Odeszli…

MEDICUS 8-9/2014

Kazimierz Wiktor Puacz (1929-2014)

 

9 czerwca 2014 roku w Lublinie, w wieku 85 lat, zmarł lekarz medycyny, kombatant, członek WiN-u. W czasie II wojny światowej został wywieziony do ciężkiej przymusowej pracy w nadzorowanej przez Niemców i Ukraińców fabryce broni w Kraśniku. Narażał życie, będąc łącznikiem w partyzantce.

Po wojnie, studiując medycynę, pomagał w budowie akademików przy ulicy Langiewicza, aby brać studencka miała gdzie mieszkać. Pełnił też obowiązki starosty roku, pomagając swym kolegom i w wielu sprawach pośrednicząc pomiędzy studentami i profesorami.

Uzyskał specjalizacje: epidemiologia i choroby zakaźne oraz medycyna kolejowa. Prawdą jest jednak, że w tamtych czasach, przy braku specjalistów i niełatwym dojeździe do nich, pracujący w przychodni ogólnej lekarz musiał być „lekarzem od wszystkiego”. Charakterystyczną cechą doktora Puacza był szacunek dla każdego człowieka i wspaniała umiejętność porozumiewania się z pacjentami bez względu na wiek i wykształcenie. Umiał przekonywać, motywować, zachęcać do stosowania leczenia i cierpliwie tłumaczyć, jak prowadzić kurację, jak się odżywiać, jak troszczyć się o chorego w domu. Pomoc chorym traktował priorytetowo, niejednokrotnie wstając od posiłku i zostawiając rodzinę przy stole. Przejawiał postawę „za życiem” i z wyjątkową pokorą ofiarnie służył ludziom chorym.

Miał opinię bardzo dobrego lekarza, leczył całe pokolenia i znał rodziny swych pacjentów (dziadków, rodziców, dzieci i wnuki). Nigdy nie odmówił porady pacjentowi, który przyszedł w potrzebie, bez względu na to, czy był to dzień powszedni czy świąteczny i jaka była pora. Potrzeby innych traktował wyżej niż swój czas wolny i prawo do wypoczynku. Oddany miejscu swego pochodzenia, przyjeżdżał na spotkania związane z Dniami Urzędowa, podczas których wraz z innymi lekarzami bezinteresownie badał, diagnozował, konsultował i leczył miejscową ludność. Do końca pozostał wierny wyznawanym wartościom.

 

Dzieci:
Urszula Dudziak,
Jadwiga Lis,
Elżbieta Puacz i Piotr Puacz.

 

Helena Wisłocka-Tomeczek (1926–2014)

 

Odeszła od na 3 stycznia 2014 roku. W służbie zdrowia przepracowała 40 lat.

Była laryngologiem, cenionym specjalistą, prawym człowiekiem kochający Boga i Ojczyznę. Studiowała na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Lublinie  w latach 1948–1953.

Pracę zawodową rozpoczęła organizując i prowadząc oddział laryngologiczny w szpitalu miejskim w Tomaszowie Lubelskim. Była tam osobą niezwykle lubianą przez pacjentów i współpracowników. W 1962 r. przeniosła się do Lublina, gdzie podjęła pracę  w Przychodni Wieku Rozwojowego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Jej zainteresowania skupiały się szczególnie wokół zaburzeń słuchu i mowy u dzieci oraz dorosłych.

W 1974 roku, w dowód uznania za zaangażowanie w pracę z dziećmi głuchymi otrzymała Złotą Odznakę Polskiego Związku Głuchych. Towarzystwo Przyjaciół Dzieci przyznało Jej „Dyplom Przyjaciela Dziecka”.

W 1985 roku została nagrodzona odznaką „Za wzorową pracę w Służbie Zdrowia”. Była zawsze bardzo zaangażowana, pełna poświęcenia, pogodna, pełna energii i otwarta na nowości w sztuce lekarskiej Pracę swą traktowała jako służbę chorym, cierpiącym i potrzebującym pomocy oraz wsparcia, stawiając ją na pierwszym miejscu, nawet kosztem własnego życia. Nigdy nie odmawiała pomocy, nie tylko rodzinie i przyjaciołom czy znajomym, ale także osobom obcym, nie patrząc na porę dnia czy inne obowiązki. Oburzał ją niewłaściwy stosunek personelu medycznego do chorych, brak czasu, empatii i zainteresowania ich potrzebami.

Łatwo nawiązywała kontakt z ludźmi i angażowała się w różne prace społeczne i organizacyjne. Aktywnie uczestniczyła w organizacji zjazdów absolwentów Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Lublinie, w 25., 50. i 60. rocznicę otrzymania dyplomów lekarskich.

Ciekawił ją świat, przemiany gospodarcze i polityczne w kraju, kochała przyrodę, podróże i książki o różnej tematyce. Była osobą odważną i nie tylko głosiła swą miłość do Boga i Ojczyzny, ale także angażowała się w różne akcje społeczne i protestacyjne, również wtedy, gdy nie było to dobrze widziane przez władzę. Przez wiele lat służyła swą lekarską pomocą klerykom seminarium duchownego w Lublinie, księżom i zakonnicom. Wiele prac wykonywała bezinteresownie, postępując zgodnie z etyką chrześcijańską i zasadami przysięgi Hipokratesa.

Odeszła od nas w sposób cichy i niespodziewany, zaskakując nas swą chorobą i śmiercią. Zaskakując, ponieważ do końca zachowała sprawność umysłu i pogodę ducha oraz snuła plany na przyszłość.

Kochana Helenko, kochana mamo, kochana babciu, żegnamy Cię z ogromnym żalem i smutkiem. Zostało tyle spraw, które chciałaś jeszcze zrealizować. Będzie nam Ciebie bardzo brakowało. Dziękujemy Ci za wszystko.

 

Rodzina i przyjaciele

 

Elżbieta Dąbek-Caban (1951-2014)

4 sierpnia 2014 pożegnaliśmy przedwcześnie zmarłą, jak nazywali Ją pacjenci i przyjaciele, dr Elę.

Ukończyła studia na Wydziale Lekarskim lubelskiej Akademii Medycznej w 1975 roku. Pracę rozpoczęła w tym samym roku w Klinice Ogólnej Chorób Wewnętrznych PSK 1 w Lublinie. Tutaj zdobyła I stopień specjalizacji z chorób wewnętrznych. W 1982 roku uzyskała II stopień specjalizacji w zakresie medycyny ogólnej, a rok później z chorób zakaźnych. Od 1980 roku pracowała w Szpitalu Neuropsychiatrycznym im. prof. M. Kaczyńskiego w Lublinie, początkowo jako zastępca ordynatora oddziału zakaźnego, a po jego likwidacji, od roku 2002 na stanowisku zastępcy ordynatora Oddziału Leczenia Alkoholowych Zespołów Abstynencyjnych.

W 2005 roku wyjechała do Chełma, gdzie do przejścia na emeryturę pracowała na stanowisku ordynatora oddziału zakaźnego tamtejszego szpitala wojewódzkiego.

Jako osoba niezmiernie sumienna, taktowna i życzliwa zjednywała sobie zaufanie i uznanie pacjentów. Zdobyte umiejętności i niezwykła pracowitość stanowiły wartości, które w sposób wyjątkowy wpływały na Jej relacje z ludźmi. Radość życia, potrzeba bliskości i niespożyta energia udzielały się nam wszystkim, przebywającym w Jej otoczeniu.

Pożegnaliśmy Ją z głębokim smutkiem i żalem, będzie Jej nam wszystkim bardzo brakować.

Koledzy