Witajcie w karnawale. Kolejny rok za nami. Kiedy zastanawiałem się, co zaproponować właśnie na karnawał, jedna ze spotkanych koleżanek powiedziała mi… a może byś coś zrobił z kaszy? Prawdą jest, że były już dania z udziałem kaszy. Ale może by tak sięgnąć po coś typowo „kaszowego”? Zajrzałem do przepisów mojej nieżyjącej Mamy i… mam! Ale od początku.
Kasza, jako danie, od wieków stanowiła podstawę w kuchni wszystkich grup społecznych. Podawana wykwintnie, pojawiała się na królewskich stołach, a serwowana w glinianych misach – w chłopskich chatach. W Encyklopedii staropolskiej Zygmunta Glogera czytamy: „ludzie starego wieku, póki chleba nie używali, grysu z jęczmienia otłuczonego, samopszy i pszenicy używali, potem za znajomością chleba opuścili tę potrawę, dla chorych ją lekarzom zostawiwszy, którą potem kaszywem i kaszą nazwano” – tak pisał w XVI wieku Syrenjusz.
Pierwsze kasze na polskich stołach to jęczmienna i jaglana. Tu istotny i decydujący był klimat. Dopiero w okolicach XIII‑XIV wieku, dzięki najazdom tatarskim, pojawia się u nas kasza gryczana – do dziś czasem nazywana „tatarką”. W następnej kolejności zagościła na bardziej zamożnych stołach kasza manna, a po II wojnie światowej, dzięki Kresowiakom, na Dolny Śląsk, Śląsk Opolski i ziemię lubuską wjechała kasza kukurydziana. Czym więc jest kasza manna? Kasze są to całe lub łamane ziarna zbóż, które pozbawione są części niejadalnych dla człowieka. Kasza manna (tzw. grysik) otrzymywana jest w wyniku przemiału ziaren pszenicy. Któż jako dziecko nie poznał jej smaku? Kaszę mannę, czyli grysik pszenny, otrzymuje się z przemiału oczyszczonego ziarna pszenicy. Jest bogata w witaminy z grupy B, ma dużą zawartość jodu, jest lekkostrawna i łatwo przyswajalna, zawiera też wysoki poziom żelaza. I będzie naszym dzisiejszym bohaterem. I to bohaterem dla dorosłych.
Choć znamy ją głównie jako to „coś” ugotowane na wodzie lub mleku, to ma w kuchni o wiele większe zastosowanie. Dodaje się go do przygotowywania zup, ciast, pasztetów czy placków ziemniaczanych. Niektórzy używają kaszy również jako panierki do kotletów. Za jej pomocą zagęszcza się czasami sosy, budynie czy gulasze.
Tym razem zaproponuję Wam ją jako element ciasta zwanego… mannowiec.
Składniki na ciasto:
- 4 szklanki mąki pszennej
- 3 jajka
- 1 kostka (250 g) margaryny palmy
- 3 łyżki miodu
- ⅓ szklanki cukru/albo stewii (ale 1 łyżeczka stewii to odpowiednik 1 szklanki cukru!)
- 4‑6 łyżek śmietany lub 4‑6 łyżek oleju
- 1 „mały” proszek do pieczenia
- 1 czubata łyżka kakao.
Składniki na krem:
- ½ litra mleka
- 4 łyżki kaszy manny (nie błyskawicznej!)
- ⅓ szklanki cukru/albo stewii
- 1 kostka masła (200 g)
- Skórka otarta z cytryny
- Sok z 1 cytryny
- 10 ml zapachu cytrynowego.
Wykonanie:
Margarynę ubić mikserem, dodać wszystkie sypkie składniki, jajka, proszek do pieczenia a na koniec olej lub śmietanę. Wlać do formy wysmarowanej tłuszczem i piec w rozgrzanym do 180 st. piekarniku ok. 50 min – sprawdzając patyczkiem (wykałaczką), czy po wbiciu w ciasto jest suchy. Nie korzystamy z termoobiegu! W tym czasie do mleka wsypujemy kaszę mannę i cukier, dodajemy miód. Stawiamy na ogień i cały czas mieszając gotujemy do zgęstnienia (ok. 10 minut), tj. 3‑5 minut od zagotowania. Rozkręcamy mikserem masło „na puszyście” i dodajemy wystudzoną mannę porcjami i mieszamy mikserem. Na koniec dodajemy skórkę ze sparzonej cytryny i sok z niej oraz aromat. Schłodzone ciasto przekrawamy na 3 lub 4 placki. Przekładamy masą. Odstawiamy na noc. Serwujemy z czarną gorzka kawą. A w karnawale dla dorosłych polane dwoma łyżkami ajerkoniaku.
Smacznego!
Dariusz Hankiewicz