Bez alkoholu

z dr Anetą Pyłypczuk,
specjalistką psychiatrii, seksuologii i psychoterapii uzależnień, kierownik Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublinie,
rozmawia Anna Augustowska

  • Chyba trudno wyobrazić sobie świat bez alkoholu? Dlaczego?

– Nie wiem, czy trudno, natomiast faktem jest, że alkohol towarzyszy w zasadzie wszystkim sytuacjom naszego życia. Jest legalną i łatwo dostępną substancją psychoaktywną, niemal w zasięgu ręki. A w naszej kulturze i obyczajowości wszystkie ważne wydarzenia, imprezy okolicznościowe, sukcesy i porażki, itd. wiążą się ze spożywaniem alkoholu.

Nawet kiedy urządzamy tzw. kinder party dla dzieci, podkreślamy ważność tej okoliczności kupując napój Piccolo i plastikowe lampki… Jest to napój bezalkoholowy, ale chodzi bardziej o przekaz, jaki dajemy dziecku. Zdziwienie budzi również wesele bez alkoholu…

  • Mówimy, że alkohol jest dla ludzi – ale nie wszyscy piją bezpiecznie. Kiedy powinna zapalić się czerwona lampka?

– Alkohol jest dla ludzi, spożywamy go, bo coś nam daje, coś zmienia, być może każdemu coś innego. Pacjenci często mówią, że ich relaksuje, obniża napięcie, pomaga zasnąć, zapomnieć. Alkohol wpływa na naszą sferę poznawczą, zmienia sposób widzenia danej sytuacji, nas samych i coś, co na trzeźwo jest dużym problemem, po alkoholu wydaje się proste i łatwe do rozwiązania. Alkohol wpływa również na nasze funkcjonowanie emocjonalne, zmniejsza napięcie, lęk, dodaje odwagi, odhamowuje, przez co pozwala przełamać na chwilę własne bariery i deficyty. Wszyscy lubimy czuć się dobrze… i alkohol i inne substancje psychoaktywne pozwalają to szybko, bez wysiłku osiągnąć. Dlatego lubimy po nie sięgać. Jeżeli jednak ten sposób regulowania naszych stanów emocjonalnych zaczyna dominować i zaczynają zdarzać się sytuacje, w których mamy poczucie, że tracimy zdolność do kierowania swoim życiem powinniśmy zastanowić się nad tym. Wyraźnym sygnałem, który powinien zwrócić nam uwagę, że coś jest nie tak jest sytuacja, kiedy rośnie ilość i częstotliwość spożywanego alkoholu, pojawiają się incydenty upojenia i otoczenie zaczyna zwracać na to uwagę; gdy zmienia się rola alkoholu w naszym życiu, tzn. picie nie jest już elementem naszych obyczajów a staje się lekarstwem na stres, lęk, samotność, złość, napięcie; gdy używanie alkoholu staje się sposobem na usunięcie przykrych skutków picia alkoholu dnia poprzedniego.

  • Czy można poznać, że ktoś pije szkodliwie, ale jeszcze nie jest uzależniony?

– Uzależnienie jest chorobą, według klasyfikacji ICD‑10, w praktyce nadal u nas stosowaną, ta choroba ma 6 objawów, o uzależnieniu świadczy występowanie łącznie trzech z nich przez pewien czas w ciągu ostatniego roku. U osób pijących szkodliwie występują problemy w różnych obszarach życia, ale nie spełniają one kryteriów uzależnienia, tzn. nie mają minimum trzech z sześciu objawów uzależnienia.

  • Czy lekarze piją inaczej? Szukają pomocy, czy zgodnie z zasadą „lekarz leczy się sam” – nie podejmują terapii?

– Są dane, które mówią, że około 10‑12 proc. lekarzy jest uzależnionych. Odsetek ten jest zbliżony do odsetka właściwego dla całej populacji. Zawód lekarza wiąże się z dużym obciążeniem psychicznym, fizycznym. Począwszy od studiów, które są wymagające, poprzez specjalizację, ciągłe doszkalanie się, pracę zawodową, której często jest zdecydowanie za dużo, ale tak pracujemy, bo takie są potrzeby placówki, bo chcemy godnie żyć. Praca lekarza wiąże się z codziennym podejmowaniem trudnych decyzji, które mają wpływ na życie pacjenta. Spotykamy się z diagnozami bez dobrych rokowań i to lekarzowi przypada przekazanie tego choremu i jego rodzinie, spotykamy się ze śmiercią swojego pacjenta, musimy się skonfrontować ze swoimi porażkami terapeutycznymi. Te wszystkie czynniki wywołują duży ładunek negatywnych stanów emocjonalnych, z którymi każdy lekarz musi sobie poradzić. Jeżeli nie wypracuje konstruktywnych sposobów radzenia sobie z takimi stanami, to na szybko pomaga właśnie picie alkoholu czy zażywanie innych substancji psychoaktywnych. Każdy człowiek lubi czuć się dobrze, gdy jest nam źle, sięgamy po „znieczulacze”. Rzadko zdarza się, by lekarz sam szukał pomocy, najczęściej wymuszają to sytuacje, które zdarzą się np. w pracy.

