Diagnoza wstępna

MEDICUS 05/2014

Diagnoza wstępna

Walka o dobre imię zawodu jest zadaniem coraz trudniejszym i z reguły media nie są zainteresowane przedstawianiem zdarzeń pozytywnych w medycynie. Jeżeli jakiś redaktor odważy się poruszać korzystne wydarzenia, szybko zostaje sprowadzony na „właściwą drogę”. Dla mediów i czytelnika atrakcyjne są zło i afery. Z łatwością dostrzegamy doniesienia o wypadku samochodowym. A kiedy sprawcą jest lekarz, to ta informacja musi być dodana. Ma ona drugorzędne znaczenie dla wizerunku zawodowego, choć innych, pośrednio szkodzących wydarzeń jest daleko więcej.

My, lekarze, nie zawsze mamy wpływ na ich powstawanie, jak choćby na wygląd wielu aptek. Bo czy wygląd jej musi przypominać sklep drogeryjno-kosmetyczny, gdzie leku trzeba wielokrotnie szukać, a kosmetyki i suplementy diety dostępne są „od ręki”? Pacjenci/klienci podatni są zapewne na takie oddziaływanie, ale lekarze nie powinni ze swojej strony przejawiać obojętności czy zachęty. Prawdą jest, że firmy farmaceutyczne reklamują i zachęcają do stosowania suplementów. W jednej z rozmów z przedstawicielem firmy nie znalazłem odpowiedzi, dlaczego zajmują się prawdziwą medycyną obok stosowania jej pozorów i narażania pacjentów. Wykazałem też, że gdybym miał potrzebę stosowania w sposób leczniczy witaminy/witamin, dawka jest kilkadziesiąt razy mniejsza od zawartej w leku. To tylko jedna ze stron zagadnienia, a jest ich więcej, jak niestosowanie badań nad szkodliwością związków zawartych w powszechnie dostępnych preparatach, brak kontroli poziomów zawartych związków i możliwość wycofania suplementu ze sprzedaży przez instytucję zewnętrzną. Nie ma u mnie w oddziale stosowania i zalecania suplementów. Medycyna to stosowanie leków i koledzy z mojego oddziału się ze mną zgadzają. Ważne, aby lekarz nie był zamieszany w kreowanie działalności uzdrowicieli.

Za takich uzdrowicieli odczytuję stosujących też homeopatię. Ostatnio więcej się o tym mówi za sprawą Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Połączenie szacownej uczelni z otwieraniem kierunku studiów z homeopatii napawa mnie wstydem za profesorów i lekarzy, ale na szczęście nie powoduje zwątpienia w wartość nauki. W krótkiej rozmowie na ten temat usłyszałem: „Ojej, myślałam, że jest to zabronione”. Zabronione nie jest i Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego i Nauki oraz Ministerstwo Zdrowia nie powinny przerzucać się odpowiedzialnością. Trzeba podjąć jasną decyzję, która ma znaczenie nie tylko dla chorych. Będzie rzutowała na wartość nauki polskiej, uwikłanie jej w działalność komercyjną, jak też na wizerunek i wartość naszego zawodu. Dotychczasowe próby przeciwstawiania się przez izbę lekarską wykonywaniu zawodu lekarza przez osoby nieuprawnione oraz stosowaniu działalności uzdrowicielskiej były nieskuteczne. Dostarczaliśmy prokuraturze dowodów i liczyliśmy w skrajnych przypadkach na właściwe postępowanie. Nie pytano biegłego o opinię. Odpowiedź nadchodziła podobna – brak społecznej szkodliwości czynu.

Janusz Spustek