodem, zwłaszcza że lekarz mi wspomniał coś o konsultacji chirurgicznej a być może nawet o operacji. Pozytywne to nie jest, ale jak będzie trzeba to trudno. Na razie dostaję furę leków i specjalną dietę z tej okazji. Marzę, żeby wreszcie coś konkretnego zjeść, ale mi nie wolno. Czuję, że chudnę i to wyraźnie.

Piątek

Pacjentów w oddziale maksimum, ale personelu jakby coraz mniej, co widać na każdym kroku. Ciekawe, jakie następne kroki podejmą decydenci, żeby się ta służba zdrowia do reszty nie rozkraczyła.

Sobota

Niedawno Pan Prezydent w telewizji odkrywczo powiedział, że człowiek ma bardzo ograniczony wpływ na środowisko. No, biorąc pod uwagę środowisko Prezydenta to tak może być.

Niedziela

Była ciotka. Przyniosła sernik. Zaproponowałem, bo inaczej nie wypadało, udział w degustacji współlokatorom. Wszyscy zgodzili się chętnie i okazało się, że dla części sernika zabrakło. Dla mnie też. Cóż, nadmierna uprzejmość nie zawsze popłaca, zwłaszcza przy takim obłożeniu miejsc.

Wtorek

Wczoraj sąsiad z lewej, leżący też z wrzodem, miał operację. Położyli go na to samo lóżko, bo na chirurgii nie było miejsc. Mówi, że czuje się zupełnie dobrze i że w ogóle taka operacja to nic strasznego. Podziękowałem mu za pocieszenie.

Środa

Coraz większą popularnością, zwłaszcza w kręgach rządowych, cieszy się określenie TŁUSTE KOTY. Bardziej by to pasowało do kręgów licznych rządowych KOTERII, ale przecież nikt nie będzie świadomie własnego gniazda kalał.

Czwartek

Nie mogę oglądać tej szpitalnej telewizji. Ciągle tylko jakieś przekręty, afery, kłamstwa nadawane jak jakiś program rozrywkowy a prezentowane przez uśmiechniętych sprawozdawców jakby się było z czego śmiać. A raczej nie ma.

Piątek

A jednak najgorzej w szpitalu mają palący. A do nich też należę. Żeby się oddać nałogowi trzeba każdorazowo pokonać dwa piętra w górę po schodach i wyjść na szpitalny taras. A mogliby wydzielić ze dwie izolatki dla pacjentów palących. Na pewno przyjęte to by było z wdzięcznością. I to dużą

Sobota

Podobno wszędzie dookoła coraz większe podwyżki, nawet parlament się przed nimi nie uchronił. Tam też wprowadzono spore regulacje dla posłów, senatorów i członków rządu. No, jak wszędzie to wszędzie, jak demokracja to demokracja i to nasza.

Poniedziałek

Dzisiaj wypisano dwóch, przyjęto trzech. I to by było na tyle, bo już żadna dostawka się nie zmieści. Chyba że będzie się kładło po dwóch, albo ktoś będzie leczony na siedząco. A to nie jest wykluczone, bo przyjmując, że teraz nie ma rzeczy niemożliwych różne zaskakujące momenty jeszcze się mogą zdarzyć. Na co dzień jesteśmy przecież świadkami, że potrzeba jest matką koniecznych wynalazków.

Wtorek

Czuję się znacznie lepiej. Miałem konsultację chirurgiczną i okazało się, że na razie operacja nie jest potrzebna. Ulżyło mi, zwłaszcza że mam się szykować pojutrze do domu, bo kolejka chętnych na moje łóżko ciągle czeka.

Irosław Szymański