MEDICUS 1-2/2014
Diagnoza wstępna
Chciałbym w najbliższym czasie znaleźć powód, by z zadowoleniem wypowiedzieć się o pracy lekarza. Nie jest to łatwe, gdyż obraz naszej pracy jest w istocie problemem pacjentów i nie widzę większego zainteresowania lekarzy zapowiadanymi zmianami. Nie można się dziwić, że nie widać wiary w obiecaną poprawę. Chyba jesteśmy znieczuleni kilkudziesięcioletnim okresem „reformy”. Po zapowiedzi likwidacji kolejek do specjalistów mam przed oczami jedynie żart kolegi przygotowującego się do pracy w poradni, który mówi, że „dzisiaj powinna być połowa zgłaszających się pacjentów”. Może takie podejście do problemu tłumi oficjalne wypowiedzi wobec planowanych zmian, a dla mnie wyglądają one poważnie i zapowiadają: dołożyć POZ. Niepokojąca jest rozbudowywana sprawozdawczość z działalności POZ i śmiem przypuszczać, że można już podsumować w NFZ i MZ jej wyniki. Najprawdopodobniej znalazło się miejsce ingerencji, z którego można wycisnąć pieniądze. Pacjent się nie liczy, to tylko klient, choć wyborca. Jednak zanim zorientuje się w sytuacji, media wpoją nadzieję poprawy i gdy pojawi się niezadowolenie, skanalizuje się go jak zwykle na lekarzy.
Zapowiada się bowiem, że kolejki do specjalistów mają być rozładowane bez zwiększania nakładów na ochronę zdrowia, bowiem lekarze POZ otrzymają zwiększone zadania. Zapewne pomysł został zaczerpnięty z krajów zachodnich, ale w tamtych warunkach lekarz POZ przyjmuje kilkakrotnie mniej pacjentów i ma do dyspozycji rozbudowany i kosztochłonny system pomocy ambulatoryjnej oraz socjalnej. Jestem też przekonany, że koszt wykonania dodatkowych zadań będzie większy od ewentualnego przyrostu dochodu.
Doświadczenie Funduszu w zakresie funkcjonowania opieki specjalistycznej pozwala mu na odpowiednie zastosowanie go w POZ. Dlatego niepokojąca jest sytuacja, w której rozpocznie się prawdopodobnie niszczenie POZ, dziedziny do której się jeszcze istotnie „nie dobrano”, a która funkcjonuje najlepiej w porównaniu ze szpitalnictwem, specjalistyką czy refundacją leków. Nie zamierzam teraz pisać, co zmienić, aby Pan Minister wywiązał się z nałożonego przez Premiera zadania. Mówi się o tym od dziesięcioleci. Poza tym są w Ministerstwie i Funduszu osoby kompetentne, potrafiące rozwiązać problem, ale, niestety, muszą poruszać się (kombinować) w ramach nałożonych ograniczeń, aby nastroje społeczne nie pogarszały się niepokojąco. Gdy niespecjalnie wychodzi powyższe działanie, ostatecznie można powołać jeszcze zespół ekspertów do opracowania zmian, dyskutować nad opracowaniem raportu lub przyjąć go, gdy zakłada jedynie alokację środków finansowych. Dodatkowo, może pojawić się jednocześnie temat zastępczy, można też dokonać zmian personalnych i znowu uda się odwrócić uwagę.
Jakie licho podkusiło mnie, aby o tym pisać. Chyba zasłyszana akceptacja zapowiadanego zwiększenia roli POZ. Moim zdaniem, przy dalszym oporze władzy przed zwiększeniem nakładów finansowych, dokonanie zmian systemowych nie poprawi sytuacji w POZ ani nie zmniejszy istotnie kolejki do specjalistów.
Janusz Spustek