Budujmy zaufanie do szczepień

MEDICUS 12/2013

Budujmy zaufanie do szczepień

z prof. Jackiem Wysockim przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Wakcynologii rektorem UM w Poznaniu kierownikiem Katedry Profilaktyki Zdrowotnej UM w Poznaniu rozmawia Anna Augustowska

 

• Rozmawiamy pod koniec października, kiedy większość z nas powinna już mieć za sobą szczepienie przeciwko grypie. Pan profesor też?

– Jak najbardziej. Szczepię się przeciwko grypie od kilku lat, ale proszę nie zapominać, że ja kieruję dziecięcym oddziałem chorób zakaźnych, więc to dość oczywiste.

 

• A jak zachęcić do tych szczepień Polaków?

– Szczepienie przeciw grypie jest dobrowolne i tylko mądrze prowadzona akcja edukacyjna może mieć wpływ na decyzje poszczególnych osób. To zadanie nie tylko dla mediów, ale także dla lekarzy, aby umieli przekazywać swym pacjentom rzetelną wiedzę o roli tej formy ochrony. Kryteria są bardzo jasne: osoby starsze, z przewlekłymi chorobami, osoby pracujące w dużych skupiskach ludzi powinny szczepić się co roku. W ich sytuacji grypa może doprowadzić do bardzo poważnych konsekwencji. Inaczej jest z ludźmi młodymi i zdrowymi. Organizm niezaszczepionego 30-latka wyjdzie zwykle obronną ręką z takiej infekcji, ale już 50-latek z np. POChP niekoniecznie. Chociaż warto dodać, że grypa pandemiczna z roku 2009 była pod tym względem nietypowa, bo najciężej chorowały osoby młode, ale to są cechy charakterystyczne dla poszczególnych epidemii.

 

• Tymczasem wciąż narastają kontrowersje wokół szczepień. Grupy rodziców zakładają nawet internetowe „wspólnoty”, które przeciwstawiają się szczepieniom dzieci. Do czego to może doprowadzić?

– Cóż, sądzę, że to właśnie skutek źle prowadzonej i niedostatecznej edukacji, a także typowej dla Polaków przekory: „Nie będę słuchał nakazów”, nie mówiąc o uleganiu niesprawdzonym pogłoskom o spisku firm farmaceutycznych itp. W Skandynawii i  wielu innych krajach Europy nie ma obowiązku szczepienia dzieci, a mimo to bardzo wysoki odsetek rodziców z nich korzysta. Te różnice dotyczą nie tylko szczepień. Podobne można zaobserwować w odniesieniu do kobiet wykonujących profilaktyczne badania cytologiczne, mężczyzn poddających się
badaniu prostaty itp. W przypadku szczepień istotne jest, aby odsetek zaszczepionych dzieci był odpowiednio wysoki. Wtedy chronione są także najmłodsze dzieci, które jeszcze nie mogą być zaszczepione, czy też dzieci chorujące na choroby nowotworowe czy zaburzenia odporności, których w pewnych okresach życia nie można po prostu szczepić.

 

• Jednak wiele osób, które są przeciwnikami szczepień, mówi o lęku przed powikłaniami poszczepiennymi. Rodzice nie chcą, jak mówią, bombardować układu odpornościowego swych dzieci, skoro większość tych chorób już nie występuje.

– Nie wiem, skąd to przekonanie się bierze. Odczyny poszczepienne zdarzają się, ale to wyjątkowe sytuacje. Po pierwsze, zanim szczepionki uzyskują rejestrację, przechodzą długie i skomplikowane badania kliniczne. Raporty z tych badań są wnikliwie analizowane przez Europejską Agencję Rejestracji Produktów Medycznych (EMEA) i nierzadko się zdarza, że ta instytucja domaga się dodatkowych wyjaśnień, badań etc. Jako ciekawostkę powiem, że te analizy są dostępne w Internecie na stronach agencji. Następnie, po wprowadzeniu do masowego użytku, rejestruje się poważne działania niepożądane. Robi to zarówno producent i są przykłady, że na niepokojące sygnały najczęściej reaguje wycofaniem szczepionki z rynku. Z drugiej strony, reakcje te rejestrują agencje rządowe w różnych krajach. Jeśli nawet założyć, że w jakimś kraju nie wszystko jest rejestrowane, to w kilkunastu, kilkudziesięciu krajach zostanie zebrany na pewno duży materiał. Poza tym działa skala stosowania szczepionek, która przekracza jakikolwiek inny lek. To wszystko razem działa na rzecz bezpieczeństwa szczepień.

Co do chorób, które rzekomo nie istnieją. Na naszym krajowym zjeździe PTW, który odbył się w październiku w Lublinie, dużo mówiliśmy o takiej właśnie, na pozór już nie istniejącej chorobie – o krztuścu. W Polsce, rodzice z jakiś powodów boją się tej szczepionki, pewnie też uważają, że skoro dzieci na krztusiec nie chorują, to nie ma sensu jej stosować. Tymczasem w USA jest już epidemia
krztuśca. Jest więc oczywiste, że musimy wyjątkowo chronić dzieci przed tą naprawdę straszną chorobą. U trzymiesięcznego dziecka może skończyć się zgonem lub trwałym uszkodzeniem układu nerwowego. Poza tym, w Polsce, każdego roku rejestrujemy ponad 2000-3000 zachorowań, a aktywne badania naukowe wykazały, że rzeczywista liczba zachorowań u dorosłych jest dużo większa.

