Ambasadorowie zdrowego życia

MEDICUS 10/2012

Szkoda gadać

Ambasadorowie zdrowego życia

Ponad osiemset osób z rodzinami rywalizowało w 44 konkurencjach podczas 10 Letnich Igrzysk Lekarskich w Zakopanem. 62-osobowa ekipa lekarzy z Lubelszczyzny znów wraca do domu z gradem medali. Nasz eksportowy duet kolarski Krzysztof Matras i Michał Małysza wprost deklasował rywali na szosie z morderczymi podjazdami i wyboistych, górskich ścieżkach. Jak zawsze klasą dla siebie była lekkoatletka Patrycja Kowalska. Na korcie i przy stole pingpongowym szalała Joanna Szafranek. Talentem i wynikami błysnął przedstawiciel młodzieży lekarskiej, Michał Niewczas. Na bieżni, skoczniach, rzutniach, pływalni i pomoście trójboju siłowego zdobywał swoje medale dopiero 58-letni Ryszard Siwek. Dzielnie walczyli nasi seniorzy: Janusz Sorbian (65), Andrzej Mazur (67) i prof. Janusz Schabowski (68). W piekielnie trudnej rywalizacji srebro wywalczyli lubelscy siatkarze i siatkarki, a brąz koszykarze.

A w ogóle to na lekarskich igrzyskach jest bosko! Tu nie pija się bruderszaftu, by ze sobą szczerze pogadać i dobrze się bawić. Uśmiech i skinienie głowy towarzyszą mijającym się ludziom. W namiocie, gdzie co wieczór zwycięzców dekoruje się medalami, nieistotne są honorowe miejsca i nadęta etykieta rodem z korytarzy klinicznych. Jeśli ktoś jest przewrażliwiony na punkcie swojego pierwszeństwa, może liczyć jedynie na wzruszenie ramion. Tu wszechobecny jest duch stylu życia zgodnego z naturą człowieka. Zresztą właśnie za sprawą lekarzy! Cała radość ich życia jest związana z ruchem. A co mają w zamian, że przez te kilka dni nie zarobili parę złotych w swoich praktykach na nowe auto? Ano, tkankę tłuszczową w dolnych granicach normy, a strukturę mięśni w górnych… i kupę nowych przyjaźni, których przecież nie sposób wycenić. A propos aut, parking wokół obiektów sportowych wyglądał naprawdę wytwornie. A więc nie wstydźmy się siebie i tego co mamy.

„Nie medale się tu liczą, ale udział nasz” – śpiewają w swoim hymnie uczestnicy zakopiańskich igrzysk. „Nie zawsze byłem pewny siebie, a pokonując coraz to większe sportowe bariery, udowadniam sobie, że mogę dużo” – zwierzył mi się na ucho po biegu na 5 kilometrów doświadczony internista z Pruszkowa, który na mecie zameldował się jako przedostatni.

Ale póki co, szkoda gadać! To trzeba zobaczyć i przeżyć! Zapraszam teraz na mój fotoreportaż z Zakopanego (s. 18-19), a jesienią na wystawę fotografii sportowej w lubelskim Klubie Lekarza przy Chmielnej 4 i, jak mam nadzieję, w wielu szpitalach Lubelszczyzny.

Marek Stankiewicz

redaktor naczelny