MEDICUS 12/2012
Diagnoza wstępna
Jak funkcjonujemy w pracy, jaka jest jakość tej pracy – to pytania, na które można szukać odpowiedzi, organizując niejedną konferencję. Niewątpliwie, oceny mogą się różnić, w zależności, czy wypowiada je lekarz czy pacjent. Sami o swojej pracy mówimy, że z roku na rok staje się coraz trudniejsza, narastające obowiązki administracyjne są uciążliwe, czasami niepotrzebne, absurdalne i z reguły kończymy wypo-wiedź słowami: „Tak się nie da żyć, tak się nie da pracować”. Z kolei pacjenci wnoszą skargi, pozwy do sądów i tu też mamy raczej tendencję wzrostową. Narzuca się w tym momencie wniosek: Nie jest dobrze. Czy aby na pewno? A może według słów Biblii „sprawy nie są takie, na jakie wyglądają”? Ma prezes izby lubelskiej dylemat, bo jeszcze dodatkowo musi wziąć pod uwagę jej funkcjonowanie, a wraz z nim – odnieść go do pozostałych izb w kraju. Koniec roku jest okresem, w którym ministerstwo zdrowia przekazuje izbom środki za zadania przejęte od państwa. Zadania te składają się z trzech głównych części: a) prowadzenie rejestru lekarzy, czyli wszystkie czynności związane z uzyskaniem, posiadaniem i zmianami w zakresie prawa wykonywania zawodu, b) działalność Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, c) funkcjonowanie Sądu Lekarskiego. Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia, wysokość środków za prowadzenie rejestru jest pochodną liczebności lekarzy w izbie. Natomiast środki za funkcjonowanie rzecznika i sądu są zależne od liczby wykonanych zadań. Wysokość kwoty przekazywanej przez ministerstwo zawsze była za mała i pokrywała ok. 35% naszych kosztów wykonywania tych zadań. Rok 2012 zapowiada się jeszcze gorzej. Kwota ma być znacząco mniejsza, a jej wysokość w dużej mierze zależy od liczby wykonanych zadań przez rzecznika i sąd. Co to są wykonane zadania, w tym przypadku każdy się domyśla – pacjent skarży lekarza, rzecznik pro-wadzi dochodzenie w sprawie i je zamyka, sąd rozstrzyga. Większość izb lekarskich w kraju zyskuje na takim podziale środków. U nas tych zakończonych spraw u rzecznika i w sądzie jest „za mało”. Porów-nywałem dane z czołówką izb zyskujących na takim finansowaniu z założeniem, że liczba zakończonych spraw na 10 tys. lekarzy powinna być podobna. Okazało się, że w „wiodących” izbach jest kilkakrotnie wyższa! No, to może w lubelskiej izbie rzecznik i sąd pracują mało wydajnie? Otrzymane w Naczelnej Izbie Le-karskiej dane nie budzą wątpliwości, że efektywność pracy naszego rzecznika i sądu należy do najlep-szych w kraju. Oznacza to nieprzewlekanie spraw i nietworzenie zaległości. Przyczyna stosunkowo mniejszej liczby wykonanych zadań musi więc wynikać z mniejszej liczby złożonych do lubelskiej izby skarg pacjentów, a to niewątpliwie świadczy o dobrej jakości pracy lekarzy na Lubelszczyźnie. I to jest pośredni głos pacjenta na temat, jaka jest sprawa, choć inaczej wyglądała. Sam znam przykłady, kiedy jakość pracy lekarzy przynosi większe przychody, mniejsze koszty dla szpi-tala, brak kolejek i zadowolenie pacjentów, a statystyki mogą być inaczej odczytywane. I tylko prezes izby lubelskiej pozostaje sam ze swoim dylematem – lekarze dobrze pracują, tym samym pieniędzy dla izby mniej – dobrze to czy źle?
Jamusz Spustek