MEDICUS 6-7/2012
Terapia w kosmicznej kapsule
Jeden seans trwa półtorej godziny. Aby kuracja była pełna, chory powinien odbyć ich co najmniej 5. Jednak w zależności od schorzenia pacjent zwykle aż 30 razy poddaje się zabiegom tlenoterapii w komorze hiperbarycznej.
W Łęcznej ruszył pierwszy we wschodniej Polsce ośrodek hiperbarii i wszystko wskazuje na to, że ta warta 7 mln zł inwestycja to strzał w dziesiątkę.
Choroba dekompresacyjna, zatory gazowe, zatrucia tlenkiem węgla, ale także trudno gojące się rany, zespół tzw. stopy cukrzycowej, ropnie i owrzodzenia, martwicze infekcje tkanek miękkich, m.in. martwica kikuta po amputacji, ostre niedokrwienie tkanek miękkich, urazy mięśniowo-szkieletowe i wielonarządowe, oparzenia termiczne, nagła idiopatyczna głuchota po urazie akustycznym. Wskazaniem do leczenia w komorze są też zapalenie skóry i tkanki podskórnej, złośliwe zapalenie ucha zewnętrznego, owrzodzenie odleżynowe, martwica kości, zakażenie rany pourazowej, zapalenie mostka, ropnie. Lista schorzeń, które można leczyć w komorze hiperbarycznej, jest długa.
– I wciąż nie zamknięta – mówi Łukasz Pańko, lekarz koordynujący łęczyńskim ośrodkiem hiperbarii. – Efekty tlenoterapii wciąż pozytywnie zaskakują lekarzy na całym świecie i należy się spodziewać, że o tej metodzie leczenia jeszcze wiele dobrego się dowiemy.
Tym bardziej cieszy, że wschodnia Polska doczekała się tego urządzenia.
– Nasz ośrodek pierwszych pacjentów przyjął już w styczniu bieżącego roku. Serię zabiegów przeszło do tej pory 48 osób, w trakcie terapii jest 18 kolejnych – wyjaśnia Piotr Rybak, dyrektor SPZOZ w Łęcznej, w strukturach którego znajduje się ośrodek hiperbarii.
Komora waży około 19 ton, jednorazowo jest w stanie pomieścić 12 pacjentów lub dwóch chorych leżących; mogą z niej korzystać także osoby na wózkach inwalidzkich – dodaje dyrektor Rybak. Specjalnie dla potrzeb ośrodka dobudowano na terenie szpitala oddzielny obiekt. – To była konieczność, bo nie tylko komora ze względów technicznych ma swoje wymagania, ale potrzebne było też zaplecze dla personelu i dla pacjentów, m.in. szatnie. Pobyt w komorze umila włączone radio, pacjenci mogą zabrać ze sobą książki i prasę. Pomieszczenie jest klimatyzowane, a nad bezpieczeństwem „kuracjuszy” zawsze czuwa pielęgniarka.
Na czym polega leczenie? – Zamykamy pacjentów w komorze i podajemy im 100-procentowy tlen pod ciśnieniem 2,5 razy większym niż atmosferyczne – mówi Łukasz Pańko. – Ponieważ nie jest to jednak zabieg dla każdego, prowadzimy dokładną kwalifikację pacjentów. Przeciwwskazaniem do zabiegów w komorze hiperbarycznej jest nieodbarczona odma opłucnowa oraz leczenie z użyciem adriamycyny, disulfiramu, cis-platyny, sulfamylonu, które są stosowane w chorobach nowotworowych. Tlenoterapia nie jest wskazana także w przypadku zakażenia górnych dróg oddechowych, ciąży, padaczki, rozedmy płuc, stanów podgorączkowych, przebytych operacji ucha i klatki piersiowej, zapalenia zatok nosa, rozsianej choroba nowotworowej, astmy, krwotoku i obrzęku płuc, zaćmy, a także u osób z rozrusznikiem serca.
W warunkach podwyższonego ciśnienia zawartość tlenu w organizmie gwałtownie wzrasta, między innymi dlatego, że tlen jest przenoszony nie tylko przez hemoglobinę, ale także rozpuszcza się w osoczu krwi. Tlen podawany w atmosferze zwiększonego ciśnienia dyfunduje do niedotlenionych tkanek, posiada naturalne właściwości bakteriobójcze, a także wypiera z połączeń z hemoglobiną trucizny – przede wszystkim tlenek węgla. Efektem terapii tlenem hiperbarycznym jest szybkie gojenie się ran, ustępowanie obrzęków, lepsze przyjmowanie się przeszczepów skórnych, niwelowanie skutków zatrucia tlenkiem węgla oraz ograniczenie postępu zakażeń.
– Terapia hiperbaryczna polega na codziennym pobycie pacjenta w komorze hiperbarycznej, podczas którego oddycha on 100% tlenem (trzeba założyć specjalne maski). Standardowo zabieg trwa 1,5 godziny, odbywa się raz dziennie. Całkowita ilość zabiegów dla poszczególnych pacjentów wynosi od 5 do 60 i zależy od rozpoznanego schorzenia – dodaje chirurg, Tomasz Mitrut.
Pacjenci dojeżdżają na zabiegi do Łęcznej nawet z bardzo odległych miejscowości. – Są tacy którzy codziennie pokonują 100 i więcej kilometrów. To uciążliwe i czasochłonne, bo podróż w obie strony razem z czasem seansu zajmuje niemal pół dnia. Być może w przyszłości uda się nam stworzyć w Łęcznej zaplecze socjalne dla osób korzystających z tej terapii – zastanawia się dyrektor Rybak.
– Od 8 lat bezskutecznie leczyłem rozległe rany podudzia. Groziła mi już nawet amputacja nogi. Nic nie pomagało. Dopiero tlenoterapia przyniosła efekty. Odbyłem już 37 seansów w komorze i jestem prawie wyleczony! – opowiada, nie kryjąc entuzjazmu jeden z pacjentów.
Podobnie mówi pani Halina spod Włodawy. – Trudno uwierzyć, ale od 19 lat zmagam się z niegojącym się, ciężkim owrzodzeniem obu podudzi. A tu już po 18 zabiegach w komorze hiperbarycznej rana na jednej nodze wygoiła się, a druga wygląda coraz lepiej.
Pan Adam z powodu cukrzycy stracił jedną nogę. – Teraz groziła mi amputacja drugiej, ale rozpocząłem tlenoterapię i mam nadzieję, że do najgorszego nie dojdzie.
Tlenoterapia może być łączona z innym leczeniem, także w czasie hospitalizacji. – Mamy pacjentów, którzy w trakcie leczenia, np. na oddziale chirurgii czy w ośrodku leczenia oparzeń, są kierowani na tlenoterapię – mówi Łukasz Pańko. – Marzeniem byłoby, gdybyśmy mogli dysponować własnym transportem dla chorych, podobnie jak to jest w przypadku pacjentów dializowanych.
Zabiegi są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Na tlenoterapię trzeba mieć skierowanie od specjalisty, ale ostateczną decyzję o zakwalifikowaniu na zabiegi podejmuje zespół ośrodka hiperbarii.
Anna Augustowska