MEDICUS 3/2013
Diagnoza wstępna
Znane jest powiedzenie o zegarze, że gdy chcemy zobaczyć upływ czasu, widzimy wskazówkę sekundową, ale nie dostrzegamy przesuwania się wskazówki godzinowej. Chyba podobnie dzieje się w stosunku do koncepcji funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, gdybyśmy chcieli zobaczyć zmianę tej koncepcji. Wiele lat chodzimy w kieracie przepisów NFZ, zmuszających do wykonywania prac przynależnych pracownikowi Funduszu i wypaczających zawód lekarza. Zwrot nienależnej refundacji i kary umowne stanowią chomąto, poluzowane ostatnio przez protest pieczątkowy.
Jest jednak inny fakt, który, jak mi się wydaje, naruszył całą uprząż. Gdański Sąd Rejonowy oddalił powództwo NFZ przeciwko lekarzowi o zwrot nienależnej refundacji. Trudno stosować analogię do wszystkich przypadków roszczeń Funduszu od lekarzy za wystawione recepty, ale wyrok pokazuje, że uprawnienie do refundacji przysługuje pacjentowi a nie lekarzowi. Uprawomocnienie się tego wyroku i inne podobne, które zapadną, zachwieją fundamentem koncepcji lekarza w systemie.
Sprzyjają temu jeszcze inne wydarzenia. Wielu lekarzy nie podpisało umów na refundację leków, ale wystawiało recepty na leki refundowane. Centrala postanowiła i oddziały wojewódzkie Funduszu wysłały pisma wzywające lekarzy do zwrotu kwot refundacji lub do złożenia wyjaśnień. Nadal jest spora grupa, która tego nie zrobiła, a brak wyjaśnień ze strony lekarza musi skutkować dalszymi działaniami Funduszu. Ci lekarze znaleźli się w sytuacji, w której, jeżeli chcą skorzystać z szansy uniknięcia dochodzenia przez Fundusz zapłaty wskazanych kwot, muszą złożyć to wyjaśnienie. Natomiast brak reakcji może wynikać z niewiedzy, ale może też być świadomy, doprowadzający do ewentualnego procesu sądowego.
Niewykluczone, że podobnie oceniają sytuację w centrali Funduszu oraz w ministerstwie zdrowia i to mogło być jedną z przyczyn początkowo blokady recept, a teraz zapisów rozporządzenia w sprawie recept, które znoszą ważność obecnie stosowanych druków do końca marca 2013 roku. Lekarz bez umowy z Funduszem nowych druków nie otrzyma, apteka starych nie przyjmie, w ten sposób nowych powodów do rozstrzygnięć sądowych nie będzie. Przyczyn wprowadzenia nowych druków może być też więcej. NFZ nie jest w stanie właściwie przetwarzać ogromu danych, jaki spływa codziennie od podmiotów leczniczych i aptek. Wymyślono sposób, w którym, aby temu przeciwdziałać, wprowadza się wymóg dodatkowych informacji. Do tego przepisy aktów wykonawczych (np. o receptach) zmieniają się tak często, że gdy jedne zaczynają obowiązywać, przygotowywane są już następne, zmieniające. Nie ma stabilności, system się zjada. Przypomina złapaną na haczyk, szamoczącą się rybę. Jest tak wadliwy, że nie widać już ruchu wskazówki minutowej ani sekundowej, a zmiana jest wymuszona, wbrew woli decydentów, przez mechanizm wewnętrzny. Czasami mam wrażenie, że pętla wokół koncepcji tego systemu zaciska się. I chociaż trudno dostrzec ruch wskazówki zmian, mam nadzieję, że zegar ruszył.
Janusz Spustek