Konieczne będą zmiany organizacyjne

MEDICUS 1-2/2015

Patomorfologia a pakiet onkologiczny

„Konieczne będą zmiany organizacyjne”

z prof. dr hab. n. med. Justyną Szumiło, kierownikiem Katedry i Zakładu Patomorfologii Klinicznej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz konsultantem wojewódzkim w dziedzinie patomorfologii, rozmawia Marek Derkacz

• Czy, Pani zdaniem, liczba aktywnych zawodowo patomorfologów w Polsce jest w stanie zapewnić odpowiednio szybkie rozpoznania i skuteczne leczenie nowotworów w ramach planowanego przez Ministerstwo Zdrowia wsparcia polskiej onkologii?

– Specjalistów patomorfologów, w tym emerytowanych, ale uprawiających w dalszym ciągu zawód oraz lekarzy specjalizujących się, jest obecnie w Polsce prawdopodobnie niespełna 500. To zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę coraz większe wymagania stawiane patologom i rosnące znaczenie diagnostyki patomorfologicznej w dobie terapii spersonalizowanej. W przeciwieństwie do krajów Europy Zachodniej i USA patomorfologia nigdy nie była bardzo atrakcyjną specjalizacją w naszym kraju, czego przykre skutki odczuwamy obecnie. Poważnym problemem jest czasowa lub stała emigracja. Wielu, szczególnie młodych kolegów po uzyskaniu specjalizacji, decyduje się na pracę za granicą nie tylko ze względów finansowych, ale także z powodu większego komfortu pracy i prestiżu, jakim cieszą się patolodzy w tych krajach. Spora jest także grupa osób, która z różnych względów rezygnuje z patomorfologii, nawet po zdanym egzaminie i realizuje się w innych specjalnościach lub odchodzi z zawodu. Co prawda w ostatnim postępowaniu kwalifikacyjnym Ministerstwo Zdrowia przyznało rezydentury na wszystkie zgłaszane miejsca szkoleniowe i są zapewnienia o podobnie wyjątkowym potraktowaniu patomorfologii w najbliższym czasie, ale są to, niestety, działania doraźne, które odniosą pozytywne skutki dopiero w przyszłości.

 

• Ilu patomorfologów pracuje w województwie lubelskim i czy są oni w stanie zaspokoić potrzeby związane z diagnostyką onkologiczną w naszym regionie?

– Specjalistów czynnych zawodowo w województwie lubelskim jest około dwudziestu. Sześć osób jest w trakcie specjalizacji lub ją ukończyło, ale nie zdało jeszcze egzaminu. Nie jest to wystarczająca liczba dla pełnego zaspokojenia potrzeb w zakresie diagnostyki histopatologicznej nie tylko pacjentów onkologicznych.

 

• Jakich lekarzy, poza onkologami, w swojej codziennej praktyce wspierają patomorfolodzy?

– Patolodzy współpracują na co dzień z lekarzami praktycznie wszystkich specjalności zabiegowych oraz gastroenterologami, pulmonologami, hematologami, dermatologami, nefrologami. A sporadycznie także z innymi kolegami, jeżeli ich pacjenci wymagają diagnostyki histopatologicznej lub cytologicznej.

 

• Obecnie na wyniki badań lekarze kierujący materiał do pracowni muszą czekać co najmniej kilkanaście dni. Czy jest szansa, aby czas oczekiwania, niekiedy tak bezcenny dla pacjentów, uległ skróceniu?

– Czas oczekiwania jest różny w zależności od rodzaju badania. Na wyniki badań cytologicznych czeka się zwykle od kilkunastu godzin do kilku dni. Dłużej trwają badania histopatologiczne, szczególnie dużego materiału operacyjnego. Wynika to z niezbędnych procedur technicznych (przygotowanie preparatów) oraz wymogów związanych z formułowaniem raportów histopatologicznych. Postawienie samego rozpoznania nie jest wystarczające, ponieważ raporty powinny uwzględniać wiele dodatkowych parametrów, nie tylko morfologicznych, istotnych ze względów prognostycznych i predykcyjnych, zwłaszcza w diagnostyce nowotworów. Nie sposób wyobrazić sobie także dzisiaj diagnostyki bez technik dodatkowych, jak immunohistochemia, mikroskopia elektronowa, hybrydyzacja in situ czy badania molekularne. Wymagają one od patologa wiedzy, doświadczenia i są czasochłonne. Trzeba także wspomnieć o sytuacjach wyjątkowych, kiedy ze względu na nietypowy obraz morfologiczny, konieczna jest konsultacja w ośrodku mającym większe doświadczenie w diagnostyce określonych zmian.

