MEDICUS 04/2012
SOR jak malowany
Przestronnie, jasno i nowocześnie – to pierwsze wrażenie, jakie odnoszą wchodzący do zmodernizowanego i odnowionego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w szpitalu klinicznym przy ul. Jaczewskiego w Lublinie.
Nie ma śladu po wysłużonej i siermiężnej izbie przyjęć, która działała tu przez kilkadziesiąt lat.
Ruch jak w ulu: podjeżdżają karetki, w holu uwijają się zespoły ratunkowe, przywożące chorych; zespół SOR niemal biega między poszczególnymi strefami oddziału; przeszklone drzwi energicznie otwierają się i zamykają. Można poczuć się jak w serialowym oddziale ratunkowym z „Ostrego dyżuru”.
Największy i najnowocześniejszy w regionie SOR działa od grudnia ub. roku, ale wszystkie swe możliwości pokaże dopiero za kilka miesięcy, kiedy zakończy się ostatni etap rozbudowy i modernizacji tego kluczowego dla szpitala oddziału.
– Uważam, że każdy specjalistyczny szpital powinien mieć dobrze wyposażony i perfekcyjnie działający SOR – mówi dyrektor PSK4 Marian Przylepa. – Bez niego taka placówka jak nasza, obejmująca zespół wysokospecjalistycznych klinik, po prostu nie mogłaby dobrze funkcjonować.
Wyremontowany oddział ratunkowy robi wrażenie. Pacjenci niemal już od progu trafiają w sprawnie działający system segregacji (triage).
– To nowość w polskim szpitalnym systemie ratownictwa, a także konieczność jego zastosowania w SOR szpitala, pełniącego rolę centrum urazowego, a nasz szpital został przez Ministerstwo Zdrowia wytypowany, jako jeden z 13 w kraju, do pełnienia tej funkcji – mówi ordynator SOR Marcin Wieczorski,
który wyjaśnia zasady obsługi chorych. – Chodzi o to, aby jak najszybciej objąć pomocą chorych, którzy jej najbardziej potrzebują. Kolejność zależy od stanu chorego. Z tego też powodu oddział ma trzy strefy kolorystyczne (wyznaczają je kafelki na podłodze): czerwoną, gdzie chorym trzeba zająć się natychmiast; żółtą – tu chory nie powinien oczekiwać na pomoc lekarską dłużej niż godzinę i strefę zieloną, do której kierowani są chorzy, nie wymagający pilnej pomocy, ale zgodnie z zasadami nie powinni na nią czekać dłużej niż 2 godziny. Według zasad Manchester Triage Group – systemu segregacji sprawdzającego się od ponad 10 lat w świecie – w SOR, oprócz trzech grup pacjentów wymienionych powyżej, wyróżnia się grupę pacjentów pośrednią pomiędzy grupą czerwoną i żółtą – pomarańczową – jest to grupa, w której chorym trzeba zająć się w ciągu 10 minut.
O tym, do której strefy powinien trafić chory, decyduje pielęgniarka triażowa. – Obciążenie jest ogromne. Zgłaszają się chorzy z bardzo różnymi objawami, dlatego w ich kwalifikacji zawsze mogę liczyć na pomoc lekarzy. Tu nie można się pomylić i kogoś, np. z ostrym zespołem wieńcowym czy udarem, skierować do strefy zielonej – tłumaczy
Danuta Suszek, pielęgniarka z oddziału ratunkowego przy Jaczewskiego.
Na każdym dyżurze w SOR pracuje stale 5 lekarzy: internista i chirurg SOR – to ich pomocy najczęściej potrzebują
zgłaszający się tu chorzy. – Kardiolog, neurolog i ortopeda są oddelegowani do pracy w SOR w ramach swoich klinik – wyjaśnia M. Wieczorski. – Większość lekarzy naszego oddziału jest specjalistami medycyny ratunkowej lub jest w trakcie zdobywania tej specjalizacji – podkreśla.
Lekarze mają do dyspozycji dwa stanowiska resuscytacyjne, salę intensywnej terapii, sale zabiegowe: chirurgiczną, laryngologiczną, salę do opatrywania złamań, salę obserwacyjną i boksy konsultacyjne.
– Ogromnym usprawnieniem jest dla nas poczta pneumatyczna, która pozwala natychmiast przesłać próbki materiałów biologicznych do badań laboratoryjnych. To ogromna oszczędność czasu, do tej pory próbki musieliśmy nosić na drugie piętro i to wiele razy na dobę. Na miejscu mamy też aparat USG i aparat rentgenowski, który pracuje w systemie cyfrowym – zdjęcia, podobnie jak pozostałe wyniki badań naszych pacjentów, są przesyłane do sieci komputerowej szpitala – mówi dr Wieczorski. Do dyspozycji jest również całodobowa pracownia tomografii komputerowej.
Dla natychmiastowej oceny stanu chorego, kiedy nie ma czasu na czekanie na wyniki badań z laboratorium, SOR został wyposażony w analizatory parametrów krytycznych przy łóżku chorego. – Dzięki temu niektóre wyniki, np. gazometrię, elektrolity, hemoglobinę, mamy już po około dwóch minutach, a na markery sercowe czy CRP musimy poczekać około 20 minut.
Przyspiesza to diagnostykę i decyzję o odpowiedniej terapii, a w stanach nagłych liczy się każda minuta. Poprawia to bezpieczeństwo pacjentów i komfort pracy personelu.
W połowie maja powinna zakończyć się druga część remontu. Do użytku zostaną oddane dwie sale operacyjne; będzie też działać całodobowa pracownia endoskopowa, gdzie chorym będzie można wykonać gastroskopię, bronchoskopię i kolonoskopię. Do dyspozycji SOR zostanie oddana jednoosobowa komora hiperbaryczna, niezbędna w leczeniu m.in. osób z zatruciem tlenkiem węgla, zgorzeli gazowej, zmian niedokrwiennych kończyn czy trudno gojących się ran.
Remont i modernizacja SOR-u w PSK 4 pochłonie ok. 15 milionów złotych, w większości te środki pochodzą z unijnej dotacji. – Jestem pewien, że to bardzo dobrze zainwestowane pieniądze, zwłaszcza jakby uwzględnić lata uratowanego życia czy zdrowia naszych pacjentów. Idealnie by było, gdyby można zatrudnić tu więcej osób, bo SOR to ciągły ostry dyżur – kończy Marcin Wieczorski.
Anna Augustowska