Pacjencie – najpierw idź do specjalisty

MEDICUS 1-3/2012

Pacjencie – najpierw idź do specjalisty

– Wciąż jeszcze, chociaż minęło kilka tygodni, odkąd obowiązuje nowe prawo, cierpnie mi skóra, kiedy widzę wchodzącego do mojego gabinetu pacjenta, o którym wiem, że choruje przewlekle od lat, znam jego schorzenia, a mimo to będę musiała odesłać go na konsultację do specjalisty – mówi lekarka poz, jednej z większych w Lublinie poradni podstawowej opieki zdrowotnej. Od nowego roku, skóra cierpnie także chorym, których często od wielu lat „prowadzili” z powodzeniem ich lekarze rodzinni.

 

Specjalnie do specjalisty

 Wszystko z powodu obowiązującej od 1 stycznia br. Ustawy o refundacji leków, która zmusza każdego lekarza, do wpisywania na recepcie w sposób jednoznaczny poziomu refundacji leku, a co za tym idzie, odpłatności pacjenta.

Ustawa wprowadziła prawdziwy zamęt w od lat dobrze funkcjonującym systemie. – Jeśli dzisiaj chcę, bez popadania w konflikt z NFZ, wypisać swoim pacjentom chorującym np. na cukrzycę, astmę czy schizofrenię lek refundowany, muszę mieć „dowód”, że pacjent wymaga tego leczenia i ma rozpoznaną chorobę przewlekłą. Ten dowód to zaświadczenie wydane przez odpowiedniego specjalistę. Nie mam więc wyjścia i w miarę, jak ci pacjenci pojawiają się w moim gabinecie po recepty na leki, proszę ich o dostarczenie aktualnego zaświadczenia od specjalisty. Wiem, że to utrudnianie życia i im, i specjalistom, ale brak udokumentowanego rozpoznania choroby przewlekłej przekreśla fakt uzyskania tejże refundacji ze środków publicznych, będących w dyspozycji NFZ – muszę przestrzegać prawa – nie kryjąc rozgoryczenia mówi lekarka poz, która kieruje poradnią rodzinną, obejmującą opieką blisko 4 tysiące mieszkańców Lublina.

 

Zgodne z prawem bariery w dostępie

 Lekarze zdają sobie sprawę, że masowe odsyłanie chorych po stosowne zaświadczenia może sprawić, że w efekcie chory będzie miał jeszcze bardziej utrudniony dostęp do lekarzy specjalistów, działających w ramach systemu ubezpieczenia zdrowotnego. Zdaniem prof. Leszka Czupryniaka, prezesa Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego, który udzielił wypowiedzi dla „Rynku zdrowia”, wprowadzone przepisy to nic innego, jak tworzenie barier w dostępie do lecznictwa: „Teraz może skończyć się tak, że część przewlekle chorych pacjentów, z powodu kolejek nie uzyska recepty i nie wykupi na czas leku”.

– W naszej praktyce mamy ponad 3 i pół tysiąca podopiecznych. Ponad 50% spośród nich to chorzy przewlekle: neurologicznie, kardiologicznie, po przebytym zawale, z astmą, cukrzycą, urologicznie, onkologicznie czy z chorobami psychicznymi. Niestety, wszystkich będziemy musieli odsyłać do specjalistów, chociaż wielu z nich, m.in. z cukrzycą typu 2, od początku wystąpienia choroby sama diagnozowałam i od lat prowadzę – mówi Dorota Sewera, koordynator poradni lekarza rodzinnego w Specjalistyce Czechów w Lublinie. Czy obawia się, że teraz „jej” pacjenci będą mieli przez specjalistę zmieniane leczenie? – Mam nadzieję, że tylko w uzasadnionych przypadkach i że nie będziemy sobie wyrywać pacjentów. Przecież, jeśli chodzi o leczenie cukrzycy, to lekarze rodzinni byli do tego zachęcani i szkoleni, aby m.in. odciążyć specjalistów – mówi dr Sewera. – Poza tym, każdy lekarz, posiadający prawo wykonywania zawodu w Polsce ma prawo leczyć zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą. Mogę więc leczyć zarówno cukrzycę, jak i astmę, choroby psychiatryczne czy ludzi po zawale – dodaje.

 

Niezasadna ordynacja leku

 Według profesora Czupryniaka lekarze poz nie mogą być sprowadzani do roli „przepisywacza recept”, bo mogą sami leczyć i cukrzycę i nadciśnienie, i wiele innych chorób. „Uważam, że lekarze poz powinni obecną sytuację oprotestować, bo to, co się teraz dzieje, jest dokładaniem lekarzom niepotrzebnej pracy” – komentuje prezes PTD.

– Choruję na cukrzycę od 33 lat – mówi ponad 70-letnia pacjentka, która co kilka tygodni zgłaszała się do pobliskiej poradni rodzinnej po recepty na insulinę i paski do glukometru. – Nagle dowiaduję się, że moja lekarka już nie może mi tych recept wystawić, bo muszę jej wcześniej przynieść zaświadczenie o konieczności leczenia i zasadności ordynacji tych a nie innych leków od diabetologa. Karta wypisowa ze szpitala, w którym leżałam 2 lata temu, już nie wystarczy, a przecież wiadomo, że moja cukrzyca nie minęła jak grypa i że nigdy nie zniknie – nie kryjąc żalu dodaje kobieta.

Ustawa o refundacji leków wprowadziła jednoznacznie bezpośrednią odpowiedzialność lekarza za skutki finansowania leków refundowanych ze środków publicznych. W przypadku kontroli tej ordynacji lekarz będzie osobiści odpowiadać za tzw. niezasadną ordynację leków, przy czym zasadność refundacji oparta jest o tzw. CHPL (charakterystykę produktu leczniczego). – Nikt z nas nie może sobie pozwolić na takie ryzyko. Proszę sobie wyobrazić, ile wyniosłaby kara finansowa za nieuzasadnioną refundację tylko jednego leku u jednego chorego plus odsetki sięgające nawet pięciu lat! – tłumaczą lekarze poz i odsyłają swoich pacjentów do specjalistów. Aby jednak, czekając na odpowiednie zaświadczenie, nie zostawiać chorych bez pomocy, wypisują leki (jednorazowo mają do tego prawo, bo przerwa w leczeniu np. osoby z padaczką czy ciężką postacią POCHP może skończyć się dla pacjenta tragicznie). – Największym problemem nie jest dla nas wypisywanie potrzebnych chorym leków, ale ciągłe rozwiązywanie dylematu, czy możemy lek wypisać ze zniżką czy nie – podsumowuje Dorota Sewera, która ma nadzieję, że zapowiadane przez ministerstwo zmiany w listach leków refundacyjnych przyniosą rozwiązanie te sytuacji.

Anna Augustowska