Rozmowa, której można się nauczyć

MEDICUS 8-9/2012

Rozmowa, której można się nauczyć

z dr hab. Marzeną Samardakiewicz, psychologiem klinicznym z Kliniki Hematologii, Onkologii i Transplantologii Dziecięcej UM w Lublinie, rozmawia Anna Augustowska

 

• Jak rozmawiać z ciężko chorym, o tym, że jego zdrowie jest zagrożone, że leczenie nie daje oczekiwanych efektów, wreszcie, że jego życie dobiega kresu?

– Nie jest łatwo. Z nikim taka rozmowa nie jest prosta, ale tu, gdzie pracuję, chyba szczególnie trudna, bo te rozmowy dotyczą dzieci chorych na nowotwory. Trzeba o tym rozmawiać z ich opiekunami, a jeśli dziecko jest starsze i zgłasza potrzebę takiej rozmowy, także z nim.

Zasada jest jedna: pierwszy taką rozmowę przeprowadza lekarz. Z oczywistych względów. To on zna najlepiej faktyczny stan zdrowia chorego, a dodatkowo zna jego rodzinę i zwykle orientuje się, na ile ci ludzie już wiedzą o stanie pacjenta. Jeśli lekarz uważa, że będzie potrzebował przy rozmowie wsparcia, prosi psychologa o towarzyszenie mu przy tej rozmowie. Albo później kieruje swych rozmówców do nas.

 

• O złym rokowaniu zwykle dowiadujemy się gdzieś na korytarzu szpitalnym, lekarze mówią nie zawsze zrozumiałymi terminami i szybko pędzą dalej… To się chyba nazywa „ucieczka w medykalizację”?

– Bo taką rozmowę trzeba dobrze zaplanować. Znaleźć na nią czas. O tym, że powinna odbyć się w spokojnym, intymnym miejscu nawet nie wspomnę. Nie wolno takich informacji przekazywać wieczorem, kiedy przed chorym cała noc. Warto zadbać, aby chory nie został po niej sam – żeby był z nim ktoś z bliskich mu osób. Bardzo ważne, aby taka rozmowa dawała nadzieję, że lekarze zadbają, aby chory nie cierpiał; że będzie miał pomoc, że spróbują zlikwidować objawy niepożądane. Dlatego trzeba się przygotować, przemyśleć to, co mamy powiedzieć. Wybrać odpowiedni moment. Nigdy też nie należy złych informacji przekazywać bez uprzedniego przygotowania pacjenta, bez tzw. strzału ostrzegawczego, czyli wstępu typu: „Niestety, ostatnie wyniki badań są gorsze niż byśmy tego chcieli”; „Chciałbym móc przekazać lepsze informacje…”. Szczegółowość dalszego przekazu powinna być uzależniona od reakcji pacjenta; czasami pacjent w takiej sytuacji stawia mnóstwo pytań, a czasami o nic nie pyta, często płacze. Lekarz powinien dostosować się właśnie do tych bardzo zindywidualizowanych potrzeb informacyjnych i reakcji emocjonalnych swojego pacjenta.

 

• To wymaga empatii. Można jej nauczyć?

– Na pewno można poznać i nauczyć się zasad komunikacji dotyczącej trudnych tematów. W onkologii i hematologii dziecięcej, a szczególnie w naszej klinice, mamy od 10 lat opracowane schematy postępowania w zakresie przekazu informacji o chorobie nowotworowej choremu dziecku i jego rodzicom. Taki opracowany wówczas model informowania opublikowaliśmy (Samardakiewicz, Kowalczyk, Pediatr. Pol. 2002). W ubiegłym roku w DSK w Lublinie, na prośbę dyrekcji, opracowałam ogólnoszpitalną procedurę informowania dzieci i ich rodziców o hospitalizacji/chorobie przewlekłej/zagrożeniu życia. Wprowadzenie w życie tej procedury poprzedzone było szkoleniem personelu we wszystkich klinikach DSK na temat podstawowych i szczegółowych zasad komunikowania się z pacjentem i jego rodziną.

 

• Myślę, że mimo wszystko trudno opanować emocje, że w naturalny sposób lekarze od tego chcą uciec, wolą mówić językiem medycznym.

– Bo to jest bardzo trudne. Ale co robić, to należy do obowiązków lekarza. I jeśli lekarzowi brakuje pewnych predyspozycji psychicznych – szczególnie ważnych dla onkologów, zabiegowców – to warto, aby korzystali ze specjalnych zajęć, treningów, które uczą, jak sobie radzić z własnymi emocjami, lękami. Tego można i warto się nauczyć – także dla siebie samego, dla lepszej komunikacji w swoich rodzinach czy kontaktach zawodowych.

