Nasz drogi pacjent
z Tomaszem Zielińskim, lekarzem rodzinnym, właścicielem NZOZ, wiceprezesem Lubelskiego Związku Lekarzy Rodzinnych – Pracodawców, rozmawia Marek Derkacz
• Od kilku tygodni słychać słowa krytyki pod adresem lekarzy rodzinnych. Gazety piszą, że ustalenie trzykrotnej stawki za leczenie pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia miało na celu zmniejszenie kolejek do specjalistów, a tak się nie stało. Czy rzeczywiście lekarze rodzinni otrzymali trzykrotność stawki za tych pacjentów i dlaczego działania te nie poprawiły dostępności do specjalistów?
– Trzymajmy się faktów. Po wprowadzeniu zmian w sposobie płacenia za pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia nasze kontrakty wzrosły średnio o 10-15%. Stawka kapitacyjna w przypadku tych chorych jest trzykrotnie większa niż stawka bazowa, ale musimy pamiętać, że większość z nich to osoby starsze, za które i tak NFZ płacił więcej. Rzeczywisty wzrost w takim przypadku to dodatkowe 9,60 zł miesięcznie, co nie jest nawet podwojeniem stawki. Za te pieniądze nie można zastąpić poradni specjalistycznych. Celem wprowadzenia wzrostu stawki było zrekompensowanie faktu, że chorzy z tymi schorzeniami częściej do nas przychodzą, również dlatego, że są problemy z dostępem do kardiologa czy diabetologa. Te środki miały raczej zachęcić nas do wcześniejszego wykrywania schorzeń i rozpoczynania ich leczenia w początkowym stadium. Skoro zwiększamy wykrywalność, to nie można spodziewać się zmniejszenia kolejek. Ale jeśli wcześniej wdrożymy leczenie, później i rzadziej będziemy mieli powikłania, a więc ostatecznie system oszczędzi środki, a społeczeństwo będzie zdrowsze.
• Czy nie uważa pan, że wzrost stawki przyczynił się do „zatrzymywania” w poradniach lekarzy rodzinnych bardzo problematycznych pacjentów z chorobami układu krążenia i cukrzycą, zamiast kierowania ich do kardiologów i diabetologów?
– Myślę, że nie. Nie musimy wysyłać do poradni specjalistycznej pacjentów, których jesteśmy w stanie sami prowadzić, natomiast pacjentów problematycznych chętnie kierujemy do specjalistów. Problem jest raczej odwrotny – pacjenci często mają problem z dostaniem się do poradni specjalistycznych ze względu na kolejki.
• NFZ zarzuca lekarzom rodzinnym, że dodatkowe pieniądze, jakie otrzymali na leczenie pacjentów kardiologicznych i pacjentów z cukrzycą, nie są należycie wydawane.
– O ile wiem, NFZ pozytywnie ocenia wprowadzenie zmiany w finansowaniu opieki nad pacjentami z cukrzycą i chorobami układu krążenia. Tak wypowiadał się prezes NFZ podczas negocjacji warunków umów na 2010 rok.
• Jaką korzyść mają z nowego systemu pacjenci?
– Jak już powiedziałem, pacjent dotychczas „zdrowy” może liczyć na wcześniejsze wykrycie choroby, profilaktykę pierwotną. Pacjent, który już miał postawione rozpoznanie, rzadziej musi jeździć do poradni specjalistycznej. Częściej też można mu wykonać badania dodatkowe.
• Po kontroli Warmińsko-Mazurskiego Oddziału NFZ okazało się, że w ich województwie liczba pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia zwiększyła się gwałtownie po wprowadzeniu nowego sposobu finansowania. Jak pan to wytłumaczy?
– Wyjaśnienie jest proste, jeśli się zna całość zagadnienia związanego ze zmianami w POZ w 2008 roku. Do połowy 2008 roku świadczeniodawcy zrzeszeni w Federacji „Porozumienie Zielonogórskie” nie sprawozdawali do NFZ porad jednostkowo, tylko podawali ich liczbę. W związku z tym, NFZ nie wiedział, kto przychodzi, ani z jakim schorzeniem. Liczbę rozpoznanych schorzeń można było opierać jedynie na sprawozdawczości szpitalnej i AOS (Ambulatoryjna Opieka Specjalistyczna). Od momentu, kiedy wprowadzona została zwiększona stawka, ustalono również inne zasady sprawozdawczości. Od tego momentu systemy informatyczne NFZ otrzymywać zaczęły od nas informacje o schorzeniach i pojawił się gwałtowny wzrost ich liczby. Tak musiało być. Jeżeli do tego dołożymy rzeczywiście większą wykrywalność, to nie ma wątpliwości, że jest to naturalne zjawisko. Od samego początku mieliśmy świadomość, że będziemy musieli się zmierzyć z atakami na lekarzy rodzinnych za wywołanie „statystycznej epidemii” chorób układu krążenia i cukrzycy. Liczba chorych będzie jeszcze wzrastać, wszak epidemiolodzy mówią o znacznie większym odsetku chorych na choroby układu krążenia czy cukrzycę w populacji, niż zdołaliśmy dotychczas rozpoznać.
• Czy po wzroście stawki za pacjentów z cukrzycą i chorobami układu krążenia jest ona, według pana, wystarczająca, aby zapewnić chorym odpowiednią opiekę diagnostyczno-leczniczą?
– Jest to krok w dobrym kierunku. Plany były takie, że stawka za inne schorzenia przewlekłe również będzie zwiększana. Na razie proces został zatrzymany. Stawki ogólnie są zbyt niskie. Zgodnie ze światowymi standardami podstawowa opieka zdrowotna powinna otrzymywać 16-20% środków przeznaczanych na ochronę zdrowia. Zwiększenie stawki za pacjentów z chorobami układu krążenia i cukrzycą nie zwiększyło znacząco udziału POZ w budżecie NFZ, który aktualnie wynosi około 13%. Te „brakujące” od 3 do 7% środków stanowiłoby dodatkowy przychód dla POZ na poziomie 25-50% dotychczasowych kontraktów. Wtedy moglibyśmy objąć profilaktyką i leczeniem jeszcze szerszą grupę pacjentów, a do poradni specjalistycznych odesłać tylko wybranych, którzy nie mogą być prowadzeni w POZ. Niezależnie od wysokości środków, dla lepszej opieki nad pacjentem wymagana jest odpowiednia współpraca z poradniami specjalistycznymi. Tak, abyśmy jako POZ i AOS oraz szpitale działali wspólnie, a nie równolegle, nie wiedząc wzajemnie nic o swoich poczynaniach.
• Ile w chwili obecnej otrzymuje lekarz rodzinny rocznie na leczenie jednego pacjenta?
– Stawka kapitacyjna to aktualnie 8 zł na miesiąc i od 2008 roku nie jest ona zwiększana. Dla niektórych grup pacjentów stawka jest mnożona przez współczynnik korygujący, który zwiększa ją w przypadku najmniejszych dzieci do 12,80 zł, dla dzieci szkolnych stawka wynosi 9,60 zł, a za osoby starsze otrzymujemy 14,40 zł miesięcznie.