MEDICUS 1-2/2015
ŁĘCZNA. Ruszył oddział dla dzieci
Leczą bez kolejek. Jeszcze
Najnowocześniejszy w Polsce, w pełni wyposażony w profesjonalny sprzęt dla najmłodszych, przygotowany na leczenie nawet najcięższych przypadków, dziecięcy oddział ruszył przy Wschodnim Centrum Leczenia Oparzeń i Chirurgii Rekonstrukcyjnej w Łęcznej.
Pierwszy po tej stronie Wisły
Oddział ma część dla dzieci z oparzeniami (to drugi w kraju oddział oparzeniowy dla dzieci) i część dla dzieci z wadami rozwojowymi.
– Oddział leczenia oparzeń u dzieci musiał tu powstać, aby zabezpieczać bezpieczeństwo mieszkańców wschodniej Polski. To absurd, aby ciężko oparzone dzieci były transportowane stąd aż na drugi koniec Polski, do Szczecina – podkreśla prof. Jerzy Strużyna,
który od 2009 roku kieruje WCLO w Łęcznej. I dodaje, że oddział był tworzony na wzór doskonale działającego pod kierownictwem Stanisława Paradowskiego oddziału szczecińskiego.
– Tam jednak dzieci z oparzeniami leczone są w ramach oddziału chirurgii dziecięcej, my mamy pełną autonomię.
Rozszerzyliśmy nasze usługi także o dziecięcy oddział rekonstrukcji chirurgicznej, gdzie wykonujemy już operacje dzieci z rozszczepami podniebienia i wargi.
Do stworzenia dziecięcej oparzeniówki w Łęcznej przyczynił się w znacznym stopniu unijny projekt finansowany z Programu Współpracy Transgranicznej Polska – Białoruś – Ukraina. To dzięki niemu na realizację planu ośrodek otrzymał unijną dotację w wysokości 3,5 mln zł – cały koszt urządzenia oddziału wyniósł 5 mln zł (resztę sfinansował łęczyński szpital).
Zadaniem unijnego projektu była poprawa skuteczności leczenia ciężkich oparzeń na pograniczu polsko-ukraińskim. Partnerem szpitala w Łęcznej został szpital w Łucku.
– Specyfika oparzeń dzieci jest inna niż u osób dorosłych. Maluchy zwykle parzą się gorącymi płynami, rzadziej ogniem. Ich obrażenia są płytsze, mniej rozległe, wymagają więc innego postępowania – wyjaśnia lekarka Magdalena Bugaj.
Lekarze, jeśli to konieczne, stosują do gojenia powierzchownych ran pooparzeniowych sztuczny naskórek, który nie wymaga zmian opatrunków, a w przypadku oparzeń głębokich sztuczną skórę. – Oddział robi wrażenie – przestrzenią, kolorowymi salami, gdzie rodzice mogą przebywać ze swymi dziećmi całą dobę (są wygodne leżanki do spania dla dorosłych) i profesjonalizmem personelu.
Na chore dzieci czeka tu 15 łóżek, w tym 3 dla pacjentów wymagających intensywnej opieki. – Powinniśmy życzyć sobie, aby nigdy nie było tu pełnego obłożenia – mówi prof. Strużyna. – Oparzenia dzieci należą do najcięższych obrażeń, zwykle spowodowanych brakiem wyobraźni u dorosłych.
Zoperują od ręki
Rozszczepy wargi i podniebienia są najczęstszymi wadami wrodzonymi twarzy – stanowią 65 proc. wszystkich zaburzeń rozwojowych twarzoczaszki i 10 proc. ogółu anomalii rozwojowych. – Dodatkowo towarzyszy im szereg dysfunkcji: zaburzenia mowy, słuchu, karmienia i zgryzu. Wada ma wpływ na wygląd zewnętrzny buzi – mówi Margareta Budner, która jest chirurgiem dziecięcym z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie. To właśnie do instytutu trafia większość dzieci z tą wadą. Rocznie w Polsce rodzi się około 800 dzieci z rozszczepem wargi i podniebienia.
– Leczenie jest wieloetapowe, wymaga wykonania zwykle kilku operacji w czasie kilku lat. Kolejki są więc długie, ale nie w Łęcznej, gdzie dopiero zaczynamy działalność i pacjenci nie wiedzą, że można się tu zgłaszać z dziećmi. Na zabieg czeka się dosłownie kilka dni – informuje Budner.
Lekarze operują tu także inne wady, m.in. naczyniaki, wady wrodzone rąk, zarośnięcia nozdrzy, także zmiany pourazowe lub blizny po oparzeniach.
Anna Augustowska