Płyną lata, płyną…

MEDICUS 11/2011

Płyną lata, płyną…

24 września odbyło się szóste już spotkanie koleżeńskie absolwentów Wydziału Lekarskiego Akademii Medycznej w Lublinie, którzy ukończyli studia w 1958 r. To spotkanie, jak i poprzednie, było znakomicie przygotowane, ale to zasługa tych samych osób, które również i w pracy zawodowej wyróżniały się zdolnościami organizacyjnymi: Barbary Książek-Modrzewskiej, Jerzego Kalasiewicza, Ryszarda Mazura, Andrzeja Twarowskiego.

Studiowaliśmy w latach, które powszechnie uznawane są za trudne, ale może właśnie dzięki temu udało się nam wytworzyć niezwykle silne więzy koleżeńskie i przyjacielskie, które już przetrwały 59 lat i rodzą w nas nieprzerwanie potrzebę kolejnych spotkań koleżeńskich. W 1952 r. było nas na pierwszym roku 225 studentów. W 1958 r. dyplom lekarza uzyskało 180 absolwentów. Na poprzednie spotkanie przybyło 60 koleżanek i kolegów z różnych regionów kraju, w tym roku było nas już tylko 27 osób, co potwierdza fakt, że zegar biologiczny tyka nam coraz szybciej.

W czasie wieczornych rozmów koleżanki i koledzy dzielili się swoimi wspomnieniami i przemyśleniami z przebogatych doświadczeń życiowych.

Grażyna Rzeszowszka-Tokarska przez wiele lat kierowała Katedrą i Kliniką Chorób Zakaźnych AM w Lublinie. – Czasy studenckie pozostawiły niezatarty ślad, obawiam się, że już teraz takich przyjaźni nie ma. Naszym studiom towarzyszyła wręcz niezwykła pomoc koleżeńska: na wykładach, ćwiczeniach i w życiu codziennym. To wszystko wiązało nas niezwykle mocno.

Bronisław Stawarz – pułkownik, kierownik Kliniki Urologii Centrum Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, za działalność dla dobra chorego otrzymał nagrodę im. Brata Alberta. Żona – Liliana Duniec, alergolog. Byli pierwszym małżeństwem z roku, a było to 55 lat temu. – My jesteśmy z innego świata, ale jak przyjeżdżamy tutaj, wracają wspomnienia i czujemy się młodzi. Teraz często stosunkowo młodzi ludzie są wypaleni jak starcy. Pracowałem ciężko, bo byłem przekonany, że mój zawód to służba drugiemu człowiekowi. Wyszkoliłem 21 specjalistów, 14 doktorów i 3 docentów. W 67 r. ż. doszedłem do wniosku, że choremu należy się sprawny chirurg, więc złożyłem dymisję. Moim następcą został mój wychowanek, a ja jestem konsultantem, serdecznie witanym w dawnym miejscu pracy.

Maryla Wawro-Kalasiewicz, ponad 20 lat była ordynatorem Oddziału Chemio- i Radioterapii w Centrum Onkologii w Lublinie, jedna z twórczyń chemioterapii lubelskiej, nadal pracuje na część etatu, dzieląc się swoim bogatym doświadczeniem. Mąż Jerzy, kolega z roku, ginekolog. – Młodzi nie czują potrzeby takich spotkań. Nas łączą bliskie więzy, a wieloletnie przerwy tylko podsycają głód informacji o koleżankach i kolegach. Popatrz, przy stole nikt nie siedzi samotnie. Utworzyły się grupki osób zajętych ożywioną rozmową. Dopóki nam się chce i interesuje nas, co robią koledzy, będziemy się spotykać. Ciało robi się mdłe, ale widać, że nasze szare komórki nadal sprawnie pracują.

Jerzy Jakubowicz
– absolwent z 1958 r.