Najdłuższa kolejka chorych stoi w Lublinie
Od 3 sierpnia 2009 r. do 3 lutego 2010 r. inspektorzy Najwyższej Izby Kontroli sprawdzili w 46 szpitalach w Polsce dostępność do usług na oddziałach udzielających świadczeń w zakresie ortopedii, neurochirurgii i urologii. W tym czasie skontrolowali 129 oddziałów szpitalnych i 130 poradni w kraju.
Lublin nie wypadł najlepiej. To właśnie u nas inspektorzy znaleźli najdłuższą w kraju kolejkę – na zabiegi ortopedyczne w Szpitalu Klinicznym nr 4 w Lublinie czekało aż 2758 osób.
Na Lubelszczyźnie NIK skontrolowała jeszcze Szpital Wojskowy, a także szpital im. Jana Pawła II w Zamościu.
Jak wyjaśniał prezes NIK, Jacek Jezierski, pacjenci oczekujący na operacje w szpitalnych kolejkach nie mogą być pewni, że zostaną przyjęci w terminie, na jaki się zapisali. Czas oczekiwania wydłuża się, bo przyjmowane są osoby spoza list lub poza kolejnością mimo braku wskazań medycznych. Opóźnieniom sprzyjają także awarie sprzętu, niedostateczne wyposażenie szpitali, braki personelu, a przede wszystkim brak pieniędzy.
NIK, oceniając dostępność usług medycznych, badała sytuację na oddziałach ortopedycznych, urologicznych i neurochirurgicznych. Najdłuższą kolejkę znaleźli w Lublinie, a najdłuższy czas oczekiwania na zabieg wyniósł 1824 dni. Tyle czeka pacjent na wszczepienie endoprotezy w szpitalu w Kościerzynie.
W PSK 4 średni czas oczekiwania na zabieg u ortopedy wynosi 750 dni w tzw. przypadkach stabilnych, a w przypadkach pilnych trzeba czekać ponad 450 dni. Nie lepiej sytuacja wyglądała też na innych oddziałach tego szpitala. Aż 319 osób czekało w kolejce na neurochirurgię i neurochirurgię dziecięcą.
Kolejki oczekujących tworzyły się także w przypadkach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Tu najgorzej, jeśli chodzi o województwo lubelskie, wypadł Szpital Wojskowy przy Al. Racławickich, gdzie do urologa czekało 290, do neurologa 674, a do ortopedy 265 pacjentów.
Szpitale tłumaczą, że pieniądze, jakie dostają z Narodowego Funduszu Zdrowia, pozwalają na przeprowadzenie ograniczonej liczby zabiegów. Limity są tak wyśrubowane, że szpitale nie są w stanie wykorzystać swego pełnego potencjału.
W pierwszym półroczu bieżącego roku na endoprotezoplastykę szpital PSK 4 dostał 3 mln 815 tys. zł, a wydał ponad 4 mln zł. Neurochirurgia miała prawie 390 tys. zł, ale zabiegi pochłonęły ponad 620 tys. zł. Szpital ma już w br. wysokie nadwykonania i kilkumilionowe, do dziś nie zapłacone nadwykonania z ubiegłego roku (7 mln zł).
Podobnie jest w Szpitalu Wojskowym. Jak mówi płk. Zbigniew Kędzierski, komendant szpitala, kontrakty na leczenie pacjentów są zbyt niskie. Aby szpital mógł płynnie działać, potrzebuje ok. 6 mln złotych więcej na leczenie chorych.
Na pytanie, czy szpitale mogą liczyć na wyższe finansowanie z lubelskiego oddziału NFZ, nadeszła odpowiedź Małgorzaty Bartoszek, rzecznika prasowego Lubelskiego OW NFZ: – Uprzejmie informuję, że podstawą finansowania świadczeń opieki zdrowotnej przez NFZ jest umowa zawarta ze świadczeniodawcą, określająca między innymi kwotę zobowiązania Funduszu wobec świadczeniodawcy. Świadczeniodawca podpisując umowę z Oddziałem Wojewódzkim NFZ zobowiązuje się do udzielania świadczeń w całym okresie rozliczeniowym, a NFZ zobowiązany jest do sfinansowania świadczeń do wysokości określonych w umowie. Ewentualne sfinansowanie przez Lubelski OW NFZ świadczeń zrealizowanych ponad wartości określone w umowach, może mieć miejsce w przypadku uzyskania zwiększenia planu finansowego Oddziału. Co istotne, kwestia organizacji przyjęć pacjentów, nie ma nic wspólnego z wartością kontraktu posiadanego przez danego świadczeniodawcę. Podczas rejestracji pacjent powinien otrzymać informację o dacie i godzinie wizyty. W razie wystąpienia okoliczności, których nie można było przewidzieć w chwili ustalania terminu udzielania świadczenia, a które uniemożliwiają jego dotrzymanie, Świadczeniodawca powinien poinformować pacjenta w każdy dostępny sposób o zmianie tego terminu. AA
Jak stwierdza NIK, placówki w kraju nie wypadły najlepiej. „Dostęp do (…) świadczeń utrudniały istniejące bariery w postaci m.in. zbyt małych, w stosunku do zapotrzebowania, limitów świadczeń, braku środków na modernizację, niemożności pozyskania brakującego personelu medycznego, a trudności te pogłębiały dodatkowo, zawinione przez kierownictwo większości kontrolowanych placówek, zaniedbania i nieprawidłowości związane z prowadzeniem list pacjentów oczekujących” – napisano w raporcie pokontrolnym.
Rzeczywiste zapotrzebowanie na zabiegi i operacje było i jest wyższe niż ich liczba zakontraktowana przez NFZ. Nawet jeśli szpitale wykonały 100% zakontraktowanych przez NFZ operacji, to i tak tworzyła się kolejka pacjentów. Aż 62% poradni wykonywało co roku świadczenia medyczne na poziomie 100% i więcej zakontraktowanych usług. Podstawową przyczyną kolejek jest więc brak pieniędzy.