Medycyna rodzinna na rozdrożu

MEDICUS 6-7/2014

Medycyna rodzinna na rozdrożu

z Wiolettą Szafrańską-Kocuń z Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych Pracodawców PZ rozmawia Jerzy Jakubowicz

 

• Jak związek ocenia ostatnią ustawę, zezwalającą pediatrom i internistom na zakładanie poradni POZ?

– Niepotrzebnie wprowadza zamieszanie; interniści i pediatrzy pracują w POZ od zawsze, ale dotychczas był wymóg, aby do 2017 r. uzyskali specjalizację z medycyny rodzinnej. Z ostatnich zmian prawnych wynika, że interniści i pediatrzy nie muszą już spełniać tego warunku. Pogłębi to problemy medycyny rodzinnej, w której i tak jest coraz mniej chętnych do zdobywania specjalizacji, a miejsca rezydenckie są niewykorzystane. Ustawa praktycznie likwiduje specjalizację z medycyny rodzinnej, a nie jest to postępowanie racjonalne dla systemu opieki zdrowotnej w Polsce.

 

• Dlaczego młodzi lekarze tak niechętnie wybierają dziś medycynę rodzinną?

– Specjalizację z medycyny rodzinnej można było uzyskać w czasie krótszego szkolenia (4 lata), ale po jej uzyskaniu lekarz mógł uzupełnić swoje wykształcenie tylko o balneologię, geriatrię czy rehabilitację. Każdą inną specjalizację musiałby zaczynać od początku, a przecież młody lekarz musi się z czegoś utrzymać, chce założyć rodzinę, zapewnić jej byt. W tej chwili każdy absolwent widzi, że interniści i pediatrzy uzyskali takie same uprawnienia do pracy w POZ, a ponadto mogą uzupełniać swoje kwalifikacje o inne specjalizacje, np. kardiologię, endokrynologię, gastroenterologię.

 

• 8 maja 2014 r. minął termin konsultacji społecznych przygotowanych zmian prawnych, m. in. koszyka świadczeń gwarantowanych w POZ.

– To rozporządzenie rozszerza badania, np. o echokardiografię, badanie holterowskie, spirometrię, próbę wysiłkową, dodatkowe badania laboratoryjne, ale nikt nie mówi, czy znajdą się na ten cel środki
finansowe. Obawiamy się, że to typowe, wyborcze obietnice dla pacjentów, bez możliwości ich realizacji. A jeśli nie będzie można wykonać tych pomysłów, to całe niezadowolenie pacjentów zwróci się przeciwko lekarzom, w pierwszym rzędzie rodzinnym.

 

• Podobno mają być nałożone dodatkowe obowiązki na lekarzy POZ.

– Według nowych przepisów (prawdopodobnie od 1 stycznia 2015 r.) każdy chory będzie mógł zgłosić się po poradę do dermatologa i okulisty dopiero po uzyskaniu skierowania od lekarza POZ. Wprowadzona ma być również karta szybkiej ścieżki onkologicznej. Będą to druki ścisłego zarachowania, przypisane do lekarza (POZ, AOS, zatrudnionego w lecznictwie szpitalnym), tak jak obecnie np. druki, na których wypisujemy zwolnienia lekarskie. Każdy lekarz będzie rozliczany z liczby prawidłowych rozpoznań, dotyczących nowotworu złośliwego. Minister wyznaczy współczynnik rozpoznań, np. 1/15 i jeśli dany lekarz nie osiągnie tej wartości, spotka go kara za to, że zbyt pochopnie kierował pacjentów na badania. Według projektu restrykcje będą
dotyczyć tylko lekarzy POZ. W celu odzyskania uprawnień do kierowania na badania lekarz będzie musiał ukończyć specjalny kurs, ale nie ma informacji, kto będzie organizował kursy i za nie płacił. W obawie przed utratą uprawnień lekarze mogą ograniczać, a nie zwiększać liczbę skierowań – ale może właśnie o to chodzi, mniej skierowań to mniejsze koszty, a winni się znajdą.

 

• Jakie uwagi zgłosili lekarze rodzinni w ramach konsultacji społecznych?

– Przede wszystkim wnosimy o bardziej szczegółowe informacje na temat nowych projektów. Jeżeli na lekarzy rodzinnych zostaną nałożone dodatkowe obowiązki – skierowania na badania i ich ocena, skierowania do następnych poradni specjalistycznych, to czy zostanie zwiększone finansowanie POZ. Obawiamy się, że realizacja tych  projektów bez odpowiednich środków finansowych spowoduje tylko zwiększenie kolejek do lekarzy POZ. Obecnie lekarz rodzinny przyjmuje dziennie 40-60 pacjentów, a podwojenie tej liczby porad (a tak oceniamy wzrost liczby świadczeń) jest po prostu niewykonalne. Stworzy to zagrożenie
nie tylko dla pacjentów, ale także dla lekarzy – jesteśmy tylko ludźmi i mamy określoną wytrzymałość fizyczną.

 

• A co z poradniami, gdzie pracuje tylko jeden lekarz?

– Nigdzie w ustawie nie jest napisane, że w przychodni musi być internista oraz pediatra. Nowa ustawa mówi, że lekarze tych specjalności uzyskują uprawnienie lekarza POZ i każdy z nich może leczyć dzieci oraz dorosłych. Odnosimy
wrażenie, że część przepisów ustawy jest zupełnie nieprzemyślana. Obawiamy się, że jest to furtka do tworzenia poradni POZ przy szpitalach jako metoda dofinansowania szpitali. Będzie to następny krok do demontażu systemu. Lekarz POZ powinien być takim spin doktorem, który łączy wszystkie nitki opieki nad pacjentem. Chory, korzystając często z porad kilku specjalistów, powinien mieć skoordynowaną opiekę. Brakuje nam właściwej współpracy z lekarzami innych specjalności, m.in. systematycznej informacji o podjętym leczeniu, badaniach i zaleceniach oraz możliwości szybkiej konsultacji, co mogłoby zmniejszyć kolejki do innych specjalistów. Mam wrażenie, że decydenci w służbie zdrowia liczą na skonfliktowanie środowiska medycznego, głównie lekarzy, bo wtedy będą mogli łatwiej wprowadzić swoje pomysły. Istotną rolę blokującą próby rozbicia środowiska medycznego, mógłby odegrać samorząd lekarski.

Wioletta Szafrańska-Kocuń,
lekarz rodzinny, ginekolog.
Kierownik NZOZ „Medycyna 2001”. W latach 2002–2010 przewodnicząca Komisji Zdrowia i Polityki Społecznej Rady Miasta Lublin. Obecnie członek ORL w Lublinie.