 

• Jakie to zajęcia? I gdzie lekarze mogą z nich korzystać? Czy w ogóle są tym zainteresowani – to w końcu praca nad własną osobowością?

– Jedną z możliwości treningowych są zajęcia w ramach grup Balinta, które są adresowane między innymi do pracowników służby zdrowia, ale także szkolnictwa czy pomocy społecznej i wszystkich, którzy mają do czynienia z relacjami między ludźmi, w których spotykają dwie lub więcej osób i świadomie lub nieświadomie na siebie oddziałują. Celem grup Balinta jest poznanie i kształcenie międzyosobowego kontaktu emocjonalnego, doskonalenie relacji interpersonalnych, dzięki czemu wzrasta skuteczność postępowania lekarskiego, terapeutycznego, zaufanie i zadowolenie pacjenta, klienta, satysfakcja zawodowa osoby pomagającej oraz pogłębianie jej samoświadomości. Uczestnicy GB otrzymują wsparcie emocjonalne, które sprawia, że lepiej radzą sobie ze stresem i wypaleniem zawodowym. To także poznawanie i rozumienie siebie w relacji z pacjentem. Poznawanie znaczenia sygnałów ukrytych w komunikacji niewerbalnej, różnorodności swoich ukrytych i jawnych potrzeb i motywacji, odmiennych wartości. Podczas treningu balintowskiego osoby uczestniczące nabywają umiejętności rozpoznawania i sterowania swoimi emocjami, głębszego poznawania własnych relacji i motywacji.

W Lublinie, według mojego rozeznania, nie ma możliwości uczestnictwa w takiej grupie, dlatego zamierzam uzyskać certyfikat Polskiego Stowarzyszenia Balintowskiego i takie grupy w Lublinie prowadzić.

 

• To propozycja dla lekarzy, którzy są już w zawodzie, mają różne doświadczenia, a co z młodymi adeptami. Czy program studiów obejmuje te zagadnienia?

– Na naszym uniwersytecie medycznym studenci IV roku w ramach zajęć z pediatrii mają m.in. zajęcia z psychoonkologii dziecięcej i tam staram się przekazać stosowną wiedzę, czyli uczyć przyszłych lekarzy, jak przekazywać informacje i jak się komunikować z chorym, ale to tylko… 6 godzin. Choroba nowotworowa jest w pewnym sensie modelowa dla wielu innych chorób zagrażających życiu. To, jak człowiek reaguje w chorobie nowotworowej, można odnieść do sposobów reagowania w innych chorobach. Ponieważ dla części osób to zbyt mało, od kilku lat dla zainteresowanych organizuję warsztaty z komunikacji. Udział w nich jest całkowicie dobrowolny, a ja robię to społecznie, zarówno w ramach pracy w Studenckim Towarzystwie Naukowym przy Klinice Hematologii, Onkologii i Transplantologii Dziecięcej UM, jak również na „zamówienie” studentów zrzeszonych w IFMSA czy EMSA. Na jesieni planujemy zorganizowanie konferencji poświęconej umiejętnościom komunikacyjnym z udziałem ks. Kaczkowskiego, założyciela Aeropagu Etycznego.

Program naszych warsztatów obejmuje dwie części: komunikacja z pacjentem dzieckiem i z pacjentem dorosłym. Przyświeca nam ważny cel: lekarz, który ma poczucie, że dobrze sobie radzi z komunikacją z chorym, że umie z nim postępować, lepiej funkcjonuje, nie ma efektu wypalenia, nie poddaje się rutynie. A przecież to także ma wpływ na poczucie zadowolenia z życia w ogóle.

W nowym programie nauczania medycyny na naszym uniwersytecie pojawi się nowy przedmiot – elementy profesjonalizmu – mam nadzieję, że głównie dotyczyć będzie zagadnień komunikacji interpersonalnej, postępowania z tzw. trudnym pacjentem.

Moim zdaniem, takiej oferty nigdy nie jest za dużo, stąd nadal zapraszam na warsztaty i zachęcam do podejmowania wysiłku do stworzenia możliwości korzystania z różnorodnych form doskonalenia umiejętności komunikowania się. Jak szukać takich ofert? – wystarczy śledzić ogłoszenia i czytać plakaty.