Fotografować to, co się przeżyło

MEDICUS 11/2014

Fotografować to, co się przeżyło

 Z Dariuszem Hankiewiczem,  przewodniczącym Komisji Kultury ORL w Lublinie,  organizatorem II Ogólnopolskiego Pleneru Fotograficznego Lekarzy, rozmawia Anna Augustowska

• Co było największą niespodzianką tegorocznej edycji pleneru dla jego pomysłodawcy i organizatora, czyli Dariusza Hankiewicza?

– Myślę, że śmiało mogę nazwać niespodzianką zaangażowanie i przychylność uczestników, którzy jeszcze w czasie pleneru chcieli ustalić datę następnego zjazdu podkreślając, jak ważna to dla nich i potrzebna im impreza. Udało się! Już dzisiaj mogę zaprosić lekarzy zainteresowanych sztuką fotografowania na przyszłoroczny plener, który odbędzie się także w Kazimierzu Dolnym w październiku. Doszliśmy do wniosku, że Kazimierz jest idealnym, niezwykle inspirującym miejscem do zdobywania i pogłębiania wiedzy na temat fotografii. Pierwszy plener odbył się wiosną; w tym roku we wrześniu. Za rok chcemy łapać jesienne kolory i unikatowe światło pory babiego lata.

 

• Trzeba spełniać jakieś wymogi, aby znaleźć się w grupie warsztatowiczów?

– Poza chęcią uczestniczenia, nie stawiamy żadnych twardych warunków! Ani co do sprzętu, ani umiejętności. Od początku podkreślamy otwartą formułę tych spotkań. Mogą w nich uczestniczyć osoby z doświadczeniem, także te już z dorobkiem, które na przykład mają za sobą udział w wystawach swoich prac, jak i zupełnie początkujący fotoamatorzy. Oczywiście w plenerze może wziąć udział określona grupa – dokładnie 20 osób, więc trzeba mieć refleks…

 

• Plener to nie tylko fotografowanie?

– Poza zajęciami praktycznymi, czyli robieniem zdjęć – tu też zaznaczę, że nie narzucamy uczestnikom tematu zdjęć, generalnie mają „zająć się” Kazimierzem – słuchamy wykładów, które prowadzą profesjonaliści. Także oni oceniają, a właściwie omawiają, zrobione w czasie pleneru zdjęcia. W tym roku wykładowcami byli Maks Skrzeczkowski z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i dr hab. Witold Krassowski z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, który zachęcał i przekonywał, aby nie bać się fotografować ludzi. Uczestnicy dowiedzieli się też, że najlepszy do fotografowania jest ten aparat który mamy właśnie przy sobie. Mówił też o tym, aby nie szukać skomplikowanych technik i pomysłów, tylko rzetelnie i uczciwie oglądać świat naokoło siebie, bo jak podkreślał: „Prawdziwa sztuka bierze się z konkretnej obserwacji i konkretnego przeżycia tego, co się obserwowało. W fotografii jest takie powiedzenie, że nie należy fotografować tego, co jest ładne, tylko to, co się przeżyło”.

 

• O co najczęściej pytają uczestnicy pleneru?

– O warsztat – jak kadrować, jak dobrać odpowiednią kompozycję na zdjęciu, jak dobrze „obrobić” zdjęcie, jaki wybrać sprzęt. Rozmawiamy o wszystkim, nawet o tym, jak się zachować, kiedy ktoś zacznie protestować i nie będzie chciał, abyśmy go fotografowali. Najważniejsza jest jednak możliwość omawiania na gorąco z profesjonalistami zrobionych w czasie pleneru zdjęć. Taka natychmiastowa informacja zwrotna jest bezcenna.

 

• Które z prezentowanych w czasie takiego omawiania zdjęć, zrobiły na Tobie największe wrażenie?

– Nie chciałbym nikogo pominąć, ale skoro pytasz tak osobiście… to myślę o zdjęciu przywołującym klimat starego, żydowskiego Kazimierza, gdzie błysk światła w szybie układa się jakby w kształt hebrajskich liter; także zdjęcie pasącego gęsi mężczyzny i pełne dynamizmu zdjęcie pięknej dziewczyny grającej na puzonie.