MEDICUS 03/2014
Jubileusz Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich
Światopogląd ma znaczenie
z Januszem Dubejko skarbnikiem w Zarządzie Głównym Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich i przewodniczącym lubelskiego oddziału KSLP rozmawia Anna Augustowska
• Rozmawiamy w przeddzień uroczystych obchodów 20-lecia istnienia Stowarzyszenia. Czy cele, jakie stawiało przed sobą środowisko lekarzy, tworząc przed laty tę formację, uległy zmianie, a może pojawiły się nowe?
– Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich skupia medyków myślących po chrześcijańsku, stosujących w swym zawodzie zasady, którymi kieruje się kościół katolicki, w tym tę, dla naszej grupy zawodowej najważniejszą, jaką jest ochrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci. W oczywisty więc sposób nasze działania zawsze były i będą się na tym koncentrowały. I nie mówię tu tylko o tak trudnych zagadnieniach jak aborcja, eutanazja czy stosowanie metody in vitro, ale także o podmiotowym traktowaniu pacjenta, w którym mamy, jako lekarze, widzieć przede wszystkim człowieka z jego sferą psychiczną i potrzebami duchowymi.
Stowarzyszenie powstało w 1994 r. na Jasnej Górze podczas obchodów II Światowego Dnia Chorego z inicjatywy ks. Józefa Jachimczaka ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy św. Wincentego Paulo w obecności kard. Fiorenzo Angeliniego, ówczesnego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia. To właśnie kard. Angelini zwrócił nam uwagę, że w Polsce – w przeciwieństwie do krajów Europy – nie ma organizacji skupiającej katolickich lekarzy. Dzisiaj Stowarzyszenie liczy ok. 2 tys. członków (nasz oddział liczy 80 osób).
• Podmiotowe traktowanie pacjentów, traktowanie ich „po ludzku”, nie jest chyba jednak przypisane światopoglądowi katolickiemu – to oczywisty wymóg etyki zawodowej każdego lekarza?
– Oczywiście, że tak. Bycie lekarzem, profesjonalistą o wysokich kwalifikacjach nie zależy od światopoglądu, ale jednak wartości, które lekarz wyznaje, wzbogacają i ukierunkowują jego stosunek do zawodu. Wartości chrześcijańskie, w których
tak mocno akcentuje się godność człowieka i jego podmiotowość, według mnie, pomagają w wykonywaniu posługi wobec chorych, a stowarzyszenie skupia i konsoliduje środowisko ludzi o podobnych postawach, co jest dla nas ważne i potrzebne. Chcę też podkreślić, że nie prowadzimy żadnej krucjaty, nie nawracamy nikogo na siłę. Bardziej zależy nam, aby swoją postawą i tym, jak traktujemy swój zawód, zachęcać innych do naśladowania i ewentualnego zainteresowania się działalnością Stowarzyszenia, a być może także do wstąpienia do niego.
• Trudno tu jednak nie zapytać o konkrety. Mam na myśli lekarzy ginekologów, którzy wyznając światopogląd katolicki, częściej niż lekarze innych specjalności stają przed trudnymi dylematami etycznymi.
– Chodzi o klauzulę sumienia? Zgodnie z art. 39 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem (z zastrzeżeniem art. 30 tej ustawy). Tak jest zresztą także w innych krajach. Jednak u nas lekarz, który powołuje się na klauzulę sumienia, ma też „obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w podmiocie leczniczym oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej. Lekarz, wykonujący swój zawód na podstawie stosunku pracy lub w ramach służby, ma ponadto obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego”. To trąci, najdelikatniej mówiąc, absurdem i wymusza współuczestnictwo. Dlatego nasze Stowarzyszenie prowadzi działania prowadzące do zmiany tego zapisu.
• Tymczasem ten absurd uderza w pacjenta. Jak powinien zachować się lekarz, do którego zgłasza się kobieta (wcześniej opłaca w rejestracji badania i wizytę), a już w gabinecie dowiaduje się, że lekarz, powołując się na swoje sumienie, nie przepisze np. recepty na środki antykoncepcyjne?
– Sprawa jest prosta – oddać pieniądze.
• A nie uczciwiej by było, aby pacjent z góry wiedział, który lekarz nie powołuje się na klauzulę sumienia?
– Zapewne tak, ale trudno wymagać od lekarzy, aby ogłaszali to publicznie, to byłaby stygmatyzacja. We Włoszech rozwiązano to inaczej – każdy lekarz składa w momencie przyjmowania do pracy specjalną deklarację, w której określa swój światopogląd. Dyrekcja – pracodawca dzięki temu wie, że lekarza-katolika nie skieruje do wykonywania aborcji czy eutanazji. U nas nie ma takich mechanizmów i to zapewne wymaga dopracowania, szerszej dyskusji, aby prawa pacjenta były szanowane na równi z prawami lekarza.
• Stowarzyszenie blisko współpracuje z duszpasterstwem służby zdrowia. Szykują się jakieś zmiany?
– Chcemy, aby w szpitalach mogły działać specjalne zespoły duszpasterskie, które wspomogą pracę księży pracujących wśród chorych. Nasi szpitalni duszpasterze mają tyle obowiązków na głowie, że siłą rzeczy ich posługa jest ograniczona. O pogłębionym kontakcie, dłuższej rozmowie z chorymi, którzy tego by potrzebowali, trudno w tych warunkach mówić. A człowiek przygnieciony chorobą, może rozstający się z życiem, chce obecności drugiego człowieka obok siebie, oczywiście rodziny i bliskich, ale także rozmowy z księdzem, psychologiem, kimś, kto ma czas. Stąd nasz plan przewiduje włączenie do tych zespołów także lekarzy, pracowników ochrony zdrowia, psychologów i wolontariuszy. Przy tej koncepcji współpracują z nami także inne stowarzyszenia zrzeszające katolickich farmaceutów, pielęgniarki i położne.
• 15 lutego w Częstochowie odbędą się uroczystości 20-lecia istnienia Stowarzyszenia. Lubelski oddział też tam będzie?
– Jedziemy całą ekipą. Czeka nas wspaniałe przeżycie, homilię wygłosi ks. abp Zygmunt Zimowski, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Chorych i Służby Zdrowia. Będą też przedstawione trzy wykłady w ramach sesji: „Istota życia”. Z dumą mogę też poinformować, że specjalne odznaczenia otrzymają lubelscy lekarze zasłużeni dla KSLP. Dwa przyznane pośmiertnie dla Heleny Gulanowskiej i Leona Kowalczyka, a także dla prof. Teresy Widomskiej-Czekajskiej i dla mnie, Janusza Dubejki.