Diagnoza wstępna
Było interesująco?
Wraz ze zmianą kadencji w organach samorządu pojawiają się nowe osoby. Zjawisko naturalne, potrzebne, służy utrzymaniu ciągłości funkcjonowania. Minęły cztery miesiące nowej kadencji i ci, co mają możliwość porównywać ze sobą kadencje minione i obecną, twierdzą: „Takiej izby jeszcze nie było”.
Większość czasu obrad Okręgowej Rady Lekarskiej pochłaniają spory wywoływane przez kilka osób. Argumenty o szkodliwości dla samorządu ich własnych pomysłów i bardzo często niezgodności z prawem – nie są przyjmowane i odbijają się jak groch o ścianę. Członkowie Rady to wiedzą, ale nie mogli tego wiedzieć delegaci marcowego zjazdu.
Zaczęło się podniośle, dobrze zorganizowaną przez kapitułę Medalu LIL i jej Kanclerza uroczystością. W części roboczej Zjazdu jego przewodniczący miał większe względy w udzielaniu głosu osobom, zgłaszającym uwagi i poprawki do uchwał. Stopniowo był realizowany program zjazdu, Komisja Uchwał i Wniosków pracowała nad zgłaszanymi poprawkami. Każdy projekt uchwały zatwierdzała Okręgowa Rada Lekarska. Taki jest obowiązek legislacyjny i wynika też z niego, że przewodniczący zjazdu przedstawia projekt z wnioskiem o przegłosowanie w całości. Niektórzy członkowie Rady nie chcieli uznać, że obowiązkiem członka organu izby (w tym przypadku Rady) jest respektowanie podjętych przez ten organ uchwał, nawet jeżeli się z nimi nie zgadzają. Inaczej, co by się stało, gdyby przewodniczący zjazdu wnioskował o odrzucenie projektu uchwały przez niego zatwierdzonego albo gdyby po wniosku przewodniczącego Komisji Rewizyjnej o udzielenie absolutorium występował inny jej członek z wnioskiem przeciwnym? Byłaby wtedy anarchia i na pewno delegaci straciliby możliwość rozeznania, gdzie jest prawda.
Chyba to było celem niektórych, bo kiedy czekaliśmy na wystąpienie Komisji Uchwał i Wniosków, sami rozpoczęli zgłaszanie poprawek. W zapalczywości zgłoszono nawet wniosek o odrzucenie projektu w całości. Przewodniczący Zjazdu nie miał wyjścia i musiał przeprowadzić głosowanie. Zjazd przyjął uchwałę, a w odwecie wywołano awanturę, usiłując też zrzucić winę za podjęcie uchwały na jego przewodniczącego. Nie było atmosfery na rzeczowe obrady. Po ogłoszonej przerwie zabrakło jednego delegata do uzyskania kworum. Obrady się zakończyły, a pozostały nie podjęte jeszcze dwie uchwały, do których rozpatrzenia przez zjazd zobowiązuje nas ustawa o izbach lekarskich. Rozpatrzenia i podjęcia w kształcie zgodnym z wolą delegatów. Aż nie chcę myśleć, jakie przeszkody opozycja przedstawi na kolejnym zjeździe.
Szkoda, że wielu delegatów nie przyjechało, szkoda, że nieliczni delegaci nie szanują woli większości swojego organu. Koszty organizacji następnego, nadzwyczajnego zjazdu są niepotrzebne, mogłyby być użyte na inny cel.
W 1972 r. nagrano film „Jak to się robi”, w roli głównej wystąpił Zdzisław Maklakiewicz i Jan Himilsbach. W jednej ze scen spożywają posiłek przy wspólnym stole z innymi mieszkańcami domu wczasowego. J. Himilsbach zachowuje się w sposób powszechnie uważany za nieakceptowany. Po wyjściu ze stołówki stwierdza – zwracaliśmy na siebie uwagę, to chyba byliśmy interesujący. Tak, było interesująco na posiedzeniach rady oraz na zjeździe w marcu 2010 roku.
Janusz Spustek