 

• Jakie działania w pierwszej kolejności należałoby podjąć, aby zwiększyć wydajność i tak niewielkiej liczby lekarzy tej specjalności? Czy dzięki inwestycjom w bardziej nowoczesny sprzęt, byłaby szansa na zwiększenie wydajności ich pracy?

– Nowoczesny sprzęt jest oczywiście potrzebny, ponieważ usprawnia pracę personelu technicznego, standaryzuje i skraca czas przygotowania preparatów czy wykonania odczynów immunohistochemicznych. Jednak to patolog ocenia preparaty i w powiązaniu z informacjami klinicznymi stawia rozpoznanie, za które bierze odpowiedzialność. Większość znanych mi patologów to osoby bardzo zajęte i trudno byłoby w obecnych warunkach wymagać zwiększenia wydajności pracy. Na pewno lepsze warunki finansowe, pozwalające na utrzymanie się na odpowiednim poziomie z jednego miejsca pracy, mogłyby wpłynąć na wydajność. Ale przy małej liczbie patologów
i trudnej sytuacji finansowej wielu szpitali, nie jest to możliwe. Natomiast z rzeczy bardziej realnych, mogących nieco usprawnić pracę patologa, warto przypomnieć o bardziej skrupulatnym wypełnianiu skierowań na badania histopatologiczne, z uwzględnieniem wszystkich niezbędnych danych klinicznych, co zaoszczędziłoby patologom niepotrzebnych telefonów i skróciło oczekiwanie na informacje istotne z punktu widzenia diagnostycznego.

 

• Czy pod względem wyposażenia powinniśmy mieć jakieś kompleksy w stosunku do ośrodków w innych częściach kraju?

– Dzięki staraniom poprzednich kierowników, profesorów Elżbiety Korobowicz i Daniela Chibowskiego, pracownia została wyposażona w odpowiedni sprzęt. Jednak biorąc pod uwagę postęp techniczny, nie mogę, niestety, powiedzieć, żebyśmy obecnie byli w czołówce. Najpilniejsze jest pozyskanie nowego oprogramowania komputerowego i urządzeń peryferyjnych do obsługi pracowni. Konieczny będzie też zakup nowoczesnego procesora tkankowego.

 

• Młodzi lekarze niezbyt chętnie otwierają specjalizację z patomorfologii. Co mogłoby ich zachęcić?

– Uważam, że szersze zapoznawanie studentów z codzienną pracą patologa i uświadamianie jej znaczenia w diagnostyce może zachęcić do wyboru tej specjalizacji. Podczas zajęć dydaktycznych skupiamy się z konieczności przede wszystkim na zagadnieniach teoretycznych, dlatego absolwent uczelni nie bardzo wie, na czym właściwie polega nasza praca i nie uwzględnia patomorfologii jako jednej z możliwych opcji zawodowych. Następna sprawa to przyznawanie, odpowiedniej do potrzeb, liczby miejsc rezydenckich tak, aby wszyscy zainteresowani mieli szansę na rozpoczęcie specjalizacji. I na koniec coś, co być może jest najważniejsze – działania mające na celu podniesienie prestiżu zawodowego patologów, znajdujące swoje odzwierciedlenie także w gratyfikacji materialnej.

 

• Czy przygotowany przez MZ pakiet onkologiczny jest w ogóle możliwy do zrealizowania przy tak małej liczbie patomorfologów w Polsce?

– Jak już wspominałam, jest to trudne, a w przypadku pracowni zatrudniających małą liczbę specjalistów często niemożliwe. Niektóre ośrodki zdecydowały się na wydłużenie czasu pracy patologów. Ponadto, aby zmieścić się w czasie założonym w pakiecie ministerstwa, można także zastosować w początkowym raporcie histopatologicznym sformułowania ogólne, często stosowane np. w badaniach śródoperacyjnych, które na dalszym etapie diagnostyki rozbudowujemy i uszczegółowiamy w oparciu o techniki dodatkowe, konsultacje materiału, itd., co wymaga często dłuższego czasu. Dążąc jednak do zaspokojenia wymagań ministerialnych, nie można zapominać, że pacjenci ze schorzeniami nienowotworowymi także mają prawo do rozpoznania histopatologicznego stawianego w rozsądnym czasie i nie mogą być dyskryminowani.