Na terenie naszego województwa trwa akcja w ramach której do mniejszych miejscowości dociera szczepieniobus. – Bardzo mi się ta praca podoba, choć jest męcząca. Są gminy, gdzie dziennie szczepimy blisko 150 osób – mówi lekarz, który kwalifikuje pacjentów do przyjęcia dawki szczepionki przeciwko Covid‑19.
Od końca czerwca, przez siedem dni w tygodniu, po województwie jeździ szczepieniobus. Ambulans, który najpierw dotarł do gmin powiatu chełmskiego, ma umożliwić mieszkańcom mniejszych i zupełnie małych ośrodków przyjęcie szczepionki. Podawany jest jednodawkowy preparat Johnson & Johnson.
– Nasz dzień zaczyna się w Lublinie od godz. 7 lub 8, w zależności jak długa droga nas czeka, bo szczepieniobus od godz. 9 na miejscu zaczyna pracę. Czasami przez pół dnia jesteśmy w jednej gminie, a popołudniu szczepimy w innej. Z podróżą, zwykle mamy 10‑12 godzinny dzień pracy. Najwygodniej jest, gdy oprócz kierowcy w zespole są trzy osoby. Pielęgniarka, która szczepi, ktoś, kto zajmuje się dokumentacją, wypisuje certyfikaty oraz ja. Jeśli jedziemy w dwoje, sprawami biurowymi dzielimy się z pielęgniarką. Są dni, że przychodzi czterdzieści parę osób i nie mamy zbyt dużo pracy. Ale już się zdarzyło, że było blisko 150. Jesteśmy przygotowani na więcej, zabieramy 200‑250 dawek – mówi Aleksander Sławiński, lekarz, który kwalifikuje pacjentów do szczepień.
Doktor Sławiński ma za sobą siedem dyżurów w ambulansie ze szczepionkami. Trafił do niego, bo od czerwca kwalifikuje w punkcie szczepień lubelskiego Instytutu Medycyny Wsi, a ta placówka bierze udział w akcji koordynowanej przez wojewodę.
– Praca jest męcząca, zwykle siedzimy pod namiotem, jest gorąco. Gdy pacjentów jest dużo, zwłaszcza rano, nie ma na nic czasu. Ale bardzo mi się to podoba. Pewnie nigdy bym nie pojechał do tych miejscowości i nie rozmawiał z mieszkańcami. Przychodzą osoby w bardzo różnym wieku. Najczęściej pytają czy po szczepieniu mogą normalnie pracować, czego nie powinni robić po przyjęciu preparatu. Niektórzy mają wątpliwości co do idei szczepień i ich wpływu na zdrowie. Mówią, że nie są przekonani, ale chcą wyjechać na wakacje. Jestem zdziwiony jak wiele osób pytanych jak się czują, czy coś im dolega mówi, że bardzo dawna nie mieli żadnego kontaktu z lekarzem. Co ciekawe, w miejscowościach gdzie przychodzi do nas dużo ludzi starszych, okazuje się, że o możliwości zaszczepienia dowiedzieli się w kościele – mówi doktor Sławiński, który do czerwca pracował w Szpitalu Tymczasowym w Lublinie, gdzie obowiązki pracy na oddziale łączył z dyżurami w punkcie szczepień przy ul. Radziwiłłowskiej.
– Kwalifikowałem pacjentów od lutego, myślę, że w sumie było ich tysiące. Ani w szczepieniobusie ani wcześniej nie zdarzył się u nikogo wstrząs anafilaktyczny. Jeśli coś się dzieje, to omdlenia osób, które źle znoszą zastrzyki – dodaje doktor, który planuje, że będzie jeździł ambulansem ze szczepionkami do końca trwania akcji. A ta ma być kontynuowana przez cały lipiec i sierpień.
Na zdjęciach szczepieniobus w Wólce Rokickiej. Tu szczepionkę przyjęło 19 osób.
(jkg)
Fot. Iwona Burdzanowska
2021-07-16
Zobacz również: