Psychiatria dzienna

MEDICUS 12/2012

Psychiatria dzienna

z dr Alicją Wysocką, ordynatorem dziennego oddziału psychiatrycznego w Lublinie, rozmawia Anna Augustowska

• Nowoczesna psychiatria stawia na rozwój pozaszpitalnych form opieki nad pacjentami. Jaką rolę pełni ośrodek dziennej psychiatrii, którym pani kieruje?

– Dzienny oddział psychiatryczny, który mieści się na lubelskich Tatarach, w środku jednego z osiedli, przy ul. Przyjaźni, z dala od jakichkolwiek placówek psychiatrycznych, jest odpowiedzią na założenia, jakie znalazły się w zapisach uchwalonego w 2010 roku Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Program zakłada integrację różnych form opieki psychiatrycznej: od szpitala poprzez opiekę dzienną, środowiskową i warsztaty terapii zajęciowej. Wszystkie pełnią ważną i uzupełniającą się rolę. Nasz oddział jest formą łącznika między okresem, kiedy pacjent jest intensywnie leczony, np. w szpitalu, a czasem, kiedy próbuje wrócić do życia sprzed choroby: kontynuować naukę, wrócić do pracy zawodowej, do ról społecznych i rodzinnych, które pełnił, zanim zachorował.

 

• W szpitalnym oddziale niekoniecznie by się to udało?

– Szpital to… szpital. Trudno w nim ćwiczyć powrót do życia na zewnątrz. Dlatego tak nam zależało, aby lokalizacja ośrodka nie kojarzyła się z Abramowicami, gdzie mieści się szpital neuropsychiatryczny. Żeby pacjenci, przychodząc na zajęcia, nie mieli poczucia przebywania w placówce stricte leczniczej. To naprawdę ważne, bo te osoby mają duży problem z wejściem w społeczeństwo. Mówią, że inni widzą ich chorobę, odmienność. Kiedy przychodzą tu na zajęcia, do miejsca, gdzie nie ma łóżek,
zamkniętych drzwi, a wokół toczy się zwyczajne życie, nabierają wiary, że tak nie jest, że mogą być odbierani bez etykietowania, że są ludźmi, którzy przeszli chorobę, która co prawda wymaga brania leków i zachowania czujności, obserwowania się, ale pozwala żyć.

 

• Ile osób może korzystać z tej formy pomocy?

– Kiedy rozpoczynaliśmy działalność w styczniu 2011 roku, dysponowaliśmy 18 miejscami. Teraz mamy ich 24. Gdyby w Lublinie mógł ruszyć jeszcze jeden taki ośrodek – w innej części miasta, byłoby idealnie. Generalnie jesteśmy placówką, która przeznaczona jest dla osób po leczeniu psychiatrycznym, które potrzebują wsparcia w „miękkim” powrocie do swego środowiska, ale nie ma obligatoryjnego wymogu, że o pomoc u nas mogą ubiegać się wyłącznie pacjenci „po-szpitalni”. Chociaż tak jest najczęściej. Psychiatrzy wiedzą najlepiej, komu tę pomoc zaproponować i chyba się jeszcze nie zdarzyło, aby ktoś odmówił. Ale na zajęcia przyjmujemy także osoby, które nigdy nie przebywały na oddziale psychiatrycznym. Warunkiem jest posiadanie skierowania od psychiatry, neurologa albo od lekarza pierwszego kontaktu. Nie ma też żadnych przeszkód, aby z naszej pomocy korzystali chorujący od wielu lat – oddział nie jest wyłącznie dla chorych pierwszorazowych.

 

• Jak wygląda działalność oddziału?

– Zacznijmy od tego, że chory może jednorazowo korzystać z zajęć u nas przez maksymalnie 3 miesiące, później konieczna jest 2-tygodniowa przerwa i dopiero wtedy można kontynuować dalsze zajęcia. To wymóg, jaki nakłada na nas NFZ.

Zajęcia są prowadzone od godz. 8 do 16, od poniedziałku do piątku. W tym czasie pacjent ma zapewnione dwa posiłki (catering) i jeśli są wskazania, dostaje konieczne leki. Nie obowiązuje rejonizacja i mamy chorych z różnych miejscowości. Jednak dla osób spoza Lublina problemem może być mieszkanie, bo nie dysponujemy pokojami hotelowymi. Część pacjentów decyduje się wynająć na ten czas stancje albo zatrzymuje się u rodziny. I to są koszty, na które te osoby muszą być przygotowane, bo same zajęcia w ośrodku są nieodpłatne.

 

• Chory przychodzi rano na śniadanie i co dalej?

– Zanim zje śniadanie, pójdzie na gimnastykę. Lekkie i dostosowane do możliwości uczestników ćwiczenia doskonale pomagają rozpocząć dzień. Później wspólny posiłek i w zależności od dnia tygodnia (mamy dokładny harmonogram tygodniowy) odbywają się zajęcia z psychoterapii grupowej, biblioterapia (ostatnio czytaliśmy „Paragraf 22” J. Hellera); słuchamy muzyki albo oglądamy filmy (czasem idziemy do kina). Sporo czasu poświęcamy też na zajęcia praktyczne, dotyczące, najogólniej mówiąc, „sztuki życia”. Trudno w to uwierzyć, ale większość pacjentów, mimo że są to dorosłe, samodzielne osoby, często z wyższym wykształceniem, na skutek choroby psychicznej traci zdolność radzenia sobie z tak banalnymi sprawami, jak np. założenie konta w banku czy wynajęcie pokoju. Są jak dzieci we mgle. Uczymy więc najprostszych czynności w ramach zajęć z psychoedukacji. Staramy się wytrenować u naszych pacjentów przede wszystkim umiejętności życia z chorobą przewlekłą i poszerzać repertuar ich umiejętności społecznych, bo chcemy, aby ci ludzie nabrali siły i wiary, że mogą żyć w normalnym społeczeństwie.

 

• To nie wszystko?

– W ramach pobytu na oddziale oferujemy też kompleksową diagnozę zaburzeń psychicznych, leczenie farmakologiczne i, jeśli tylko są zainteresowani, włączamy rodziny w proces terapeutyczny, edukujemy, co to znaczy mieć takiego chorego pod opieką, dostarczamy wsparcia. Zachęcamy lekarzy, aby kierowali do nas swych pacjentów – nie ma kolejek, chorzy w każdej chwili mogą włączyć się w prowadzone przez nas zajęcia. Zapewniamy diagnostykę i terapię o intensywności i efektywności porównywalnej z pobytem na oddziale całodobowym. Nasz zespół tworzą specjaliści psychiatrii, psychologowie i terapeuci. Mamy też dostęp do badań dodatkowych oraz konsultacji specjalistycznych.

Na oddział nie przyjmujemy pacjentów z niedorozwojem umysłowym, uzależnionych oraz poniżej 18 roku życia.

 Dzienny Oddział Psychiatryczny
Lublin, ul. Przyjaźni 13
tel. 81 441 35 65