Co antropolog wyczyta ze szczęki

Ewolucja a brak trzecich zębów trzonowych. Kiedy człowiek używał zębów jak trzeciej ręki. Wpływ uprawy ziemniaka na zmianę aparatu żucia. Nie stomatolog ale antropolog przygląda się badawczo ludzkim zębom.

Prace naukowców z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego mają wykazać, jak zmieniał się ludzki aparat żucia w ostatnich 6 tys. lat, czyli od neolitu.

– Zęby są świetnym materiałem badawczym, ponieważ w porównaniu z kośćmi są bardziej odporne na działania niekorzystnych czynników środowiska zewnętrznego, takich jak temperatura, wysychanie czy zaleganie w wodzie – wyjaśnia dr Justyna Karkus z Katedry Antropologii UŁ, która przypomina, że badania tej części ludzkiego ciała są często wykorzystywane w kryminalistyce, gdyż na ich podstawie można ocenić wiek w chwili śmierci czy dietę badanego osobnika, a pośrednio również jego status społeczno‑ekonomiczny.

– W okresie neolitu obserwujemy bardzo duże obciążenie aparatu żucia, spowodowane na przykład twardą dietą, brakiem rozdrobnionego pokarmu i obróbki termicznej, ale również obciążeniami zębów w czasie pracy. Czyli wykorzystywaniem zębów jako tak zwanej trzeciej ręki. Po wprowadzeniu do diety miękkich pokarmów, na przykład ziemniaków, co miało miejsce w Polsce około XVII w., obciążenie aparatu żucia stało się mniejsze – dodaje badaczka.

– Jeśli spojrzymy na trzecie zęby trzonowe (popularnie nazywane ósemkami), to w neolicie ich braki występowały u niespełna 8 proc. badanych osób, w XIX w. to już 50 proc. Ten proces wynika z tego, że w trakcie zmian mikroewolucyjnych łatwiej jest zmniejszyć liczbę zębów niż ich rozmiar. Możemy więc powiedzieć, że jeżeli komuś nie wyrosły ósemki, to jest on ewolucyjnie zaawansowany – wskazuje dr Karkus.

(oprac. za PAP jkg)

2022-08-04


Zobacz również: