Doktorat trzeba pisać z pasją

MEDICUS 5/2011

Doktorat trzeba pisać z pasją

z lek. dent. Karoliną Kosek-Hoehne,  przewodniczącą Rady Doktorantów Uniwersytetu Medycznego w Lublinie i wiceprzewodniczącą Krajowej Reprezentacji Doktorantów rozmawia Anna Augustowska

 

• Strasznie poważnie brzmi nazwa: Rada Doktorantów – prawie jak „Rada Mędrców”. Czym jest Rada?

– Rada to grupa doktorantów wybrana spośród wszystkich uczestników studiów doktoranckich. Jesteśmy upoważnieni, a wręcz zobowiązani do reprezentowania interesów doktorantów w rozmowach z władzami uczelni, jak i poza nią. Samorządy działają obligatoryjnie na mocy art. 208 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, który mówi, że wszyscy doktoranci danej uczelni tworzą samorząd. Istnieje możliwość podpisania porozumień pomiędzy samorządami: lokalnie lub branżowo. Dla przykładu, moja Rada jest członkiem prężnie działającego Lubelskiego Porozumienia Doktorantów (LPD) oraz Ogólnopolskiego Porozumienia Doktorantów Uczelni Medycznych (dwie kadencję byłam wiceprzewodniczącą OPDUM), które w ubiegłym roku przekształciło się w Komisję Uczelni Medycznych przy Krajowej Reprezentacji Doktorantów(KRD). Członkowie Rady to także młodzi adepci nauki, osoby, które poza działaniem na rzecz środowiska pragną zgłębiać poszczególne dziedziny wiedzy. Legitymując się dyplomem ukończenia studiów i prawem wykonywania zawodu, rozpoczynamy naszą wielką przygodę młodych naukowców.

 

• Jak można się dostać na studia doktoranckie?

– O przyjęcie na studia doktoranckie mogą ubiegać się osoby, które posiadają tytuł magistra (co w przypadku uczelni medycznych jest równoznaczne z dyplomem lekarza, lekarza dentysty, magistra farmacji itp.), uzyskały w czasie studiów średnią ocen co najmniej dobrą i mogą się poszczycić wynikami świadczącymi o szczególnych uzdolnieniach do pracy naukowej oraz wykazują czynną znajomość co najmniej jednego języka obcego.

Bardzo ważne jest też wcześniejsze pozyskanie przez przyszłego doktoranta aprobaty ze strony ewentualnego promotora. Trzeba mieć po prostu pomysł i umieć nim zainteresować osobę, pod której czujnym okiem zamierza się prowadzić badania i pisać doktorat. I co tu kryć – wykazać się pasją i… determinacją.

 

• Chyba też pracowitością i odwagą?

– Z całą pewnością. Są osoby, które poddają się lub nawet rezygnują, gdy tylko pojawiają się pierwsze trudności, np. badania nie przebiegają harmonijnie, trzeba powtarzać próby itp. Jednak ci naprawdę kochający naukę nie rezygnują łatwo. Dążą do obranego celu. Bardzo ważna jest współpraca z promotorem i wzajemne zrozumienie. Wspólne rozwiązywanie problemów wzmacnia relacje, pozwala odkryć nowe możliwości. Pokonywanie trudności to doskonała okazja, aby wykazać się kreatywnością i hartem ducha. A to przecież niezbędne cechy przyszłego naukowca.

 

• Rozumiem, że wsparcie samorządu jest nieodzowne?

– Uważam za cenne kontakty z innymi doktorantami – często łączą nas podobne problemy i warto się nimi dzielić. Doskonałym miejscem do gromadzenia i przekazywania informacji na temat np. planów zajęć, stypendiów, konferencji czy szkoleń jest internet.

Udzielanie sobie wsparcia i pomocy to jedno, samorząd podejmuje też działania zmieniające w istotny sposób doktorancką rzeczywistość. Moja kadencja dobiega końca i nie kryję, że jako szefowa Rady mam kilka powodów do dumy. Udało nam się wypracować korzystne zmiany, np. wyższe stawki stypendialne, przejrzyste kryteria kontroli doktorantów, zamiast czasowego zadaniowy system rozliczania. Zgodnie z nowym regulaminem, wprowadzonym uchwałą Senatu UM w 2010 r., doktorant na początku ustala z promotorem plan pracy, a później systematycznie go realizuje. Dwa razy do roku składa sprawozdanie z postępów prac. Wielu doktorantom taki system odpowiada, gdyż zbierają materiał badawczy poza jednostką, np. w przychodniach, szkołach czy ośrodkach specjalistycznych.

 

• Pod koniec maja w Lublinie, z inicjatywy doktorantów lubelskiego UM, odbędzie się pierwsza tego typu konferencja: „Kreatywny wschód – doktoranci dla nauki”. Czemu służy i do kogo jest adresowana ta inicjatywa?

– Chcemy, aby była to okazja dla doktorantów ze wszystkich polskich uniwersytetów do – często pierwszych – wystąpień publicznych. Tak, aby sama obrona doktoratu nie była już całkowitym debiutem. A więc po pierwsze to szansa na sprawdzenie siebie. A także szansa do stworzenia platformy wymiany myśli, pomysłów i doświadczeń. Bo obok sesji medycznej, stomatologicznej i farmaceutycznej mamy sesję life science, do której zapraszamy doktorantów zajmujących się np. biotechnologią, bioinżynierią, chemią, ale także socjologią czy psychologią. Mamy nadzieję, że każdy znajdzie odpowiednią dla siebie sesję i zechce wziąć w niej udział. Uzyskać będzie można certyfikat uczestnictwa, punkty edukacyjne oraz nagrody. Więcej szczegółów na www.kreatywni.doktoranci.umlub.pl.

 

• Czy możemy podać kilka przykładów prac, które będą zaprezentowane na konferencji?

– Spodziewamy się, że czynny udział weźmie około 40 osób. Doktoranci z różnych miast zaprezentują swoje prace. Z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie będziemy gościć wybitnych specjalistów. Bloki tematyczne poprzedzone zostaną krótkimi wykładami wprowadzającymi, wygłoszonymi przez ekspertów. Zdradzę Państwu, że sesję farmaceutyczną otworzy prof. Kazimierz Głowniak, ukazując nam moc tkwiącą w lekach roślinnych. Life science zapoczątkuje prelekcja dr hab. Pawła Krawczyka na temat nowoczesnych badań z zakresu genetyki molekularnej. Pozostałe wykłady niech pozostaną tajemnicą, nie mogę przecież wyjawić wszystkiego. Jestem jednak przekonana, że głoszone prace stworzą wyjątkowo naukową atmosferę wartą przeżycia.