MEDICUS 11/2011
Diagnoza wstępna
Wykonujemy zawód zaufania publicznego, co wiąże się z obowiązkiem przestrzegania nie tylko prawa, lecz również, właściwych dla tego rodzaju służby publicznej, zasad etycznych. Zaliczenie do grupy tych zawodów było podstawą do utworzenia naszego samorządu zawodowego, któremu Konstytucja wytyczyła cel, tj. sprawowanie pieczy nad należytym wykonywaniem zawodu „w granicach interesu publicznego i dla jego ochrony”. Jest to zgodne ze standardami demokratycznego państwa.
Inaczej było przez kilkadziesiąt lat powojennej Polski. Umniejszano rangę zawodu lekarza, zgodnie z zasadą, że wszystkie zawody są tak samo ważne. Odczuwało się też „cichą” aprobatę deprecjacji w różnych formach społecznego oddziaływania (chociażby wynagrodzenia). Jeszcze dziadek, który kształtował własne wartości w Polsce międzywojennej, był oporny na indoktrynację, ale już w następnych pokoleniach różnie bywało. Państwo ceniło jedynie zawody, które władzę wzmacniały i pomagały ją sprawować. Natomiast inne (tak jak zawód lekarza), mające znaczenie jedynie społeczne, zaliczały się do III ligi. Od ponad 20 lat ma się zmieniać i powinniśmy awansować do ligi pierwszej. Proces ten jest jednak wolniejszy niż spadek, po części może dlatego, że wnuk wspomnianego dziadka – sam stał się dziadkiem, wychowanym przecież w otoczeniu haseł o równości.
Nie bez przyczyny podkreślam, że samorząd lekarski reprezentuje osoby wykonujące zawód zaufania publicznego, charakteryzujący się przede wszystkim profesjonalizmem, wysoką wiedzą i jakością wykonywanej pracy, co stanowi zaprzeczenie równości z wieloma innymi zawodami. Skoro jesteśmy obdarowani zaufaniem, to czy nie powinniśmy otrzymać też od państwa ochrony? Owszem, tak, i jest ona zapisana w ustawie o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Nie jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi, ale posiadamy ochronę przynależną temu funkcjonariuszowi, niestety, odnoszącą się tylko do niewielkiego zakresu naszej pracy. Posiada ją lekarz podczas pracy w ramach pomocy doraźnej, podczas udzielania pierwszej pomocy. Niektórzy próbują interpretować, że pomoc doraźna to nie tylko praca w pogotowiu, ale też w izbie przyjęć (może, ale wątpię). Wszystko jedno – to i tak szczątkowy zakres ochrony wobec całości naszej pracy. Gdybyśmy chcieli zaliczać się do funkcjonariuszy publicznych, musimy mieć świadomość, że zostałaby, co prawda, zdjęta z nas konieczność samodzielnego dochodzenia sprawiedliwości za popełnione na naszą szkodę przestępstwo, ale jednocześnie, za ewentualne własne błędy, prowadzone byłoby z urzędu przeciwko nam postępowanie karne, które obecnie nas nie dotyczy. Czy mamy zatem jakieś wyjście? Moim zdaniem – mamy, tylko, że trochę przespaliśmy okazję ku temu. Co prawda, dążyliśmy do powiększenia ochrony zawodu za pomocą substytutu, jakim jest funkcja rzecznika praw lekarza. Potrzeba pomocy pokrzywdzonym lekarzom i dochodzącym zadośćuczynienia w postępowaniu cywilnym, zapewne będzie jeszcze długo istniała. Nie muszą już tą drogą podążać pielęgniarki i położne, gdyż osiągnęły lepszy efekt dotyczący ochrony ich zawodu. Nowelizacja ustawy o zawodach pielęgniarek i położnych z lipca 2011 r., ochronę przysługującą funkcjonariuszowi publicznemu rozszerzyła na niemal wszystkie czynności wykonywane w ramach zawodu pielęgniarki i położnej. Koleżankom gratuluję, powinny mieć tę ochronę. My, lekarze nie mamy słabszych argumentów, uzasadniających rozszerzenie tej ochrony na wszystkie czynności związane z wykonywaniem świadczeń medycznych. Brak tego rozszerzenia oznaczałby, że w różnych sytuacjach, mogących dotyczyć nawet tego samego chorego – pielęgniarkę nie można…, natomiast lekarza można obrażać, znieważać, atakować. A to już wyglądałoby nieprzyzwoicie ze strony wnoszących projekt nowelizacji i ze strony ustawodawcy.
Janusz Spustek