 

• A jak pan profesor ocenia inną sytuację związaną z epidemią – chodzi o świńską grypę i decyzję ministerstwa zdrowia o niekupowaniu szczepionki. Czy to nie było zbyt ryzykowne?

– To było ryzykowne. Oczywiście nie było możliwości, a może i wystarczających dowodów na to, że warto było szczepić całą populację, ale wielu ekspertów sugerowało, aby zaoferować szczepienie osobom z grup ryzyka, np. osobom w podeszłym wieku, chorym przewlekle czy kobietom ciężarnym. Nie wiem, kto dzisiaj pamięta, że w Polsce z powodu tej grypy zmarło około 180 młodych ludzi. Niestety, nie było wyboru: szczepić – nie szczepić, bo szczepionki nie było. Chyba byłoby lepiej, gdyby ludzie mieli wybór. Ta sytuacja bardzo zaszkodziła też samej idei szczepień. Spadło zaufanie do tej formy ochrony zdrowia.

 

• Czy likwidacja obowiązku szczepień mogłaby poprawić sytuację?

– Wbrew temu, co się sądzi i kłopotów, o których mówiliśmy, realizacja szczepień obowiązkowych u dzieci i młodzieży wcale nie jest na złym poziomie. Nie wiem, czy Polacy umieliby się przestawić i nagle mimo braku obowiązku szczepić, tak jak jest to w większości krajów Europy Zachodniej. Być może to dalsza przyszłość, bo obywatele powinni mieć prawo a nie obowiązek i umieć z tego prawa korzystać. Wszystko zależy od dużej świadomości społeczeństwa, to absolutna konieczność, aby ją stale podnosić. Często w rozmowach z pacjentami radzę zajrzeć na przykład na portal internetowy amerykańskiego Centers for Disease Control and Prevention. Można tam znaleźć materiały edukacyjne i informacyjne o szczepieniach dla każdego – lekarza i pielęgniarki, dziennikarzy, rodziców, nastolatków i dzieci szkolnych. Sądzę, że na razie powinniśmy się skupić na opracowaniu kalendarza rozwoju szczepień w Polsce. Tu potrzebne by były zmiany w finansowaniu szczepień, ustawowo ustalone terminy, kiedy budżet na szczepienia byłby zwiększany, bo to prosta droga do wprowadzania nowych szczepień. Tego nie ma i co roku czekamy na listę szczepień, które będą lub nie będą finansowane.

 

• A jak wygląda sama procedura ustalania, które szczepienia w Polsce są obowiązkowe i finansowane przez państwo, a które nie. Jak wiadomo, wiele osób uważa, że tu często rządzi „spisek” firm farmaceutycznych?

– Procedura jest bardzo długa. Działania przygotowawcze koordynuje Główny Inspektor Sanitarny, który działa poprzez Radę Sanitarno-Epidemiologiczną. To na posiedzeniach tego gremium zbiera się opinie,
poczynając od analizy sytuacji epidemiologicznej w Polsce, w krajach ościennych i na całym świecie. Następnie pytani są o zdanie konsultanci krajowi, towarzystwa naukowe, instytucje, np. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny, Państwowa Inspekcja Sanitarna. Zgłaszają się niekiedy organizacje zrzeszające pacjentów lub ich rodziców. Producentów nikt nie pyta na tym etapie. Bardzo dużą rolę odgrywa analiza tego, co już zrobiły inne kraje i co to dało – czy osiąga się pożądane efekty. Są jeszcze zalecenia międzynarodowych organizacji, np. Europejskiego Centrum Kontroli Chorób i Zapobiegania, niekiedy Światowej Organizacji Zdrowia. I w ten sposób powstają propozycje zmian. Potem swoje ostateczne stanowisko przygotowuje Główny Inspektor Sanitarny i przekazuje ministrowi zdrowia, gdzie, po uwzględnieniu także możliwości finansowych państwa, powstaje nowy Program Szczepień Ochronnych. Jak więc widać, przy powstawaniu nowego PSO biorą udział setki osób, a jeszcze trzeba dodać, że zgłaszając jakikolwiek postulat trzeba konieczne podać uzasadnienie oparte na wynikach badań naukowych, analizach epidemiologicznych, a często analizach typu koszt działania a osiągane korzyści. Warto też zwrócić uwagę, że w minionych latach gremia opiniujące sugerowały zmniejszenie liczby dawek niektórych szczepionek czy też nie podzielały opinii firm farmaceutycznych o potrzebie wprowadzenia czegoś do naszego programu szczepień.

 

• Czy PTW może wyrażać opinie, które szczepionki są lepsze lub gorsze czyli bardziej lub mniej skuteczne?

– Polskie Towarzystwo Wakcynologii nie prezentuje „swoich opinii”, ale wskazuje co najwyżej na opublikowane wyniki badań naukowych. I tutaj pojawia się duży problem, bo niewiele jest badań, które porównywałyby w tym samym badaniu, w tych samych warunkach różne szczepionki. Dlatego też PTW nie podejmuje się odpowiedzi na takie pytania. A ponadto do formułowania takich opinii powołano inne instytucje, np. Agencję Oceny Technologii Medycznych. Z jej pomocy korzystają zarówno instytucje rządowe, jak i samorządy planujące wydać na szczepienia pieniądze publiczne.