Siła jest w nas, nie w kieliszku

MEDICUS 10/2014

Rozmowy terapeutyczne

Siła jest w nas, nie w kieliszku

z Danutą Suchanecką specjalistką psychologii klinicznej, psychoterapeutką Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego  (Klinika Psychiatrii PUM, prywatna praktyka w Szczecinie) rozmawia Anna Augustowska

 

• Lista substancji uzależniających jest długa. Którą z nich wymieniłaby pani w pierwszej kolejności?

– Alkohol, szczególnie ten wysokoprocentowy. Jest substancją silnie uzależniającą, mimo to powszechnie dostępną. Alkohol zyskał w naszym społeczeństwie bardzo silną pozycję kulturową – towarzyszy większości spotkań towarzyskich, biznesowych. Pije się na odwagę i ze szczęścia, po pogrzebie i na weselu czy chrzcinach. W zasadzie każda sytuacja staje się pretekstem, by się napić. Alkohol stał się swoistym panaceum niemal na wszystko. Co istotne, w atmosferze powszechnego, społecznego przyzwolenia.

 

• Lekarze też piją, chociaż, jak chyba nikt inny, doskonale zdają sobie sprawę z konsekwencji nadużywania alkoholu, leków i narkotyków. To aż taka desperacja?

– Niektórzy lekarze, tak jak wszyscy nadużywający, sięgają po środki uzależniające, gdy nie potrafią poradzić sobie ze swoimi emocjami, napięciami, frustracją. Celnie sformułował problem Lee Jampolsky, znany amerykański psycholog, międzynarodowy autorytet w dziedzinie uzależnień, psychologii zdrowia i rozwoju ludzkiego potencjału: „Uzależnienie pojawia się potajemnie, po cichu, jakby wkradało się w nasze życie tylnymi drzwiami”. Stan permanentnej frustracji, poczucia nieszczęścia, gniew to nieprzyjemne uczucia, od których usiłujemy uciec. Chwila ulgi, jaką daje działanie alkoholu czy innych substancji o właściwościach narkotycznych, może wzmocnić złudne przekonanie, że jest to sposób na rozwiązanie dręczącego problemu emocjonalnego. Czy to desperacja? Niełatwo jest przetrwać w silnie zhierarchizowanym środowisku, pozostając pod wpływem silnych presji, licznych napięć, z poczuciem olbrzymiej odpowiedzialności za życie i zdrowie drugiego człowieka. Niestety, najprościej sięgnąć po leki czy alkohol, nie dopuszczając do sobie refleksji na temat przyczyn swojego cierpienia psychicznego, pozbawiając się możliwości
znalezienia konstruktywnych rozwiązań. Kiedy więc sami siebie nie umiemy ukoić, najprościej jest sięgnąć po kieliszek… i chociaż na chwilę zrzucić z siebie napięcie. Drodze „na skróty” sprzyja łatwy dostęp lekarzy do leków, które można połączyć z alkoholem.

 

• Mają też wsparcie kolegów…

– To prawda. Źle pojęta lojalność, kiedy to kolegę „pod wpływem” chroni się, odsuwając od pracy, zacierając ślady, zastępując przy chorych itd., utrwala tylko fatalny model funkcjonowania i wciąga wszystkich biorących w tym udział w mechanizm współuzależnienia. Niestety, jak już mówiłyśmy, w naszym społeczeństwie istnieje przyzwolenie na picie… i tak tworzy się błędne koło, które oczywiście można przerwać, ale trzeba sobie z tego zdać sprawę i nie czekać na osiągnięcie dna (czyli to, o czym donoszą media – przyjmowanie chorych przez pijanych lekarzy, wypadki komunikacyjne z udziałem nietrzeźwych lekarzy, błędy w sztuce).

 

• Może być trudno.

– Nawet bardzo, bo uzależnieni stosują silne mechanizmy zaprzeczenia, twierdzą, że nad wszystkim panują, mogą od jutra przestać pić, przestać sięgać po środki psychoaktywne. Negowanie problemu, zaprzeczenie, które umacnia irracjonalny system myślenia osoby uzależnionej, umacnia trwanie w nałogu. Trzeba odwagi, czasem pokory, by przyznać się do słabości, wziąć odpowiedzialność za swoje uzależnienie i podjąć leczenie. W naszym kraju istnieje wiele wysokospecjalistycznych ośrodków leczenia uzależnień.

 

• Samo bycie lekarzem mocniej niż w innych zawodach, sprzyja uzależnieniu?

– Istnieją pewne zawody, które są bardziej predysponowane do uzależnień. Jednym
z nich jest zawód lekarza, którego praca wiąże się z dużym stresem, napięciem i wielogodzinnymi dyżurami. Pracuje pod silną presją nie tylko swoich zwierzchników, ma również obowiązek ustawicznego kształcenia się, pozostaje także pod presją oczekiwań pacjenta i jego rodziny. Porażki w leczeniu, popełnione błędy czy śmierć pacjentów przeżywa się wyjątkowo boleśnie. Praca wśród chorych, cierpiących ludzi wymaga umiejętności chronienia siebie przed przeciążeniem, troszczenia się o siebie, by cierpienie, rozpacz i inne trudne doświadczenia pacjenta umieć właściwie przyjąć, nie degradując własnej osoby (np. obrony narcystyczne, cynizm, obojętność). Zagrożeń w tej grupie zawodowej jest wiele: nie tylko uzależnienia od alkoholu czy substancji psychoaktywnych, ale także pracoholizm, prowadzący do wypalenia, depresje, problemy rodzinne; samotność; rozczarowanie zawodem…

 

• Można samemu zerwać z nałogiem?

– Można samemu podjąć dojrzałą decyzję – zaprzeczyć iluzji, że kontroluje się sytuację, bo zna się objawy i skutki choroby. To byłby dowód na wysoką samoświadomość i dobry kontakt z własnym światem wewnętrznym oraz przejaw odwagi. Lekarze obawiając się bowiem utraty prawa wykonywania zawodu, tym bardziej ukrywają problem, brną w misterne konstrukcje racjonalizacji i zaprzeczeń. Jeśli jednak osoba uzależniona będzie w stanie utrzymywać abstynencję, powinna zgłosić się po profesjonalną pomoc w rozwiązaniu swoich problemów emocjonalnych i często osobowościowych, które predysponują do uruchamiania mechanizmów uzależnienia.

Cykl Rozmów terapeutycznych to propozycja tekstów, w których wspólnie z psychologami i psychoterapeutami  chcemy poruszać ważne tematy dotyczące problemów „z życia”, nie tylko życia zawodowego lekarzy, ale także prywatnego, dotyczących relacji z innymi, wychowywania dzieci, rozwoju własnej osobowości.

Chcielibyśmy redagować je wspólnie z Państwem. Zapraszamy do zgłaszania propozycji tematów takich rozmów:
medicus@oil.lublin.pl.