Samorządowiec młody na początku drogi

MEDICUS 05/2014

Najmłodszy delegat Okręgowego Zjazdu Lekarzy

Samorządowiec młody na początku drogi

z Łukaszem Turkiem rezydentem w I Klinice Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii w SPSK Nr 1 rozmawia Jerzy Jakubowicz

• Uczestniczył pan już w dwóch okręgowych zjazdach lekarzy, a jest pan najmłodszym, liczącym dopiero 27 lat, delegatem naszej Izby. Jak pan ocenia zjazdową atmosferę?

– Nigdy wcześniej nie współpracowałem ani nie działałem w strukturach samorządu lekarskiego. Dlatego udział w obu zjazdach to były dla mnie praktyczne lekcje poglądowe, dające mi obraz tego, jak działa Lubelska Izba Lekarska. Byłem mile zaskoczony, że zwłaszcza na zjazd wyborczy przybyło tak dużo delegatów z terenu całego województwa. Zdziwiłem się tylko, że wśród delegatów jest stosunkowo mało młodych lekarzy. Wspaniałym wyróżnieniem było dla mnie zaproszenie do udziału w uroczystej dekoracji zasłużonych starszych kolegów. To miłe, że jako najmłodszy mogłem wziąć udział w tej ceremonii.

 

• Czy planuje pan włączenie się do pracy w jednej z komisji problemowych ORL?

– Do pracy w komisjach problemowych, jak na razie, się nie zgłaszam. Niedawno zacząłem pracę jako rezydent w I Klinice Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii w SPSK Nr 1, gdzie moim przełożonym jest pan prof. Jan Kotarski i muszę przede wszystkim wywiązywać się z moich obowiązków jako lekarz. Być może z czasem zdecyduję się na działalność w jednej z nich. Chciałbym robić coś konkretnego. Uważam, że jak ktoś się zdecydował, aby być delegatem, to powinien pracować, a nie tylko być, aby być.

 

• Dlaczego młodzi lekarze stosunkowo niechętnie włączają się w pracę samorządu?

– To indywidualne decyzje każdego lekarza, ale na pewno jest to problem dość złożony. Myślę, że po prostu brak nam czasu na wszystko. Młody lekarz chce przede wszystkim pracować, zdać egzamin z wybranej specjalizacji, a jak dodatkowo założy rodzinę, to wolnego czasu jest rzeczywiście mało, nie tylko na działalność samorządową.

 

• Dlaczego wybrał pan zawód lekarza?

– To zawód zaufania publicznego, a ja chciałem w życiu robić coś ważnego, a także dobrego dla innych ludzi, zapewniając dla siebie i rodziny godziwe warunki życia. Marzę o byciu lekarzem zabiegowcem, duża w tym zasługa mi.n. dra Jana Biniendy, ordynatora oddziału chirurgii w świdnickim szpitalu. Jestem na początku drogi, dyplom uzyskałem w 2012 r. i trudno mi mówić o osiągnięciach zawodowych. Teraz jestem szczęśliwy, że uzyskałem rezydenturę w klinice, którą kieruje prof. Jan Kotarski. Rezydentura trwa 6,5 roku, a ja równocześnie rozpocząłem specjalizację z ginekologii i położnictwa. Trudno mi dzisiaj wypowiadać się odnośnie mojej dalszej działalności, ale niewątpliwie praca w tak znakomitej klinice, to oczywiście nobilitacja dla lekarza.