Gips idzie do lamusa

MEDICUS 03/2014

Gips idzie do lamusa

z Andrzejem Bednarkiem ordynatorem Oddziału Ortopedyczno-Urazowego w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. Stefana kardynała Wyszyńskiego w Lublinie rozmawia Anna Augustowska

• Jak bardzo zmieniła się ortopedia i traumatologia w czasie minionych 20 lat? Możemy mówić o rewolucji?

– Aż tak bym tego nie nazwał. Z całą pewnością zmiany i postęp zawdzięczamy zmianie systemu gospodarki, który ćwierć wieku temu otworzył nam drzwi do Europy i świata, co wyraźnie przyczyniło się do przyspieszenia w poznawaniu i rozwijaniu nowych metod leczenia. Oczywiście ten mechanizm dotyczył całej medycyny.

Gdybym miał jednak jednym zdaniem określić, co najwyraźniej zmieniło się w tym czasie w mojej dziedzinie, to nie będzie to trudne: niemal zupełnie odeszliśmy od leczenia przy pomocy opatrunków gipsowych na rzecz leczenia operacyjnego. To dzięki operacjom pacjent już po kilku dniach zaczyna chodzić i z marszu może wrócić do niemal pełnej aktywności. Dwadzieścia lat temu musiałby leżeć kilka tygodni, a później przez kilka tygodni, jeśli nie miesięcy, korzystać z rehabilitacji.

 

• Doskonale to pamiętam, gdy dawno temu po upadku z roweru złamałam rękę, spędziłam miesiąc w szpitalu z ręką na wyciągu. Teraz nie musiałabym w ogóle leżeć na oddziale?

– Z całą pewnością nie tyle czasu. Rozmawiamy teoretycznie i rozpatrując analogiczną sytuację, mogę powiedzieć, że złamana kończyna zostałaby doraźnie zoperowana, a dzięki zastosowaniu zespolenia śródszpikowego kości już po kilku dniach mogłaby pani wrócić do domu.

Obecnie wiele zabiegów na naszym oddziale przeprowadzamy z użyciem toru wizyjnego i wzmacniacza rtg. Taka technika zmniejsza uraz operacyjny pacjenta i skraca jego pobyt w szpitalu do kilku dni, a niekiedy pozwala zwolnić go do domu bezpośrednio po zabiegu. Poza tym, stosowane u nas rozwiązania operacyjne umożliwiają, w większości przypadków, leczenie bez konieczności unieruchomienia gipsowego, co pozwala na rozpoczęcie rehabilitacji natychmiast po ustąpieniu dolegliwości bólowych.

 

• A metody małoinwazyjne?

– Zawdzięczamy je postępowi technologicznemu i rozwojowi nie tylko medycyny, ale także biologii i biotechnologii. Mówimy tu głównie o artroskopii – najczęściej stawu kolanowego – są to naprawy łąkotek i więzadeł kolana.

Dzięki pojawieniu się nowych generacji endoprotez stawu biodrowego, możemy leczyć złamania kości udowej i złamania szyjki kości udowej u ludzi w podeszłym wieku. Dzisiaj wiek pacjenta nie stanowi już przeciwwskazania do tego typu zabiegów. Wśród naszych pacjentów są nawet osoby w wieku niemal 100 lat! Jeszcze 20 lat temu byłyby leczone wyciągiem bezpośrednim i wielotygodniowym leżeniem w łóżku (kość udowa zrasta się ok. 12 tygodni). Co tu kryć, dla osób w podeszłym wieku było to często skazanie na powolne umieranie. Dzisiaj, już po kilku dniach od operacji, uruchamiamy tych pacjentów, umożliwiamy im chodzenie. Kiedyś rocznie wykonywano ok. 30-40 takich operacji. Dzisiaj robimy ich więcej w ciągu jednego miesiąca.

 

• Oferta oddziału jest dużo szersza.

– Leczymy wszelkie urazy narządu ruchu. Prowadzimy leczenie chorób i zniekształceń stawu biodrowego, protezoplastyki pierwotne i rewizyjne, a także wykonujemy zabiegi operacyjne ratujące i zachowujące własny staw biodrowy. Na naszym oddziale wykonywane są również operacje stawu kolanowego, w tym protezoplastyki całkowite, jednoprzedziałowe i rewizyjne, osteotomie korekcyjne. W naszej ofercie jest również chirurgia ręki oraz zabiegi leczące zniekształcenia stóp (popularne halluksy). Co ważne, nasz oddział pełni stały ostry dyżur urazowy, zaopatruje też uszkodzenia w obrębie kręgosłupa i kończyn.

 

• Właśnie minął jubileusz działalności oddziału. Ile to już lat?

– Jesienią minęło równo 20 lat, odkąd ruszył oddział. To okazja, aby przypomnieć, że jesteśmy pełnoprofilowym, jednym z największych tego typu, oddziałem na Lubelszczyźnie. Dysponujemy 54 łóżkami i – co tu kryć – potrzebujemy ich więcej, bo pacjentów będzie przybywać coraz szybciej – mamy coraz starsze społeczeństwo, rośnie też liczba urazów związanych z wypadkami, uprawianiem sportu itd.

Rocznie wykonujemy ponad 300 operacji stawu biodrowego, ponad 100 stawu kolanowego. Wszystkich operacji mamy rocznie na koncie od 1100 do 1300. I gdyby nie „hamulce”, jakie narzuca nam NFZ (limity), wykonywalibyśmy ich jeszcze więcej, bo takie jest zapotrzebowanie wśród chorych.

 

• Zapotrzebowanie to jedno, ale i renoma!

– Kilka lat temu znaleźliśmy się na wysokiej pozycji w rankingu tygodnika „Wprost”, który oceniał oddziały ortopedyczne, zajmujące się wszczepianiem protez stawu biodrowego. To bardzo nobilitujące znaleźć się obok takich tuzów w Polsce, jak oddział w Piekarach Śląskich, Otwocku, Poznaniu czy Warszawie.

• Nie sposób tu nie zapytać o kadrę oddziału i o życzenia na przyszłość?

– Tworzymy zgrany zespół: mamy 11 lekarzy specjalistów (w tym 4 z tytułem doktora), 4 rezydentów i ponad 20 pielęgniarek, doskonale przygotowanych do pracy na tym trudnym oddziale, bo większość przebywających tu chorych to osoby nie chodzące.

A życzenia? Chciałbym, abyśmy znajdowali większe zrozumienie dla stale rosnących wymagań naszych pacjentów, przede wszystkim u decydentów finansowych (NFZ, Urząd Marszałkowski).

Nowe rozwiązania diagnostyczne i lecznicze wymagają większych nakładów zarówno organizacyjnych, jak i finansowych. Jest już druga dekada XXI wieku – świat i Europa idą do przodu i nasi pacjenci chcą być leczeni współczesnymi metodami.