Nasz Szoł Powszedni

MEDICUS 11/2014

„NASZ SZOŁ POWSZEDNI”

„W oparach nonsensu, w zaduchu absurdu, w okowach klauzul…”

Szanowne Koleżanki i Koledzy! Niestety, przyszło nam żyć i pracować w absurdalnych czasach a tryumf nonsensu i niedorzeczności mamy, niestety, na co dzień. Obcujemy z głupotą pomieszaną z bezkarnością, bezhołowiem z arogancją, kłamstwem z hipokryzją, bezczelnością ze stanowiskiem i to jest nasza, nie tylko środowiskowa, codzienność. Jako grupa zawodowa, chyba najczęściej ciągana po komisariatach, prokuraturach i sądach za błędy lekarskie, za zaniedbania, zaniechania, za brak należytej troski o pacjentów, za dyletanctwo, łapownictwo, fałszowanie dokumentacji medycznej itd., jesteśmy świetnym materiałem dla tabloidów, newsów telewizyjnych, dla internetowego bezkarnego opluwania i innych podobnych medialnych przekaźników codziennych, wstrząsających sensacji. Jeżeli ktoś kogoś aktualnie nie zabił, zgwałcił, podsłuchał, okradł, lub niespodziewanie wszedł w skład nowego rządu, to zawsze się znajdzie zastępczy temat pijanego doktora na dyżurze, niechlujnego operatora, który wyciął nie to co trzeba, położnej, która odebrała nie to dziecko, bo w usg miał być chłopiec a odebrała dziewczynkę itd. Nie twierdzę, że sami w części nie ponosimy za to winy, ale niecałe nasze środowisko zasługuje na to, co nam się serwuje prawie codziennie. Więc może ten absurdalny klimat wykorzystać, Drodzy Koledzy?! Odrzućmy oficjalnie anachroniczną przysięgę Hipokratesa (bo gdyby to był Hiperkrates, to może by pasował do naszej polskiej megalomanii i naszych narodowych ambicji), przyjmijmy modę na nowe klauzule i spróbujmy wykorzystać wszechobecne oszołomstwo, kłamstwo, bezczelność, czy też liczne cwaniackie, albo głupie dyrektywy i zarządzenia aktualnych debilen… decydentów do własnej obrony. Przecież inteligencji nam nie brakuje. Doktor, którego opisano, publicznie oskarżono i napiętnowano za wykazanie w dokumentacji faktu wziernikowania pochwy u mężczyzny, powinien pisemnie odpowiedzieć:

„W godzinach moich przychodnianych przyjęć, omijając trzytygodniową kolejkę, łamiąc obowiązującą KLAUZULĘ KOLEJKOWĄ, wpadł do gabinetu człowiek w stroju ułana, przy szabli, cały w nerwach, że szabla mu się w pochwie zacina a on za chwilę ma brać udział w obchodach „CUDU NA WISŁĄ” i prezentować się z szablą w dłoni. Powołując się na KLAUZULĘ PATRIOTYZMU dokonałem wziernikowania pochwy stwierdzając duże zardzewienie tejże, zaaplikowałem maść, co zaskutkowało prawidłowym wysuwaniem się szabli z pochwy i fakt ten odnotowałem pisemnie w dokumentacji medycznej, zgodnie z obowiązującymi jeszcze przepisami”.

Innego lekarza oskarżono o to, że „leczył kobietę na prostatę”. Powinien podważyć to oskarżenie powołując się na KLAUZULĘ EDUKACJI, że leczył nie prostatę a prostotę, a może nawet prostactwo – a to nie jest prosta terapia, zwłaszcza dzisiaj, a nagminność i częstotliwość występowania tych przypadków mogły spowodować błąd w komputerowym zapisie usługi medycznej.

Nieskutecznie, niestety, możemy protestować przeciwko wprowadzeniu kas fiskalnych we wszystkich gabinetach lekarskich (a poselskich nie), bo to podobno zgodne z mającą być niedługo ogłoszoną oficjalnie KLAUZULĄ SUMIENNOŚCI. Nie mamy argumentów podważających taką decyzję, bo pomyślmy, ile sum za te sumy można sumiennie odprawić w intencji służby zdrowia, wbrew nierealnemu twierdzeniu – cogito ergo sum!

Jeden z tabloidów zachłysnął się niedawno newsem, że lekarz wystawił mocno niedowidzącemu pacjentowi zaświadczenie o zdolności do prowadzenia pojazdów. Dla pacjenta takie zaświadczenie było warunkiem psychicznej równowagi. „ZDOLNY DO PROWADZENIA”… to dawało gwarancję normalnego funkcjonowania tego człowieka w społeczeństwie, eliminowało ostracyzm środowiskowy, nie stwarzając żadnego zagrożenia w ruchu drogowym. Przecież on nawet do pojazdu nie miał szans trafić, a co dopiero jechać. I tu pokłon temu lekarzowi za postępowanie zgodne z KLAUZULĄ MIŁOSIERDZIA. Kochać bliźniego, nawet ociemniałego, to wzniosłe i budujące. I zgodne z powołaniem. Ale tabloidy tego nigdy NIE ZROZUMIOM!…

W jednym programie telewizyjnym (tytułu nie podam, bo się brzydzę) rodzina chorego oskarżyła lekarza za niemożność uzyskania żądanych
przez nią dokładnych informacji o stanie zdrowia tegoż leczonego. Ale nie zapytali, czy lekarz nie podpisał KLAUZULI MILCZENIA. A powinni, żeby uszanować to, co podpisał, jeżeli szanujemy inne klauzule, też podpisane.

A KLAUZULA PRACOWITOŚCI? To, że lekarz wypełniwszy obowiązki w jednym miejscu pracy, idzie nieść pomoc potrzebującym w drugim, a nawet trzecim – i to w tych samych godzinach, to tylko świadczy o jego sprawności zawodowej, determinacji i oddaniu się pacjentom czekającym na pomoc, wbrew administracyjnym nakazom czasu pracy, ale zgodnie z KLAUZULĄ POWOŁANIA. Czas to pieniądz, ale zdrowia pacjentów na pieniądze się nie przelicza, zwłaszcza w takich czasach. No, chyba że w NFZ. Ale tam obowiązuje od dawna KLAUZULA NIEREFUNDACJI. I to wszystkiego co można. Więc można coraz mniej. A czas biegnie.

Coraz częściej zarzuca się nam, że jako grupie zawodowej brakuje nam klasy. Nie brakuje nam, Drodzy Koledzy. Wyręczają nas inni działający z klasą, albo z połową klasy, lub też tylko z niektórymi z klasy. My postępujmy nadal zgodnie z KLAUZULĄ NIETYŁKALNOŚCI i zachowujmy się z klasą, od wieków przypisaną naszemu zawodowi.

Kontynuując takie rozważania w końcu dojdziemy do granic absurdu, a gdy się kiedyś rano obudzimy, może już nie będziemy w Lechistanie, tylko w Chazanstanie! I tego stanu nikomu z was Koleżanki i Koledzy nie życzę zgodnie z KLAUZULĄ NORMALNOŚCI.

Irosław Szymański