Moi Państwo… doktorzy

MEDICUS 10/2011

Moi Państwo… doktorzy

 Niezwykle przyjazna, miła, łagodna i radosna suczka Corni pojawiła się w domu pp. Zgierskich dzięki ich córce, która bardzo chciała mieć własnego psa.

– Marzenie naszej córki mogliśmy spełnić, kiedy przeprowadziliśmy się pod Lublin, do własnego domu. Nasz wybór padł na owczarka belgijskiego. Maleńką suczkę tej rasy przywieźliśmy do domu, jak miała zaledwie 7 tygodni – opowiada radiolog Agnieszka Zgierska z Zakładu Radiologii i Medycyny Nuklearnej PSK4 w Lublinie.

– Imię dla wymarzonego czworonoga wybrała córka, która zaczytywała się wtedy w bajkach, w których jedną z bohaterek była wróżka Cornelia.

Dzisiaj Corni ma cztery lata i funkcjonuje na pełnych prawach domownika. Jak mówi jej właścicielka, spełniła wszystkie pokładane w niej nadzieje, poza jedną. – Co prawda jest przyjazna, łagodna dla dzieci i łatwa w tresurze, ale miała być też psem-obrońcą. Niestety, jest kompletnym zaprzeczeniem obronnego psa. Kocha wszystkich ludzi, każdego wpuści do domu, da się pogłaskać – śmieje się doktor Agnieszka Zgierska.

Właściciele nie ubolewają jednak nad tym zbytnio. Corni jest oczkiem w głowie całej rodziny. – Ale zdecydowanie najbardziej z nas wszystkich poważa mojego męża, który dla Corni jest zdecydowanie szefem i autorytetem. To głównie z mężem chodzi na spacery, mąż ją karmi i to mąż uczył ją tresury.

Nie udało się jednak w Corni poskromić pewnej, niezwykle silnej skłonności. – Wstyd się przyznać, ale nasza suka już dwa razy upolowała kury sąsiada… Były z tego powodu drobne nieporozumienia…, ale cóż, kiedy pojawia się okazja, instynkt łowcy bierze górę nad dobrym wychowaniem…

Aby jednak choć trochę go poskromić, Corni dostała ostatnio w prezencie prawdziwą piłkę nożną i z zapałem ganią ją po ogrodzie.

Anna Augustowska