MEDICUS 3/2015
Rozmowy terapeutyczne
Kobiety zwykle piją w ukryciu
z psycholog Iwoną Mialik, kierowniczką Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnienia w Lublinie, rozmawia Anna Augustowska
• Kobiety mają gorzej?
– Mają trudniej. Szybciej się uzależniają, ciężej chorują i dłużej wychodzą z nałogu, o ile zdecydują się na leczenie. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka.
Po pierwsze fizjologia. W ciele kobiet jest więcej tłuszczu a mniej wody. U mężczyzn – odwrotnie. Zaraz po wypiciu stężenie alkoholu we krwi kobiety będzie wyższe, bo alkohol rozpuszcza się w wodzie a nie rozpuszcza się w tłuszczu. Do mózgu kobiety, w związku z tym, trafi więcej alkoholu. Poza tym kobiety mają mniej niż mężczyźni enzymu rozkładającego alkohol w wątrobie. Efekt taki sam: kobieta upije się silniej tą samą ilością alkoholu niż mężczyzna.
Warto też wiedzieć, że kobiety nieuzależnione częściej sięgają po alkohol, a kobiety uzależnione szczególnie narażone są na nawrót picia, przed miesiączką (zespół napięcia przedmiesiączkowego PMS) – a wtedy właśnie zmienia się metabolizm alkoholu i zamiast oczekiwanego rozluźnienia w czasie PMS objawy się zaostrzą, bo alkohol wypłukuje magnez.
• Mimo to pijących kobiet przybywa.
– Bo życie je przerasta. Stres związany z aspiracjami, aby zawsze i w każdej sytuacji być perfekcyjną: panią domu, pracownikiem, supermamą, żoną, czułą opiekunką starych rodziców itd. Takie są oczekiwania społeczne. I kiedy przychodzi jakiś kryzys, coś się nie udaje, nerwy odmawiają posłuszeństwa… najłatwiej sięgnąć po alkohol – dostępny, legalny i dający szybki efekt narkotyk. Szkoda, że w opinii społecznej nie ma tej wiedzy, że alkohol to narkotyk. I sięgając po niego nigdy nie wiemy, jakie będą tego skutki. Badania wykazują, że kobieta może się uzależnić już po kilku tygodniach, mężczyzna po latach systematycznego picia.
• Co takiego daje alkohol?
– Alkohol pozwala tłumić lęk, ma silne działanie przeciwlękowe. Redukuje napięcie, „poprawia świat”. Nagle mija stres, wszystko jest prostsze. Po co się więc męczyć, nawet na stacji benzynowej można kupić flaszkę. Dla kobiet są całe linie
damskich alkoholi np. piwa smakowe czy cydry. To działa – skoro dla kobiet, to znaczy bezpieczne, tylko pić! Nawet się mówi „babska wódka”. To jednak pozory i iluzja. Nie ma bezkarnego picia.
• Kobiety piją inaczej?
– Mężczyźni piją zwykle ze względów społecznych – chcą w czymś uczestniczyć, stąd te męskie wódki czy „idziemy na piwo”. Później przechwałki, ile dali radę wypić. Kobiety nie licytują się dzień po ilością wypitego alkoholu, nie szczycą mocną głową. Piją bo są nieszczęśliwe, niezadowolone z siebie, bo nie dają rady. U kobiet zawsze też, gdzieś na dnie, jest silna trauma z przeszłości np. przeżyty gwałt, śmierć kogoś ważnego, porażka np. związana z dziećmi, czy po prostu moment, gdy dzieci odeszły, dorosły. Nierzadko uzależnienie jest ceną, jaką płaci żona pijącego męża. Gdy pije wraz z nim, żeby zatrzymać go w domu, żeby nie szukał towarzystwa, żeby wypił mniej….
Kobietom nie wypada pić. Piją więc często w ukryciu. Kiedy domownicy śpią a one już wszystko wysprzątały, poprasowały i podszykowały obiad na drugi dzień; kiedy mają gotowy wykład, przygotowały prezentacje. Piją po powrocie do domu, w samotności, a rano biorą prysznic i wyperfumowane biegną do pracy, na dyżur w szpitalu albo do biura. Piją w pracy, w damskiej torebce zawsze zmieści się przecież piersiówka, którą można wyciągnąć w toalecie… Piją też na imprezach, oficjalnie, bo to styl życia związany z zawodem – po pracy wszyscy chodzą na drinka… Tylko, że kobietom szybko jeden drink przestaje wystarczać, stąd domowe kryjówki – w pralce, za szafą, pod bielizną…
• Jak długo mogą tak działać?
– Różnie, ale konsekwencje zawsze będą. Na terapię trafiają zwykle osoby, którym skumulują się kryzysy a alkohol już nie zadziała: rozpadnie się związek, kolejny raz zawalimy coś w pracy, dojdzie do aktów przemocy, ktoś wezwie do nas policję albo własne dziecko wykrzyczy, co myśli o pijanej mamie… I wtedy dopiero pęka bańka mydlana z przekonaniem, że „piję, ale wszystko działa”. To jednak już późny etap, choroba alkoholowa trzyma mocno ale to także szansa, aby z nią skończyć. Zacząć się leczyć.
• Nie można wcześniej?
– Można, ale istotą tej choroby jest wyparcie i dopóki nie zdarzy się coś dramatycznego, np. jazda samochodem pod wpływem alkoholu, poważny błąd, kompromitacja w pracy, uzależnieni mówią, że nad wszystkim panują… Tymczasem ostrzeżeniem, że przestają już panować, powinno być zastanawianie się, czy w domu jest alkohol? Że zaczyna się pić więcej, aby się dobrze poczuć, że już rano czeka się na wieczór, bo wtedy zaczyna się picie.
• Terapia na tym etapie jest skuteczna?
– Może być, ale to zależy od dojrzałości, samoświadomości i motywacji osoby. Niestety, na początku wszyscy, mimo że deklarują chęć rzucenia picia, przede wszystkim nie chcą mieć kłopotów z powodu picia. A to niemożliwe dopóki będą pić.
• A ograniczanie picia? Abstynencja to warunek?
– To może być początek drogi, wiele osób właśnie tak chce zacząć. Mówią np. będę pić 3 razy w tygodniu a nie codziennie, jak do tej pory. Jednak szybko sami dochodzą do wniosku, że to mydlenie oczu i walczą o dojście do całkowitego
porzucenia picia. W naszych ośrodkach czekają profesjonaliści. Każdy, kto tylko zechce, znajdzie pomoc. Możemy kierować naszych pacjentów nawet do ośrodków na drugim końcu Polski, mamy usługi on-line, czyli sesje terapeutyczne na sky-pie, wspieramy najbliższych osób uzależnionych. Oferta jest bardzo szeroka, trzeba pokonać opór, wstyd, obawy i zaryzykować powrót do zdrowia. Kobiety mają z tym większy problem, bo przyjść na terapię to przyznać się, że piję, czyli nie radzę sobie, nie jestem heroiczną matką-Polką, kobietą, która zawsze daje radę, a przecież w naszym społeczeństwie nie ma chyba nic gorszego niż zasłużyć na epitet „pijaczka”, czy „alkoholiczka”, prawda?