  • Dlaczego?

– Jak wspomniałam, alkohol wpływa na nasze postrzeganie świata i siebie. Osoba pijąca nie dostrzega strat wynikających z picia, dostrzega tylko zyski, które daje jej alkohol, czyli poprawę samopoczucia. Środowisko, w którym lekarz funkcjonuje, często wie o problemie, ale ma dużą trudność z podjęciem jakichkolwiek kroków. Kolejnym problemem jest fakt, że lekarze mogą sobie sami wypisywać recepty i korzystają z tego. Lecząc się samemu często sięgają po leki uspokajające i nasenne, które łagodzą objawy odstawienne po alkoholu, ale szybko uzależniają. W efekcie do uzależnienia od alkoholu często dochodzi również uzależnienie od leków. Lekarze mają też dużą trudność, by wejść w rolę pacjenta, często mają własny pomysł na leczenie i trudno im się dostosować do zasad i zaleceń terapeutycznych np. w ośrodkach leczących uzależnienia.

  • Jakie obecnie mamy metody pomocy?

– Podstawową formą leczenia uzależnień jest psychoterapia. Na początek warto zrealizować podstawowy program terapii, optymalnie w warunkach całodobowych lub w oddziale dziennym. Leczenie w obu oddziałach trwa osiem tygodni. Program taki można również zrealizować w poradni leczenia uzależnień w systemie popołudniowym: raz w tygodniu kontakt indywidualny z terapeutą i dwa razy w tygodniu po dwie godziny po południu w grupie terapeutycznej. W takim systemie realizacja programu trwa pół roku. Po ukończeniu podstawowego programu terapii, leczenie kontynuuje się w ramach programu dalszego zdrowienia: raz w tygodniu kontakt indywidualny z terapeutą i raz w tygodniu grupa terapeutyczna.

  • Celem zawsze jest abstynencja? Bo chyba program ograniczania picia budzi wiele kontrowersji?

– Celem leczenia uzależnień nie jest abstynencja, jest nim wprowadzenie zmian w codziennym funkcjonowaniu, które sprawią, że alkohol nie będzie potrzebny. Pacjenci zgłaszają się z różnym poziomem motywacji i gotowości do zmiany. Jedni są zdecydowani na zupełne zaprzestanie picia, inni mają poczucie, że to im przeszkadza, ale nie mają jeszcze gotowości do zupełnego zaprzestania picia. Rodzaj pracy trzeba dostosować do pacjenta, ważne, że pacjent przyszedł, że dopuszcza do siebie myśl, że ma problem. To już stwarza dobrą przestrzeń do pracy. Każda zmiana w sposobie kontaktowania się z alkoholem jest ważna. Małe zmiany czynią w efekcie dużą zmianę.

  • Wiktor Osiatyński mówił, że alkoholizm należy postrzegać jako brak pewnych ważnych umiejętności życiowych, dotyczących samopoznania, kontroli zachowań, kształtowania i wyrażania uczuć, nawiązywania więzi międzyludzkich. Może należy uczyć tego już w szkole?

– Wspomniałam już wcześniej, że alkohol wpływa na nasz stan emocjonalny, ale regulowanie emocji alkoholem nie jest sposobem konstruktywnym. Warto rozmawiać już w szkole i w domu z dziećmi na temat emocji, czym są, jak je rozpoznawać, jak sobie z nimi radzić konstruktywnie. W codziennej rzeczywistości obserwujemy dzieci i młodzież, która funkcjonuje wyłącznie w mediach społecznościowych, porozumiewa się za pomocą komunikatorów, która spotkania towarzyskie zamienia na rozmowę przez kamerkę. Zadajmy sobie pytanie, czy te dzieciaki będą potrafiły w kontakcie bezpośrednim poznać kogoś, pokazać swój rzeczywisty wizerunek, stworzyć trwałe i głębokie więzi jako dorośli? Pamiętajmy również, że nasz sposób funkcjonowania, zachowania, w tym również używania alkoholu czy innych substancji psychoaktywnych stanowi wzorzec dla naszych dzieci.


Zobacz również:

Lekarzu, pomogę Ci podjąć leczenie