MEDICUS 06/2011
Nocą do lekarza
z Dorotą Sewerą, lekarzem rodzinnym i koordynatorem lekarskiej opieki nocno-świątecznej w NZOZ Specjalistyka Czechów w Lublinie rozmawia Anna Augustowska
• Mijają właśnie dwa miesiące, odkąd nocna i świąteczna pomoc jest udzielana na zmienionych zasadach. W Lublinie chorzy mają do dyspozycji zaledwie trzy przychodnie (w tym żadnej w samym centrum). Nie obowiązuje rejonizacja. Czujecie się oblężeni przez chorych?
– Zdajemy sobie sprawę, że nasza przychodnia w porównaniu z pozostałymi placówkami pełniącymi nocne i świąteczne dyżury w Lublinie (jedna przy ul. Mełgiewskiej, druga przy ul. Nałęczowskiej) leży w dogodnym miejscu – ul. Kompozytorów Polskich to niemal środek miasta – i być może z tego powodu wiele osób właśnie tutaj decyduje się szukać pomocy. O tym jednak kto ma więcej pacjentów, dowiemy się, kiedy Fundusz to policzy. Czy czujemy się oblężeni? Cóż, dyżur dyżurowi nierówny. Ostatni, jaki pełniłam – środek tygodnia – należał do tych w miarę spokojnych, trójka lekarzy dyżurujących przyjęła 27 osób, w tym 10 dzieci. Natomiast dyżur poprzedzający tzw. długi weekend majowy należał do bardzo pracowitych. Przyjęliśmy blisko 90 osób, do pięciu pojechaliśmy z wizytą domową. Udzieliliśmy też rekordowej liczby porad telefonicznych – aż 37.
Nasze kilkutygodniowe obserwacje pokazują, że średnio zgłasza się do naszej przychodni od 10 do 38 osób na dyżur tzw. powszedni, natomiast w dni świąteczne obserwujemy podwojenie tej liczby. Wszystkim, którym potrzebna jest porada lekarska, zawsze jej udzielamy i to bez względu na miejsce zamieszkania.
• Ilu lekarzy pełni nocą dyżur w praktyce przy ul. Kompozytorów Polskich?
– Mamy trzy zespoły lekarsko-pielęgniarskie. Zawsze dyżuruje lekarz ze specjalizacją medycyny rodzinnej i pediatra.
• Tak liczna obsada stanowiła chyba silny atut w zdobyciu kontraktu z NFZ?
– Z całą pewnością mamy atuty: dysponujemy całodobowym laboratorium, gdzie na miejscu wykonujemy wszelkie konieczne badania (od morfologii i analizy moczu począwszy, na badaniach enzymatycznych kończąc), mamy też aparat rtg. Dysponujemy dobrze wyposażonym gabinetem zabiegowym, gdzie wykonujemy EKG, iniekcje dożylne i domięśniowe, inhalacje u dorosłych i dzieci, pomiary ciśnienia tętniczego, pomiary glikemii, mamy zestaw Ambu wykorzystywany w nagłych przypadkach zatrzymania krążenia. Do dyspozycji dyżurujących lekarzy są też dwa samochody osobowe na dojazd do domu chorego, a także karetka transportowa do przewożenia pacjentów z przychodni do szpitala, ewentualnie z domu chorego do szpitala. Pragnę w tym miejscu podkreślić, że nasza placówka posiada certyfikat ISO 9001.
• Z jakimi problemami najczęściej zgłaszają się chorzy?
– Praktycznie ze wszystkimi. Gorączka, bóle gardła, infekcje górnych dróg oddechowych, nadciśnienie tętnicze, zaostrzenie choroby wieńcowej serca, stenokardia, choroba wrzodowa żołądka i dwunastnicy, infekcje dróg moczowych u dorosłych i dzieci, zaostrzenia dyskopatii kręgosłupa to najczęściej obserwowane przez nas problemy poza, oczywiście, sezonowymi schorzeniami. Ostatnio coraz więcej notujemy zgłoszeń spowodowanych alergią i to pod każdą postacią, łącznie z atakami bardzo silnej duszności. Zaczął się też sezon na kleszcze i z tego typu przypadkami stykamy się niemal codziennie.
Muszę też dodać, że bardzo często jesteśmy wzywani do stwierdzenia zgonu.
• Czy pogotowie i SOR-y odetchnęły? Teraz mogą odmówić przyjęcia chorego z krwawieniem np. z ucha i odesłać do placówek świadczących nocną opiekę.
– Myślę, że niekoniecznie odetchnęli, bo jest grupa pacjentów, która wymaga pomocy w szpitalnym oddziale ratunkowym, jak choćby przykładowy pacjent z krwawieniem z ucha, ale już np. pacjent z pokrzywką czy zapalaniem gardła powinien zgłosić się po pomoc w opiece nocno-świątecznej. I takich pacjentów zarówno pogotowie, jak i SOR-y odsyłają do nas.
• Czy ilość pieniędzy, jaką placówka dostaje za świadczenie nocnej pomocy, rośnie wraz z liczbą przyjętych pacjentów?
– Stawka, jaką fundusz płaci za opiekę nocno-świąteczną konkretnej przychodni, jest już ustalona i nie wzrasta wraz z liczbą przyjętych pacjentów, udzielonych porad lekarskich, usług pielęgniarskich czy też wizyt domowych. Nasz kontrakt na nocną i świąteczną pomoc jest podpisany na trzy lata. Nie kryję, że dla pełniących dyżury zespołów to szansa na dodatkowe pieniądze do pensji. Ale coś za coś – ja często kończę nocny dyżur o godz. 8 rano, a od godz. 13 rozpoczynam „zwykłą” pracę w przychodni.
•Co by Pani zmieniła w organizacji nocnej opieki medycznej? Z opinii pacjentów wynika, że punktów jest za mało, że chorzy np. z osiedla Nałkowskich wszędzie mają daleko…
– No cóż, to nie świadczeniodawcy ustalali zasady i nie my decydowaliśmy o tym, że m.in. z mapy nocnej opieki zniknęła znana „od wieków” wszystkim mieszkańcom Lublina przychodnia przy ul. Hipotecznej. Dzisiaj trudno mi dać konkretną odpowiedź na to pytanie – pewnie za pół roku będzie to prostsze. Teraz pragnę zaznaczyć, że współpraca i z pogotowiem, i ze szpitalami układa się harmonijnie, wbrew powszechnie panującej opinii.
Chciałabym jednak zaapelować do swoich koleżanek i kolegów lekarzy rodzinnych o większe zrozumienie zasad funkcjonowania opieki nocno-świątecznej. Pacjenci, którzy do nas trafiają, powinni niejednokrotnie, jak wynika z prowadzonego wywiadu, być przyjęci przez swoich lekarzy POZ. Z niepokojem obserwujemy, że lekarze zwlekają np. z odbyciem wizyty domowej w trakcie swojej pracy, tj. między godziną 8 a 18, bo wiedzą, że chory, jeżeli do nas zadzwoni i poprosi o przyjęcie lub o wizytę domową, tę pomoc otrzyma.